W ostatnich miejscach otrzymuję dużo pytań, które mogę skrócić do jednego zdania: „Jak mogę się zapisać do tego samorządu zawodowego?”. Moja odpowiedź jednak brzmi zawsze tak samo: - Nie możesz. Tu zwykle następuje zdziwienie a nawet irytacja - Jak to?
Spieszę wyjaśnić - w najprostszych możliwych słowach - czym jest i jak działa samorząd zawodowy. Posłużę się tu za chwilę przykładem, który powinien wszystko rozjaśnić. Samorząd zawodowy, jak sama nazwa wskazuje to podmiot SAMO-RZĄDZĄCY osób fizycznych (osób prywatnych - nie firm czy organizacji a przeciętych Kowalskich i Nowaków), którzy mają wspólną cechę - wykonują ten sam zawód. Są profesjonalistami w jakiejś dziedzinie. W naszym przypadku w dziedzinie przygotowywania obywateli do uczestnictwa w ruchu drogowym w charakterze kierowców.
Do tego wrócę za chwilę, a teraz przykład: Weźmy inną grupę prywatnych osób, które też mają wspólną, ale inną cechę - mieszkają w jednym mieście. Załóżmy niech to będzie miasto Szczecin (ale oczywiście możemy tu wziąć za przykład absolutnie dowolne miasto). Jako mieszkańcy tego pięknego miasta najlepiej wiedzą, czego im do życia potrzeba. Wiedzą ile potrzeba jest szkół, ile szpitali, gdzie trzeba naprawić ulicę a gdzie wstawić nowe ławki w parku czy zburzyć starą kamienicę, aby stworzyć plac zabaw dla dzieci lub wręcz przeciwnie - przystanek autobusowy. Oni to wiedzą, bo tam mieszkają. Nikt „w Warszawie”, czyli w siedzibie Rządu, nie ma pojęcia, czego potrzeba mieszkańcom Szczecina. I tu z pomocą przychodzi system prawny, który przenosi pewne prawa do samo decydowania o sobie (swoim mieście) ma mieszkańców. Oczywiście nie da się tak zrobić, aby każdy z blisko 400 tys. Szczecinian podejmował decyzję, więc cały proces decyzyjny złożono na ręce tzw. samorządu lokalnego. Stworzono w miastach Rady Miasta (w mniejszych to Rady Gmin), w których zasiadają wybierani co pięć lat przez samych mieszkańców w wolnych wyborach ich przedstawiciele - również mieszkańcy. To oni, stanowiąc skład Rady Miasta (Gminy) SAMO-Rządzą w imieniu pozostałych mieszkańców, bo to mieszkańcy najlepiej wiedzą czego im trzeba, aby w mieście żyło się lepiej.
Czy zatem można się do takiego samorządu lokalnego „zapisać”? Nie. Członkiem tego samorządu się staje z chwilą zamieszkania w mieście. Oczywiście - co pokazuje frekwencja w wyborach do rad gmin i powiatów (w Szczecinie do Rady Miasta), że znaczna część obywateli ma w nosie swoje prawo do samostanowienia i nie podejmuje wysiłku poznania kandydatów do rady i nie idzie do wyborów. Nie powoduje to jednak, że rada nie zostaje wybrana. Co więcej - zignorowanie swojego prawa do wyboru „swojego radnego” nie zwalnia mieszkańca z obowiązku przestrzegania przepisów miejscowych (przykład: to, że nie głosował w wyborach nie oznacza, że nie musi skasować w miejskim autobusie biletu, którego cenę ustaliła rada).
Wróćmy do samorządu zawodowego. Twórcy Konstytucji mądrze uznali, że nikt tak dobrze nie zna się na wykonywaniu swoich obowiązków jak sami profesjonaliści wykonujący niektóre wyjątkowe zawody - tzw. zawody zaufania publicznego. Przewidzieli oni w art.17 ustawy zasadniczej, że Państwo przerzuca prawa, obowiązki oraz odpowiedzialność, za jakość, rzetelność i uczciwość wykonywanego zawodu na samych wykonujących ten zawód. Zatem analogicznie - do samorządu zawodowego - nie można się zapisać lub nie zapisać.
Członkiem samorządu stajemy się z chwilą rozpoczęcia wykonywania tego zawodu - czy tego chcemy czy nie. Tak jak nie możemy powiedzieć, że nie jesteśmy mieszkańcami Szczecina, choć mieszkamy przy Wałach Chrobrego 15 w Szczecinie. Ogół osób prywatnych wykonujących zawód instruktora lub egzaminatora stanowi (przyszły) samorząd zawodowy. Oczywiście podobnie jak w mieście - musi zostać wyłoniona grupa osób, które będą zarządzać w imieniu pozostałych wszystkimi sprawami „zawodowców”.
I na tym właściwie swój - mam nadzieję bardzo przejrzysty - wywód muszę zakończyć, gdyż to, jaki będzie miał dalszy kształt Samorząd, który chce stworzyć obywatelska inicjatywa nie jest jeszcze znany. Przewidzieć nie trudno, że z pewnością powstania jakaś „rada główna” i pewnie jakieś lokalne „rady okręgowe”. Tak, powinny powstać - na takiej samej zasadzie odpowiedzialności i zaufania co w przypadku mieszkańców miast. Przecież nikt „tam w Warszawie” nie wie co dzieje się w zakresie jakości, uczciwości i rzetelności na lokalnych „podwórkach”.
Ja osobiście rekomendowałbym powstanie takich struktur na obszarach tzw. ”dawnych województw”. Dla zapewnienia możliwości wykonywania zadań samorządu będzie pewnie musiał powstać jakiś „pion szkolenia”, który zajmie się tworzeniem jednorodnych programów kształcenia kadr OSK i egzaminatorów. Czy pion legislacyjny, który zajmie się „prostowaniem prawa”, które dziś jak wiemy jest w fatalnym stanie. Jak już napisałem - to tylko moje wyobrażenia - choć podparte analizą onnych samorządów zawodowych w Polsce, ale i doświadczeniami osobistymi z największej w kraju organizacji samorządowej - Parlamentu Studentów RP, który „zrzeszał” w moich czasach ponad 2 mln studentów (czemu w cudzysłowie? Bo nikogo nie zrzeszał i nie zrzesza. Student nie zapisuje się, bo analogicznie do omawianych wcześniej - student staje się członkiem z chwilą rozpoczęcia studiów).
Czy Samorząd Zawodowy Instruktorów i Egzaminatorów to dobry pomysł na naszą branżę każdy oceni sam. Ja osobiście jestem przekonany, że to najlepsze co może przydarzyć się zarówno samym instruktorom i egzaminatorom jak i przedsiębiorcom prowadzącym OSK ale i samym kandydatom na kierowców i w rezultacie wszystkim obywatelom.
Filip Grega (Szczecin)