Przemysława Sarosieka, dyrektora WORD w Białymstoku, pytamy o sytuację ośrodków egzaminowania, egzaminatorów, o niezmienną od 2008 r. opłatę za egzamin (140 zł część praktyczna i 30 zł teoretyczna). Nasz rozmówca mówiąc o sytuacjach, które powodują marną sytuację finansową w ośrodkach krótko kwituje: - Od tego czasu wielokrotnie podrożało wszystko: prąd, paliwa, media, podatki od nieruchomości. (…) Obecnie dochodzi do patologii, gdy bilet do multikina kosztuje drożej niż państwowy egzamin teoretyczny na prawo jazdy. Zachęcamy do lektury tej interesującej i ważnej rozmowy. Redakcja tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS
Pytanie redakcji tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS: Od 4 lipca br. trwa protest egzaminatorów pracujących w WORD. W wykazie opublikowanym na stronie Krajowego Stowarzyszenia Egzaminatorów wśród 27. ośrodków i ich filii wymieniony jest WORD Białystok. Jak w ubiegłym tygodniu wyglądała sytuacja w placówce, którą Pan kieruje? Egzaminatorzy korzystali z urlopów na żądanie, dostarczali zwolnienia lekarskie? Wszyscy egzaminatorzy przyłączyli się do ogólnopolskiej akcji? Pierwszego dnia protestu zapowiadał Pan, że następnego wszystko będzie bez zakłóceń. I było? Czy ta akcja była zaskoczeniem?
Odpowiada Przemysław Sarosiek, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Białymstoku: W Białymstoku protest trwał jeden dzień. W poniedziałek odwołaliśmy większość egzaminów praktycznych. Teoretyczne odbyły się zgodnie z planem, a praktyczne tylko na kategorię C i T. No i kilka na kategorię B, gdzie kandydatom z przyczyn losowych bardzo zależało na szybkim terminie. Te egzaminy przeprowadzili egzaminatorzy nadzorujący i kierownik Działu Egzaminowania. Pozostali egzaminatorzy - w porozumieniu ze mną - wystąpili i dostali urlop na żądanie. Drugiego dnia kilku dostarczyło zwolnienia lekarskie, ale większość pojawiła się w pracy. Argumentowałem, że cel został osiągnięty, bo ich postulaty, sytuacja oraz zdeterminowanie zostało zauważone przez opinię publiczną i resort, który dotąd bagatelizował ich wnioski. O akcji słyszałem wcześniej i nie była ona zaskoczeniem.
Pytanie redakcji tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS: Oszacowaliście Państwo straty? A w tym tygodniu? Zapowiadano zakończenie akcji, ale dochodzą sygnały, iż protest jest kontynuowany. Czy w WORD Białystok egzaminy odbywają się zgodnie z planem?
Odpowiada Przemysław Sarosiek, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Białymstoku: W poniedziałek na nasze konto wpłynęło kilkadziesiąt tysięcy mniej. Pojedyncze egzaminy odwoływane w pozostałe dni tygodnia z powodu zwolnień to dalsze kilkanaście tysięcy. Tych ubytków nie nadrobimy nawet pracując w soboty, bo za nadgodziny przecież trzeba zapłacić. Straty są jednak większe, ale one są nie tylko po stronie WORD-u. Zwracam uwagę, że ludzie, którzy w tych dniach mieli odwołane egzaminy i stracili i czas i nerwy, a tam gdzie są dłuższe kolejki będą musieli czekać nawet miesiąc na nowy termin. W Białymstoku wszystkie odwołane egzaminy odbyły się w okresie 7 dni od ich odwołania. Obecnie egzaminujemy zgodnie z planem, a egzaminatorzy w ramach protestu - za moją zgodą - przyczepili do anten czarne kokardki i wstążki. O ile wiem planowana jest też pikieta w Warszawie. O szczegóły proszę pytać przedstawicieli egzaminatorów. Mam nadzieję, że nie zdecydują się na strajk bo to pogarsza i tak słabą sytuacją finansową WORD-ów.
Pytanie redakcji tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS: W PORD Gdańsk zmieniane terminy egzaminów są przesuwane o 3-4 tygodnie, czyli już na daty sierpniowe. Nie wywołuje to zadowolenia kandydatów na kierowców. A jak u Państwa wygląda ten grafik? Co proponujecie zgłaszającym się kandydatom?
Odpowiada Przemysław Sarosiek, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Białymstoku: U nas od 2019 roku kolejek nie ma. WORD jest wprawdzie na własnym rozrachunku i musi się samofinansować, ale kolejki to słaba reklama i nawet kosztem zatrudnienia dodatkowych egzaminatorów staramy się, aby czas oczekiwania nie był dłuższy niż 3-4 dni. I tak jest obecnie. Jak wspomniałem odwołane egzaminy już się odbyły w nowym terminie. Nowym kandydatom proponujemy terminy jeszcze w tym tygodniu, a tym, którzy przyjeżdżają spoza Białegostoku dajemy możliwość poprawki tego samego dnia.
Pytanie redakcji tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS: Opłata za egzamin ustalona w 2008 r. jest taka sama do dziś: to 140 zł za część praktyczną i 30 zł za teoretyczną. Czy zmiana - w Pana ocenie - jest konieczna i w jakiej wysokości?
Odpowiada Przemysław Sarosiek, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Białymstoku: Ta zmiana jest nieunikniona. Gdy opłata została wprowadzona kurs na prawo jazdy kategorii B kosztował około 900 zł. Obecnie cena to 2900 złotych. Od tego czasu wielokrotnie podrożało wszystko: prąd, paliwa, media, podatki od nieruchomości. Wynagrodzenia również wzrosły kilkukrotnie. W 2008 roku egzaminator mógł - w czasie swojej normalnej pracy - odbyć 10-11 egzaminów, a kandydatów było znacznie więcej. Niż demograficzny zmniejszył w okresach zimowym i jesiennym liczbę kandydatów i obecnie są miejsca, gdzie jednego dnia jest nawet 30 procent wolnych miejsc na egzamin. Obecnie przeciętna zdawalność w Polsce to około 34 procent. Z 66 procent osób, które nie zdają egzaminu praktycznego prawie połowa nie zdaje na placu manewrowym. Wtedy taki egzaminator po 15 minutach wraca do ośrodka i oczekuje 35 minut na możliwość kolejnego losowania, bo tak stanowią teraz przepisy. Nie może nikogo przeegzaminować, a ośrodek nie ma prawa zaplanować egzaminu. To wszystko powoduje, że WORD nie ma pieniędzy na podwyżki dla egzaminatorów, na dodatki zadaniowe czy nagrody. Brak środków na inwestycje, remonty, wymianę pojazdów. Obecnie dochodzi do patologii, gdy bilet do multikina kosztuje drożej niż państwowy egzamin teoretyczny na prawo jazdy. Mamy wolne miejsca mimo, że zapisanych jest komplet, bo ludziom nie chce się nawet odwołać telefonicznie egzaminu, bo to tylko 30 złotych. Często kursanci po wyjeżdżeniu przepisowych godzin na kursie i zdaniu egzaminu wewnętrznego nie są pewni swoich umiejętności to kalkulują tak: dodatkowa godzina jazdy z instruktorem to około 100-120 złotych, a egzamin 140. Lepiej zatem pojechać z egzaminatorem egzamin i może się uda. A jeśli nie to mam przecież jazdę dodatkową i wiem co muszę poprawić. To jest deprecjacja egzaminu państwowego.
Pytanie redakcji tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS: Zmiana musi nastąpić na szczeblu centralnym - co podkreślają protestujący. W ubiegłym tygodniu minister Andrzej Adamczyk mówił: - Nie chcemy szukać w kieszeniach egzaminowanych przyszłych kierowców środków na pokrycie oczekiwań finansowych tak mocno akcentowanych teraz przez egzaminatorów. Zrobimy jednak wszystko, by marszałkowie, którzy są odpowiedzialni za sytuację w ośrodkach, mogli dysponować właściwymi instrumentami, które pomogą w dialogu z egzaminatorami rozwiązać ten problem. Jakie to mogą być instrumenty?
Odpowiada Przemysław Sarosiek, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Białymstoku: Nie wiem co minister miał na myśli. Obecnie WORD-ów nie może wesprzeć nikt: ani urząd marszałkowski ani budżet państwa i wynika to z przepisów ustaw, a nie rozporządzenia. Poza tym argumentacja ministra, że nie chce szukać kosztów finansowania podwyżek w kieszeni egzaminowanych jest chybiona: rosną ceny paliwa, prądu, gazu, płaca minimalna itp. Nikt nie pyta czy w kasach WORD-ów są na to środki - ceny rosną bez pytania o zgodę ministra i dyrektorów. Nie chcę krytykować ministra, bo rozumiem że decyzja o podwyżce egzaminów jest trudna i niepopularna, ale niestety jest nieuchronna. Kiedy dostawca programu do egzaminowania spółka PWPW wystawia co miesiąc fakturę za obsługę informatyczną to nie pyta czy WORD ma na to pieniądze. Ma je mieć. Jeżeli resort planuje otwarcie możliwości dotowania WORD-ów przez Urząd Marszałkowski i tutaj chce znaleźć pieniądze na podwyżki to nie jest to dobre rozwiązanie. W skali jednego tylko WORD-u zrealizowanie podwyżek to - w zależności od wielkości ośrodka: od kilkuset tysięcy do ponad miliona złotych. A przypominam, że w WORD-ach pracują jeszcze ludzie obsługujący klientów, ludzie odpowiadający za system informatyczny, BRD, księgowość czy wreszcie obsługę techniczną placu i pojazdów. Oni również od dawna są bez podwyżek, bo w WORD-ach budżet już się nie spina. Gdy oni zaczną strajkować WORD także będzie odwoływał egzaminy. Opowieści, że jest pole do oszczędności lub są błędy w zarządzaniu i stąd te straty dotyczą pojedynczych przypadków. Na 43 istniejące WORD-y dotyczy to może tylko kilku.
Pytanie redakcji tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS:W jednej z wypowiedzi medialnych mówił Pan, że rozumie postulaty egzaminatorów, ale przez taką formę protestu najwięcej tracą osoby, które podchodzą do egzaminów. Ale przecież egzaminatorzy od miesięcy próbowali zwrócić uwagę na swoją sytuację i składali do resortu petycje, apele, Listy otwarte. Jak można poprawić ich sytuację finansową?
Odpowiada Przemysław Sarosiek, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Białymstoku: Bez zmiany jednocześnie tabel wynagrodzeń i cen egzaminów, które reguluje rozporządzenie ministra infrastruktury to nie jest możliwe. Dofinansowanie WORD-ów na wynagrodzenia ze strony samorządu lub rządu jest obecnie niemożliwie, a dotacje z kolei będą bardzo kosztowne i też w ostateczności pochodzą z kieszeni podatników. Nie wiem czy samorząd województwa stać na dotowanie WORD-ów, to nie jest pytanie do mnie. Podtrzymuję jednak to co mówiłem: protest, który odbywa się kosztem egzaminowanych jest złą formą. Zwłaszcza, że zorganizowano go bez szansy na powiadomienie egzaminowanych, żeby nie przyjeżdżali. Ludzie stracili czas, nerwy i pieniądze i to oceniam jako skandal. Ale rozumiem frustrację i poczucie bezsiły egzaminatorów.
Pytanie redakcji tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS: Jak ocenia Pan postulaty dotyczące zmian systemowych przeprowadzania egzaminów państwowych? W różnorodnych dyskusjach wymieniana jest potrzeba wprowadzenia nowego systemu punktowego podczas egzaminu praktycznego? Czy takie zmiany są potrzebne?
Odpowiada Przemysław Sarosiek, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Białymstoku: Od dawna twierdzę, że trzeba zmienić ten system bo w obecnej formie nie ma wiele wspólnego ze sprawdzeniem faktycznej wiedzy egzaminowanego o bezpiecznym poruszaniu się kierowanym pojazdem. System jest bezduszny, a kandydaci często uczą się kilka godzin do egzaminu zamiast uczyć się jeździć. Nie jestem egzaminatorem więc nie będę rekomendował lepszego rozwiązania. Od tego są fachowcy jak właśnie egzaminatorzy, którzy dyskutując z legislatorami i instruktorami nauki jazdy powinni przygotować rozwiązanie, które zastąpi obecne. W tych sprawach mam zaufanie do egzaminatorów i instruktorów, bo z pewnością są najlepiej przygotowani do przygotowania propozycji zmian.
Dziękujemy za odpowiedzi
Pytania zadała Jolanta Michasiewicz, redaktor naczelna tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS