Bożenna Chlabicz rozmawia z Ryszardem Świętoniem, założycielem i właścicielem Ośrodka Szkolenia Kierowców - Nauka i Doskonalenie Jazdy w Koszalinie.
- Proszę przyjąć serdeczne gratulacje. 35 lat istnienia na trudnym przecież rynku i w niełatwych czasach własnej, prywatnej firmy, to wielki sukces. Panie Ryszardzie, czy pamięta Pan jeszcze, jakie nadzieje i obawy Panu towarzyszyły, gdy rejestrował Pan swój Ośrodek Szkolenia Kierowców?
- Uprawnienia instruktora nauki jazdy zdobyłem za namową sąsiada. Posłuchaj, może się przyda – mówił mi. I tak zaczęła się moja przygoda z nauką jazdy. Na początku pracowałem popołudniami w prywatnej szkole jazdy. Własną firmę postanowiłem założyć w 1989 roku. To był czas „maluchów” – trzy dni naprawy, jeden dzień jazdy.
Wiadomo, że z każdą zmianą przepisów i wymagań Ośrodek rozrastał się. Zachodziły zmiany, do których musiałem się dostosować, by funkcjonować na rynku. I tak to prosperuje do dzisiaj.
- Co uważa Pan za największy sukces?
- Moim sukcesem jest fakt, że przez tyle lat, aż do obecnej chwili, utrzymałem się na rynku. W czasach, gdy zaczynałem, były inne wymagania przy zakładaniu szkoły jazdy. Istniały ośrodki szkolenia Polskiego Związku Motorowego i Ligi Obrony Kraju. Prywatnych było mało. Obecnie założenie ośrodka szkolenia kierowców jest o wiele łatwiejsze.
- Co stanowiło największą trudność?
- Zawsze są jakieś trudności, choć ja powtarzam, że nie ma rzeczy niemożliwych, tylko trzeba chcieć. Prowadząc taką firmę, trzeba się liczyć z problemami. Zmieniają się przepisy, tabor wymaga wymiany… Ale trzeba iść do przodu.
- To jeszcze poproszę o podzielenie się planami, a może marzeniami na przyszłość?
- Są, oczywiście, plany, bo każdy z nas chce wprowadzać w swojej firmie coś nowego. Marzenia też są.
- Dziękuję bardzo za rozmowę i życzę Panu oraz Pracownikom OSK wielu sukcesów.
Bożenna Chlabicz, prezes Fundajcji Zapobieganie Wypadkom Drogowym (Warszawa)