„Dziennik Wschodni” przywołuje skargę Czytelnika, w której ten wskazuje na „kłopotliwe” skrzyżowanie i twierdzi, że celowo kierują zdających na nie. - Nie da się tu jechać prawidłowo - uważa Czytelnik, który zdawał egzamin na kat. C+E, czyli zawodową dla samochodu ciężarowego z przyczepą. - Owszem, da się - odpowiada ośrodek. - Dwa tygodnie temu zdawałem egzamin praktyczny - relacjonuje Czytelnik. - Egzaminator tak pokierował trasą, bym przejeżdżał przez bardzo problematyczne skrzyżowanie, na którym wydłużonym zestawem nie można prawidłowo wykonać manewru skrętu w lewo - podkreśla, zarzucając egzaminatorowi, że wymusza na zdającym popełnienie błędu. Redakcja szczegółowo opisuje zarzuty kierowcy. I podsumowuje przywołując dwie ważne opinie: - Problem nie leży w układzie skrzyżowania, czy natężeniu ruchu, ale w jakości szkolenia - twierdzi Ryszard Pasikowski, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego. - Na zielonym świetle kierowca ma dojechać do środka skrzyżowania i po przepuszczeniu samochodów z Sulisławickiej skręcić w lewo. Problem polega na tym, że zdający stają na linii warunkowego zatrzymania, a nie na środku skrzyżowania. To wszystko. I druga opinia: - To jest proste skrzyżowanie - komentuje Maciej Kulka, właściciel jednej ze szkół jazdy, od lat szkolącego także kierowców zawodowych. - Dobrze wyszkolony kierowca nie ma problemu z tym lewoskrętem. Tym bardziej, że chodzi o zawodowego kierowcę z kategorią C+E, od którego wymaga się więcej.
Pozornie nic interesującego, czyli skarga po niezdanym egzaminie. Nie, tu zgodnie zarówno egzaminator jak i szkoleniowiec mówią o jakości szkolenia. (jm)