Z dość dużym rozbawieniem śledzę od kilku lat pojawiające się w przestrzeni publicznej postulaty mające rzekomo służyć poprawie bezpieczeństwa ruchu drogowego. Do takiej kategorii śmiesznych inicjatyw zaliczam też, zawarty w skierowanym do Ministra Zdrowia zapytaniu Pani Poseł postulat wprowadzenia corocznych badań okulistycznych kierowców. Normalnie należałoby pominąć milczeniem takie i podobne pomysły, bo szkoda czasu i energii. Zważywszy jednak, że w tym przypadku z inicjatywą wychodzi przedstawiciel Narodu, pobierający z naszych pieniędzy całkiem niezłe apanaże, pozwolę sobie na analizę zapytania Pani Poseł.
W swoim wystąpieniu Pani Poseł stawia tezę: "okres zimowy to czas zwiększonego ryzyka wypadków drogowych, a ponad 66% polskich kierowców po 40. roku życia nie ma pojęcia, że posiada wadę wzroku lub nosi okulary o nieprawidłowej korelacji. Statystyki pokazują, że co czwarty Polak stanowi zagrożenie dla siebie oraz pozostałych uczestników ruchu drogowego". I tu można zadać sobie pytanie, skąd posłanka czerpie swoją wiedzę? Czy jest ona oparta na faktach, czy - jak to ostatnio jest coraz bardziej powszechne - na subiektywnych poglądach lub wyobrażeniach o otaczającej rzeczywistości?
Niestety poseł bazuje na poglądach i wyobrażeniach. Statystyki wypadków wyraźnie pokazują, że ryzyko wypadku drogowego jest w ciągu roku najniższe właśnie w zimie, w miesiącach od początku stycznia do końca marca. Tak naprawdę najwyższe zagrożenie bezpieczeństwa ruchu drogowego ma miejsce w warunkach dużo lepszej widoczności niż zimowa - od początku czerwca do końca października. Takie są fakty, z którymi pani poseł się niestety rozmija. A wystarczyło wejść na stronę Komendy Głównej Policji i sprawdzić zamieszczone tamże dane. Jeżeli samemu nie ma się na to czasu, to przecież każdy poseł dostaje z naszych podatków środki na utrzymanie biura i współpracowników. To oni mogliby każdorazowo odrabiać lekcję za swoich szefów.
Niestety nie znam, choć staram się dużo czytać, badań pokazujących, iż 66% kierowców po 40 roku życia nie ma pojęcia o posiadanych wadach wzroku. Nie znam także badań wskazujących, znaczna część z tych osób z tego powodu stanowi realne zagrożenie na drogach. Natomiast znam statystyki pokazujące, że osoby szczególnie narażone na pogorszenie wzroku, czyli osoby z kategorii 40+ są bezpieczniejsze na drogach od osób młodszych. Wskaźnik sprawców wypadków na tle populacji dla kierowcy w wieku 40-59 wynosi 7,3, dla kierowcy w wieku 60+ wynosi 4,9. Z kolei dla młodszych, nie zagrożonych ukrytymi wadami wzroku wskaźniki te są dużo wyższe i wynoszą dla grup wiekowych 18-24 lat i 25-39 lat odpowiednio 18,4 i 10,4.
I tyle w temacie merytorycznego uzasadnienia wniosku posłanki. Teraz warto poznać skutki społeczne, gdyby zrealizowano postulat zawarty w zapytaniu. Przyjmując ostrożnie liczbę aktywnych kierowców w Polsce na około 15 milionów osób, a także biorąc pod uwagę obecny koszt badań lekarskich wynoszący 200 złotych, łatwo możemy przeliczyć, iż corocznie społeczeństwo byłoby obciążone kwotą 3 miliardów złotych. Czy to dużo, czy mało osądźcie sami. I przy okazji odpowiedzcie na sobie pytanie, czy te 3 miliardy złotych zainwestowane na przykład w przebudowę miejsc koncentracji wypadków lub w inne podobne inicjatywy nie ocaliłoby znacznie więcej osób na naszych drogach.
Warto przy tym zauważyć, że w Polsce mamy zaledwie 4 614 aktywnych zawodowo okulistów. Gdyby ta propozycja została przyjęta do realizacji, to każdy z nich corocznie połowę swojego czasu pracy musiałby poświęcić wyłącznie badaniu kierowców. Jest faktem, że byłoby to opłacalne, gdyż corocznie na każdego aktywnego zawodowo okulistę przypadałoby ponad 650 tysięcy złotych z tytułu opłat za badanie. To tyle jeśli chodzi o pieniądze. Natomiast skutki dla naszej służby zdrowia, w której permanentnie brakuje lekarzy specjalistów jak się wydaje byłyby opłakane, a kolejki do okulistów wydłużyły by się o co najmniej kilka, jeżeli nie kilkanaście miesięcy.
Po wprowadzeniu takiej inicjatywy raczej oddalilibyśmy się od Europy, gdzie nikomu nawet na myśli nie przyszło wdrażać takie i podobne rozwiązania. Natomiast zbliżylibyśmy się bardzo do niektórych państw powstałych po rozpadzie Związku Radzieckiego, gdzie jest bardzo duży nacisk na badania lekarskie. Jako ciekawostkę można tu podać, iż u co najmniej dwóch naszych wschodnich sąsiadów jeszcze do niedawna obowiązywały przepisy nakazujące codzienne badanie kierowcy przez lekarza przed jego wyjazdem w trasę. Karteczkę podbitą przez pracownika służby zdrowia kontrolowały służby ruchu drogowego. I co z tego wynikało? Nic. A poziom bezpieczeństwa był i jest w tych państwach kilkukrotnie niższy niż w innych państwach Europy.
Mając to wszystko na uwadze, można sobie zadać pytanie jaki jest cel takich inicjatyw? Mam nadzieję, że tym celem było tylko zwrócenie na siebie uwagi. Jeśli tak, to cel został osiągnięty!
Maciej Wroński