(544-17)
Wyrywkowa kontrola trzeźwości kierowców nie ma podstaw prawnych – ogłaszają niektóre media. I dalej kontynuują: a w praktyce można dmuchania w alkotest odmówić. I tu następują instrukcje jak postępować w takiej sytuacji. Naszym zdaniem to dywagacje wysoce nie na miejscu. Co po nich pisać o kierowcy, który wsiada do samochodu mając we krwi 3,5 proc. alkoholu? O tym kierowcy wiemy, bo został zatrzymany i właśnie przebadany, ale ilu jedzie w podobnym stanie i nie zostaną zatrzymani i skontrolowani? Rozumiemy sens wystąpienia Rzecznika Praw Obywatelskich do premier, jednak nie rozumiemy interpretacji, iż może doprowadzić ono do akceptacji sytuacji, gdy za kierownicą zasiada osoba “po spożyciu” stanowiąc zagrożenie do samej siebie jak i pozostałych uczestników ruchu drogowego. Badać kierowców “na alkohol” pozwala policji ustawa – Prawo o ruchu drogowym i tego się trzymajmy. Jak i kiedy prowadzić te badania jest sprawą porządkową. W sieci krąży filmik, na którym kierowca zatrzymany do kontroli trzeźwości unika badania alkotestem, bo pyta parę policjantów, na jakiej podstawie chcą go badać - a oni nie potrafią odpowiedzieć. Po kilku minutach emocjonującej wymiany zdań dają za wygraną. Policjant puszcza kierowcę i mówi: "Na krew pana nie będę brał, bo widzę, że pan sensownie rozmawia, tak że chyba jest pan trzeźwy...". Czy ten kierowca był rzeczywiście trzeźwy? Dlaczego więc nie pozwolił się skontrolować? Zdecydowanie potrzebne tu nowelizacje uściślające obowiązujące przepisy, właśnie tych przepisów określających sposób kontroli, ale też ostrzejsze sankcje dla pijanych kierowców. I za tymi się opowiadamy.