W sprawie progów zwalniających poseł Józef Lassota złożył kolejną interpelację skierowaną do Andrzeja Adamczyka, ministra infrastruktury. Tym razem pyta o prędkość obowiązującą za progiem, wskazując na fakt, iż kierowcy różnie interpretują obowiązujące w tym zakresie przepisy.
Uzasadnienie poselskie. Za interpelacją w sprawie progów zwalniających w kontekście poprawy bezpieczeństwa dróg, gdzie poseł Józef Lassota zaproponował wymienne stosowanie także innych możliwości spowolnienia ruchu drogowego jak zwężenia dróg lub szykany, do Sejmu wpłynęła kolejna. Najnowsza, której treść jeszcze nie została opublikowana na stronach Sejmu RP – bardzo dziękujemy autorowi za jej udostępnienie – dotyczy sprawy prędkości obowiązującej za progiem zwalniającym. Uzasadniając swoje wystąpienie poseł pisze: - 21 listopada 2018 r. skierowałem do Pana Ministra interpelację poselską nr 27852 w sprawie progów zwalniających w kontekście poprawy bezpieczeństwa dróg. W tekście interpelacji zwracałem uwagę m.in. na fakt, iż w Polsce progów zwalniających jest więcej niż w innych krajach Unii Europejskiej. Podczas gdy w naszym kraju progów zwalniających przybywa, w innych państwach europejskich tendencja ta jest odwrotna. Ograniczenie liczby progów zwalniających uważam za dobry pomysł. Zarządcy dróg powinni starać się unikać tego rozwiązania i uspokajać ruch w inny sposób. Także dzięki informacji na łamach PRAWA DROGOWEGO@NEWS wiele osób z całej Polski zwracało się do J. Lassoty opisując różnorodne sytuacje dotyczące progów zwalniających. - Jednym z problemów zgłoszonych do mojego biura poselskiego jest problem prędkości jaka obowiązuje za progiem zwalniającym – czytamy w tej najnowszej – z dnia 17 grudnia br. interpelacji.
Zagadnienie interpelacji. - O miejscu na drodze, w którym znajduje się próg zwalniający ostrzega znak A-11a. Pod tym znakiem umieszczona jest tabliczka T-1, wskazująca odległość znaku ostrzegawczego od miejsca niebezpiecznego, a także znak B-33 ograniczenia prędkości, zazwyczaj do 20 lub 30 km/h. Zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami ruchu drogowego, znak ograniczenia prędkości obowiązuje do odwołania bądź do najbliższego skrzyżowania. Tymczasem za progiem zwalniającym nie ma znaku B-34 „koniec ograniczenia prędkości", który stosuje się w celu uchylenia ograniczenia prędkości. Kierowcy różnie interpretują przepisy drogowe obwiązujące za progiem zwalniającym. Jedni uważają, że ograniczenie prędkości obowiązuje nie tylko podczas przejeżdżania progu zwalniającego, ale aż do odwołania. Zdaniem innych po przejechaniu progu zwalniającego można zwiększyć prędkość bo ograniczenie prędkości obowiązuje przed progiem i na nim, dalej już nie – pisze do ministra poseł.
Przykład sytuacji z progiem zwalniającym. - Świetnym przykładem do opisanej wyżej sytuacji jest przykład ul. Śląskiej w Kielcach. „Podczas egzaminu na prawo jazdy, egzaminowany przejechał przez próg zwalniający zgodnie z obowiązującymi w tym miejscu znakami drogowymi (ograniczenie do 20 km/h). Gdy mężczyzna przejechał przez próg, przyśpieszył do ok. 30 km/h. Egzaminator uznał, że zdający złamał przepisy, bo do ograniczenia prędkości powinien stosować się dalej - także za progiem. Tym bardziej, że nie było żadnego znaku odwołującego zakaz ani też skrzyżowania, które działa podobnie. I wystawił egzaminowanemu ocenę negatywną. Zdający się odwołał. Rację przyznał mu zarówno urząd marszałkowski, jaki i Samorządowe Kolegium Odwoławcze. Podobnie tzw. egzaminator nadzorujący. Powód: ograniczenie prędkości w tym przypadku obowiązuje tylko przed progiem i na nim. Dalej już nie. Od decyzji SKO odwołał się też do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Kielcach egzaminator, który wystawił ocenę negatywną. (…) WSA zauważył, że progi są montowane w celu spowolnienia ruchu, m.in. w okolicach szkół, przedszkoli. "Nie sposób zatem przyjąć, że zamiarem organizatora ruchu w zamontowaniu progów było powodowanie sytuacji, w której pojazdy będą przyspieszać po przejechaniu progu i hamować przed kolejnym progiem" - stwierdził w uzasadnieniu sąd. I uchylił decyzję SKO o unieważnieniu egzaminu – opisuje poseł w oparciu o zdarzenie, które miało miejsce w Kielcach, a znalazło finał w sądzie.
Pytanie interpelacji. W związku z faktem, iż kierowcy różnie interpretują przepisy dotyczące prędkości obowiązującej za progiem zwalniającym poseł Józef Lassota prosi ministra infrastruktury Andrzeja Adamczyka o odpowiedź na pytanie: - Jaka powinna być jednoznaczna interpretacja powyżej opisanej sytuacji, tzn. jak kierowcy mają interpretować znak B-33 w przypadku progów zwalniających?
W 2016 roku opisywaliśmy kielecki wyrok z 17 września 2016, skomentowaliśmy, iż nie był to pierwszy egzamin przerwany wobec niejednoznacznego określenia obowiązującej po przekroczeniu progu zwalniającego prędkości. Teraz czekamy na stanowisko resortu infrastruktury. (jm)