Pytanie: Kto pokryje koszty naprawy samochodu, jeśli w czasie holowania samochodu dojdzie do stłuczki - pyta czytelnik GP.
Odpowiedź: Okazuje się, że holujący ryzykuje, bo jeśli pojazd holowany wyrządzi szkodę, będzie ona pokrywana z jego OC. Co mówi kodeks? W art. 31 kodeks drogowy opisuje warunki, jakie trzeba spełnić, holując samochód. Mowa jest m.in. o ograniczeniu prędkości do 30 km/h w terenie zabudowanym, odległości między pojazdami itp. Ale najistotniejszy dla właścicieli samochodów jest punkt mówiący o zakazie holowania auta za pomocą giętkiej linki holowniczej, jeżeli w pojeździe działanie układu hamulcowego uzależnione jest od pracy silnika, a silnik jest unieruchomiony. Tak będzie w większości nowych samochodów, co oznacza, że holując auto, ryzykuje i holowany, i holujący. Ten pierwszy, jeśli np. nie zahamuje na światłach i wjedzie w tył holującego, raczej nie będzie mógł liczyć na pokrycie kosztów naprawy. Towarzystwo będzie twierdziło, że jazda autem, którym manewrowanie jest utrudnione, było rażącym niedbalstwem. Poszkodowany holujący będzie w lepszej sytuacji, bo będzie mógł liczyć na wypłatę z polisy OC holującego. Zgodnie z ustawą o ubezpieczeniach obowiązkowych (art. 37), jeśli pojazd holowany wyrządzi jakąś szkodę zarówno w czasie, kiedy był połączony holem, jak i w przypadku, gdyby się z niego zerwał, to szkody wyrządzone przez niego będą pokrywane z polisy holującego. A to grozi utratą części zniżek, jeśli je posiadamy, czy naliczeniem zwyżek w kolejnym okresie ubezpieczenia. Warto też zwrócić uwagę na kolejny artykuł wspomnianej ustawy (art. 38). Przewiduje on, że zakład ubezpieczeń nie odpowiada za szkody polegające na uszkodzeniu auta, jeśli posiadacz pojazdu mechanicznego, którym szkoda została wyrządzona, jest posiadaczem lub współposiadaczem pojazdu mechanicznego, w którym szkoda została wyrządzona. Z taką sytuacją mamy najczęściej do czynienia, gdy mąż holuje auto żony, a oba samochody np. należą do męża lub żona jest ich współposiadaczem.