Warszawa zidentyfikowała na swoim terenie ponad 7 mln m kw powierzchni, która może służyć jako miejsca ukrycia dla ludności w przypadku zagrożenia. Wciąż brakuje jednak przepisów, które pozwalałyby na ich wykorzystanie, wyposażenie i podanie ich lokalizacji do publicznej wiadomości, mimo iż rząd zapowiedział je wiele miesięcy temu.
Ostatni profesjonalny schron został wybudowany w Polsce w latach 60-tych, w czasach zimnej wojny. Od 2004 r. w polskim systemie prawnym nie ma definicji schronu ani żadnego aktu, który by tę kwestię regulował. Jednak dzięki przeprowadzonej ostatnio przez warszawskich urzędników wspólnie ze strażakami inwentaryzacji wynika, że w stolicy dysponujemy co najmniej 7 mln m kw. powierzchni, która może służyć jako miejsca ukrycia dla ludności.
- Jeszcze w lutym, przed rozpoczęciem konfliktu w Ukrainie, poleciłem dyrektorowi stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego przeprowadzenie dokładnej inwentaryzacji miejsc, które mogą służyć za schronienie w czasie wojny. Już wtedy alarmowaliśmy, że ta kwestia nie jest uregulowana w polskim prawie - powiedział Rafał Trzaskowski prezydent m.st. Warszawy. Warszawa podjęła się zadania zidentyfikowania miejsc w swoim obszarze administracyjnym, mogących służyć jako potencjalne ukrycia dla mieszkańców stolicy na wypadek zewnętrznego zagrożenia państwa. Prace inwentaryzacyjne trwały około 2 miesięcy. Pracownicy miasta wspólnie ze strażakami dokonali przeglądu obiektów budowlanych czy parkingów podziemnych, które w przypadku zagrożenia mogłyby pełnić rolę doraźnych miejsc ukrycia, jak również nowej infrastruktury, budowanej na przestrzeni 20 lat z żelbetonowymi podziemnymi konstrukcjami. Są to m.in. podziemne poziomy na Stadionie Narodowym, jak również perony, antresole, korytarze czy pociągi Metra Warszawskiego.
– Policzyliśmy dokładnie powierzchnię, którą dysponujemy i która mogłaby służyć ludności jako miejsce ukrycia. Przyjęliśmy min. 2 m kw. na osobę. Z tego rozeznania, przeprowadzonego w poczuciu odpowiedzialności, z własnej inicjatywy, bez żadnych wytycznych, wynika że w Warszawie mamy wystarczającą powierzchnię do schronienia się dla wszystkich mieszkańców miasta - mówi Michał Domaradzki dyrektor Biura Bezpieczeństwa i Zarządzenia Kryzysowego.
- Inwentaryzacja wykazała, że mamy w stolicy ponad 2100 obiektów z infrastrukturą podziemną, gdzie mieszkańcy mogliby się ukryć. Jednak żeby przygotować odpowiedni plan, konieczna jest zmiana prawa na poziomie krajowym. Żałuję, że rządzący zabrali się za to dopiero pół roku po wybuchu konfliktu za naszą wschodnia granicą. Zanosi się też na to, że - podobnie jak w przypadku walki z pandemią czy kryzysem energetycznym - odpowiedzialność będzie znowu przerzucana na samorządy - dodaje prezydent Rafał Trzaskowski. - Jestem w kontakcie w innymi samorządami, część z nich zarządziła podobną inwentaryzację sama z siebie, nie czekając na rząd. My zawsze będziemy pomagać - bezpieczeństwo naszych obywateli to kwestia fundamentalna. Ale pamiętajmy, że to przede wszystkim obowiązek rządzących - podsumował prezydent Rafał Trzaskowski.
Źródło: Urząd m.st. Warszawy