Przegląd prasy

Stała sobie znakowa choinka

21 czerwca 2008

9c40485257242a5b190f29aa77b46352e7ed17bf (252-7)

“Kurier Lubelski” powalczył z znakową choinką, powiedzmy skutecznie, znaki usunięto. Oto redakcyjna relacja: ulica Żeglarska w Lublinie, wjazd do miasta. Na poboczu znak informujący o początku terenu zabudowanego, pod nim ograniczenie prędkości do 30 km/h, jeszcze niżej dwa znaki ostrzegawcze: przed sypkim żwirem i robotami drogowymi. Prawdziwa “choinka”, która wprowadza kierowców w osłupienie. Otóż zgodnie z tym oznakowaniem na terenie całego obszaru zabudowanego nie można jechać szybciej niż 30 km/h.Oczywiście na całej długości ul. Żeglarskiej nie było wczoraj widać, by trwały jakieś prace drogowe. Trudno też było zauważyć ślady aktywności drogowców. – Trwają obecnie remonty cząsteczkowe na drogach i w takich przypadkach nie wymaga się od wykonawców planu organizacji ruchu – tłumaczyła Anna Adamiak, zastępca dyr. Wydziału Dróg i Mostów. – Kierownicy robót są odpowiednio przeszkoleni i powinni wiedzieć jak oznacza się teren, na którym prowadzone są remonty bieżące. W takich przypadkach znaki ustawiane są na krótko, a po zakończeniu prac – demontowane. Nie powinno się ich jednak montować w taki sposób jak to zrobiono na ul. Żeglarskiej. Zaskoczenia nie kryli policjanci. – To robienie z kierowców wariatów i wprowadzanie ich w błąd – podsumował nadkomisarz Arkadiusz Delekta z Wydziału Drogowego KWP w Lublinie. – Zgodnie z tym oznakowaniem kierowcy powinni jechać z prędkością 30 km/h przez cały teren zabudowany, a więc cały Lublin. Jak udało nam się ustalić, bieżącym utrzymaniem ul. Żeglarskiej i okolic zajmuje się Kom-Eko. – Pracownicy chcieli zrobić dobrze, a trochę im się nie udało – tłumaczył Jacek Goździk, dyrektor odpowiadający za realizację usług w Kom-Eko. – Otóż szczeliny w asfalcie zalewane są masą bitumiczną i posypywane grysikiem, który pod naciskiem kół samochodów jest wciskany w podłoże. Niestety, część drobnych kamyków pryska spod kół i może uszkodzić szyby czy też lakier w innych pojazdach. Dlatego też stosuje się ograniczenie prędkości przez kilka następnych dni. Nie zmienia to faktu, że oznakowanie ustawiono fatalnie. Po naszej interwencji zostało ono zdjęte. – Całe zdarzenie wykorzystamy przy ponownym szkoleniu naszych pracowników, by przypomnieć im zasady ustawiania oznakowania – zapewnił Jacek Goździk.

Słowa kluczowe znaki drogowe