Pytanie: Czy to prawda, że kandydat na instruktora musi mieć czyste konto?
Odpowiedź: Nie. Żeby zostać instruktorem, trzeba spełnić ustawowe wymagania. Posiadać minimum średnie wykształcenie, prawo jazdy od co najmniej 3 lat, ukończyć kurs kwalifikacyjny dla instruktorów nauki jazdy, przedstawić orzeczenie lekarskie i psychologiczne o braku przeciwwskazań do prowadzenia szkolenia, oraz przedstawić zaświadczenie stwierdzające niekaralność za przestępstwo lub wykroczenie przeciwko bezpieczeństwu w ruchu drogowym.
Pytanie: Oprócz tego, że kilka ładnych lat szkoli pan kierowców, to od niedawna uczy także tych, którzy mają uczyć. Jest duża różnica?
Odpowiedź: Ogromna. Prowadząc szkolenie kandydatów na kierowców z góry zakładam, że mam kontakt z osobami, które, po pierwsze, muszę nauczyć zasad ruchu drogowego, po drugie, prawidłowej techniki kierowania i obsługi pojazdu, oraz, co najważniejsze, bezpiecznego poruszania się na ulicy. Mam dużo satysfakcji, kiedy mój kursant zdaje bez problemów egzamin, a później dobrze radzi sobie za kierownicą. Skaczę z radości, gdy dodatkowo jeździ lepiej (nowocześniej) niż wielu kierowców z 20-30-letnim stażem. Co ciekawe, rozpoczynając szkolenie kandydatów na instruktorów myślałem, że będę uczył ludzi, którzy są bardzo zainteresowani motoryzacją, nauczaniem innych, mają dużą chęć poszerzania swojej wiedzy i zainteresowań związanych z prowadzeniem pojazdu oraz przepisami. Szybko się rozczarowałem. Okazuje się, że większość to osoby, które tylko poszukują podobno bardzo dobrze płatnej pracy. Z doświadczenia wiem, że z grupy ok. 20 osób, co najwyżej 4 to przyszli prawdziwi instruktorzy. Całej reszcie przekazujemy całą naszą wiedzę z różnych dziedzin (prawo o ruchu drogowym, metodyka nauczania, psychologia transportu, technika kierowania, obsługa pojazdu), ale z reguły nie wszyscy się do tej nauki przykładają. Może liczą, że na egzaminie państwowym jakoś się uda. A to przecież trudny egzamin.
Pytanie: Są chyba jednak i tacy, którym zależy i którym się chce?
Odpowiedź: Tak, ale to jeszcze inna grupa. To instruktorzy, który chcą zdobyć uprawnienia instruktora techniki jazdy [takie uprawnienie potrzebne jest, by zawodowo prowadzić zajęcia doszkalające, np. w szkołach tzw. bezpiecznej jazdy - red.]. Bardzo zaawansowane szkolenia prowadzę na obiekcie Ośrodka Doskonalenia Techniki Jazdy "Rajder" w Toruniu. Przyjeżdżają na nie czynni instruktorzy kat. B, C, CE, D, i okazuje się, że ich wiedza na temat techniki kierowania i prowadzenia pojazdu w trudnych warunkach też nie jest najbogatsza. Staramy się przygotować ich do zaliczenia egzaminu państwowego oraz przyszłej pracy w zawodzie instruktora techniki jazdy. Uczestnicy tych szkoleń są na szczęście bardzo zaangażowani i chętni, by zdobyć nową wiedzę. Specjalnie na tę okazję opracowałem nawet skrypt dla instruktorów techniki jazdy kat. B, C, CE oraz D. Najważniejsze jednak, że powinniśmy całkowicie zmienić podejście przede wszystkim do szkolenia kandydatów na kierowców oraz instruktorów nauki jazdy.
Pytanie: A konkretnie?
Odpowiedź: Instruktorzy nauki jazdy powinni zdawać egzamin na instruktora nie tylko z części teoretycznej i jazdy na placu manewrowym. Obowiązkowo powinni zdawać egzamin z jazdy w ruchu miejskim, i to egzamin, który powinien trwać moim zdaniem co najmniej godzinę lub dłużej. Sam zatrudniam instruktorów i okazuje się, że biorąc ich na jazdę weryfikacyjną po mieście, ok. 80 proc. odpada w przedbiegach w czasie zawracania na skrzyżowaniu o ruchu okrężnym; jak można doprowadzać do tego, że od kursantów wymagamy perfekcyjnej jazdy na egzaminie państwowym, zaś od instruktorów wymaga się wykonania jazdy po łuku i parkowania między tyczkami na placu. Uważam, że to skandal i nieporozumienie, które przekłada się później na jakość szkolenia. Uważam, że doskonałym pomysłem jest obowiązek prowadzenia warsztatów dla instruktorów nauki jazdy. Może warto robić to co roku? Pytanie jeszcze - jak te warsztaty będą wyglądać? Czy jeden kolega drugiemu będzie wypisywał zaświadczenie o odbyciu warsztatów, czy faktycznie regulacje prawne doprowadzą do tego, że kadra prowadząca takie zajęcia będzie musiała spełniać bardzo wygórowane wymagania dotyczące wykształcenia i praktyki zawodowej, i zajęcia będą prowadzone ciekawie i rzetelnie. Instruktorzy, którzy są zatrudnieni w mojej firmie, przynajmniej 2 razy w roku odbywają szkolenie, na którym omawiamy sposoby uczenia, ujednolicamy zasady nauczania kursantów, spotykamy się z kimś z WORD-u i dyskutujemy o zasadach i kryteriach egzaminowania oraz zmianach legislacyjnych. Przekłada się to na jakość naszej pracy i owocuje uznaniem w WORD-zie, wydziale komunikacji i przede wszystkim odnotowujemy coraz lepsze statystyki zdawalności egzaminów przez naszych kursantów.
Pytanie: Panuje obiegowa opinia, że szkoły uczą zdawać egzamin, a nie jeździć. Pan też prowadzi szkołę, więc żeby utrzymać się na rynku, musi uczyć, jak zdać egzamin. Gdzie tkwi problem?
Odpowiedź:I znów dochodzimy do problemu, że są instruktorzy i instruktorzy. Może zamiast zmieniać zapisy dotyczące szkolenia i egzaminowania kandydatów na kierowców, warto przede wszystkim wyeliminować kiepskich instruktorów. Bardzo dobry pomysł, co?
Odpowiedzi udzielił: Marcin Kukawka,
instruktor jazdy, właściciel szkoły w Poznaniu i sąsiednich miastach, ekspert w dziedzinie szkoleń