Rozmowy

Kierowcy czekają na liczniki czasu - rozmowa z posłem Józefem Lassotą

8 listopada 2016

abcc3ff11eccb6495b6af84106f56264d9a2b763

Poseł Józef Lassota (549-1 fot. Tomasz Dziedzic)

Pytanie redakcji tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS: W dniu dzisiejszym, tj. 3 listopada 2016 r., zakończone zostają konsultacje publiczne projektu rozporządzenia ministra infrastruktury i budownictwa zmieniającego rozporządzenie w sprawie szczegółowych warunków technicznych dla znaków i sygnałów drogowych oraz urządzeń bezpieczeństwa ruchu drogowego i warunków ich umieszczania na drogach. Właśnie w tym projekcie pomieszczono zmiany dotyczące elektronicznych liczników, które wskazują czas pozostały do zmiany koloru świateł na skrzyżowaniu ulic (inaczej też nazywanych wskaźnikami czy wyświetlaczami czasu). Takich regulacji w obecnym stanie prawnym nie ma. Resort transportu nie podejmował decyzji, a równocześnie liczniki były montowane. Dużo wysiłku włożył Pan, aby doprowadzić do takiej regulacji. W Sejmie zgłosił Pan interpelację poselską, badał opinie itd. Dzisiaj sytuacja ma ulec zmianie. Ministerstwo zmieniło zdanie i opublikowało wymieniony projekt zmian przepisów wykonawczych. Czy jest Pan usatysfakcjonowany proponowaną zmianą stanu prawnego? Mimo, iż te ostatnie nie wprowadzają obowiązkowego stosowania wyświetlaczy czasu na skrzyżowaniach wyposażonych w sygnalizację świetlną, to jednak dopuszczają je.

Odpowiedź posła Józefa Lassoty: To bardzo dobrze, że Minister Infrastruktury i Budownictwa został przekonany o potrzebie wprowadzenia przepisów, które stwarzają legalną możliwość stosowania liczników czasu przy sygnalizacji świetlnej. Liczniki takie stosowane są w wielu polskich miastach, także w Krakowie. Licznik czasu daje bardzo ważną informację dla kierujących pojazdami, która pozwala na bardziej przewidywalne zachowanie się na drodze. A to przecież przyczynia się do poprawy bezpieczeństwa na drodze, a szczególnie na skrzyżowaniach, w tym także bezpieczeństwa pieszych.

Opinie o konieczności stosowania takich rozwiązań wyrażane były przez liczne środowiska kierujących pojazdami i a także odpowiadających za bezpieczeństwo ruchu na drogach. Są też dobre przykłady innych państw. Byłem więc przekonany do działań na rzecz uregulowania prawnego takich rozwiązań. Dlatego występowałem z interpelacjami poselskimi, moje biuro poselskie zbierało internetowe opinie i udało się. Cieszę się, że mogłem przyczynić się do tego, by doprowadzić do zmiany legislacji poprawiającej bezpieczeństwo na drogach.

Pytanie: Czy Pana zdaniem w projekcie rozporządzenia są znaczące braki? A może przeciwnie, zasadny jest brak określenia reguł rozmieszczania, instalacji na konstrukcji wsporczej, czy określenia ilości koniecznej przy stosowaniu grupy sygnalizatorów, lub wskazania na jakich skrzyżowaniach stosować wyświetlacze itd. Takie właśnie rozwiązanie pozostawia dowolność zarządcom dróg?

Odpowiedź: Rzeczywiście, projekt rozporządzenia nie reguluje technicznych uwarunkowań instalowania liczników czasu. Projekt został poddany konsultacjom publicznym. Termin zgłaszania uwag mija właśnie 03 listopada. Być może, zgłoszone zostały uwagi, które wskażą na potrzebę doprecyzowania zapisów. Spodziewam się takich uwag w szczególności od tych zarządców dróg, którzy już takie liczniki stosują. Chociaż, z drugiej strony, być może, że na tym etapie narzucenie zbyt precyzyjnych warunków technicznych wprowadziłoby spore zamieszanie dla tych zarządców dróg. W każdym razie, dobrze, że czyniony jest pierwszy krok. Później, w praktyce będzie można poszczególne zapisy doprecyzowywać.

Pytanie: Opinie w sprawie wyświetlaczy nadal są podzielone: kierowcy są zdecydowanie za, inżynierowie ruchu raczej nie. Część zarządów dróg ogłaszało, iż nadal będzie montowało wyświetlaczy, część wycofywała się z podjętych wcześniej decyzji. Rozporządzenie prawie gotowe. Jak przekonywałby Pan sceptyków, którzy odrzucają argument poprawy bezpieczeństwa i komfortu zarówno kierowców jak i pieszych; poprawy płynności ruchu; pozytywny wpływ na technikę jazdy kierowców?

Odpowiedź: Przewidywalność zachowania się uczestników ruchu drogowego jest bardzo ważna dla bezpieczeństwa. Przepisy, które określa kodeks drogowy, nie zawsze są wystarczającym zabezpieczeniem. Informacja dla kierującego pojazdem, na jakim etapie zmiany sygnalizacji świetlnej znajduje się przed skrzyżowaniem jest równie ważna. Pozwala przecież na podejmowanie decyzji świadomej, a nie na zasadzie “a nuż się uda”. Liczniki czasu nie są chyba wielkim zbytkiem, gdy chodzi o poprawę bezpieczeństwa, a przez to uniknięcie wypadku. Chodzi przecież o zdrowie i życie ludzi, a także uniknięcie strat materialnych.

Pytanie: Czy - Pana zdaniem - potrzebne są badania i analizy skuteczności wyświetlaczy. Z powodzeniem od lat działają w różnych krajach. Latem pokazywaliśmy fotki z Bułgarii i Rumunii, które były ilustracją korespondencji poświęconej organizacji ruchu drogowego w tamtych krajach. Czy może zasadniej ewentualne środki na prowadzenie tych badań przeznaczyć na akcje edukacyjne w zakresie poprawy ruchu drogowego?

Odpowiedź: Moim zdaniem, mamy już wystarczającą wiedzę, by “nie bronić się” przed stosowaniem liczników czasu. To nie tylko inne kraje, ale także mamy nasze własne dobre doświadczenie z ich stosowania. Niewątpliwie edukacja jest koniecznym działaniem. I to nie tylko w postaci akcji, ale edukacji ciągłej. Niezmiennie postuluję, aby w programach szkolnych wychowanie komunikacyjne było jednym z bardzo ważnych elementów edukacji dzieci i młodzieży. Chodzi przecież o przystosowanie do zachowań życiowych mających wpływ na nasze bezpieczeństwo. A przecież wszyscy jesteśmy użytkownikami dróg; czy to jako prowadzący pojazdy, czy jako piesi.

Ale też nie jestem przeciw badaniom i analizom skuteczności liczników czasu. Tylko najpierw je miejmy. A czy je stosować, czy nie, chyba już to nie wymaga specjalnych studiów. Mamy już własne doświadczenia i możemy także korzystać z doświadczeń innych.

Pytanie: Pamiętamy potyczki przy procedowaniu zmian w ustawie – Prawo o ruchu drogowym dotyczących poprawy bezpieczeństwa pieszych i proponowanego wprowadzenia bezwzględnego ich pierwszeństwa na przejściu. Ostatecznie projekt przepadł. Czy nie uważa Pan, że należałoby wrócić do tych spraw. Na przejściach dla pieszych coraz więcej wypadków, coraz więcej wypadków śmiertelnych. Właśnie publikowane są statystyki z których wynika, iż piesi, rowerzyści i motocykliści są ofiarami ponad połowy śmiertelnych wypadków drogowych w Polsce. Z tych grup piesi stanowią, aż 35% zabitych. Natomiast średnia w krajach Unii Europejskiej wynosi 21%.

Odpowiedź: No właśnie! Niestety, w poprzedniej kadencji głównymi oponentami proponowanych rozwiązań legislacyjnych dotyczących przechodzenia pieszych przez oznakowane przejście bez sygnalizacji świetlnej, byli posłowie Andrzej Adamczyk i Jerzy Szmit. Dzisiaj poseł A. Adamczyk jest ministrem infrastruktury i budownictwa, a poseł J. Szmit jego zastępcą odpowiedzialnym m.in. za bezpieczeństwo ruchu drogowego. Ale może nie będzie tak źle. Znowu potwierdza się zasada, że “punkt widzenia zależy od punktu siedzenia”. Na jednym z ostatnich posiedzeń Sejmu, min. Adamczyk, przedstawiając rządową informację o stanie bezpieczeństwa na drogach zasugerował, że coś z tym trzeba zrobić. Więc jest nadzieja.

A swoją drogą może warto również rozważyć upowszechnienie stosowania liczników czasu dla pieszych. Takie rozwiązanie stosowane jest na przejściach dla pieszych w Nowym Jorku i jest to świetna informacja dla pieszych. Projekt rozporządzenia zawiera na tyle ogólne zapisy, że wydaje się, iż obejmuje także takie sytuacje. Zresztą próby takich rozwiązań występują także i u nas. Powtórzę jeszcze raz, iż uważam, że każde rozwiązanie poprawiające stan bezpieczeństwa na drogach warte jest zachodu, gdyż nie ma ceny za utratę zdrowia, a tym bardziej życia człowieka.

Bardzo dziękujemy za rozmowę.

Pytania zadała J. Michasiewicz (red. nacz. tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS)