Przegląd prasy

A na drogach pijani kierowcy! Nr 285

9 lutego 2009

Skończyła się skala w alkotesterze - Nawet do 2 lat pozbawienia wolności grozi 44-letniemu mężczyźnie, który kierował fordem po sporej ilości alkoholu. Dokładnie nie wiadomo, ile mężczyzna miał promili w organizmie, bo.... skończyła się skala w alkomacie. Urządzenie to wskazuje wyniki do 4 promili alkoholu. Do tego okazało się, że mężczyzna przewoził kradzione drzewo. Policjanci z Milicza zostali poinformowani, że na drodze pomiędzy miejscowościami Niesułowice - Duchowo (gmina Milicz) fordem escortem jedzie prawdopodobnie nietrzeźwy kierowca. Na miejsce skierowany został patrol. Funkcjonariusze dojeżdżając na miejsce, zauważyli jak kierowca wykonuje manewr cofania w leśną drogę. Policjanci podjechali i bliżej i zatrzymali pojazd do kontroli drogowej. Za kierownicą forda siedział 44-letni mieszkaniec Milicza. Mężczyzna był kompletnie pijany. Przeprowadzone badanie stanu trzeźwości wprawiło policjantów w zdumienie. Na urządzeniu, którym policjanci sprawdzali trzeźwość kierowcy skończyła się skala. Alkotest wskazuje wyniki do 4 promili alkoholu w organizmie. W trakcie dalszej kontroli funkcjonariusze w bagażniku samochodu i na jego tylnym siedzeniu znaleźli 23 drewniane klocki brzozowe. Okazało się, że drewno to zostało skradzione. Mężczyzna trafił do policyjnego aresztu. Za prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości grozi kara pozbawienia nawet do 2 lat.

Pijany 18-latek wjechał w pieszych - 18-latek, uczeń II klasy ogólniaka, szalał pijany na swoim quadzie po Zdworzu. Na ścieżce rowerowej wjechał w dwóch pieszych, zresztą też pijanych i uciekł. Na miejsce wypadku doprowadzili go z powrotem... rodzice. Teraz chłopak odpowie za jazdę pod wpływem alkoholu oraz za spowodowanie kolizji z pieszymi. Z materiałów sprawy prowadzonej przez posterunek Policji w Łącku wynika, że chłopak ok. 14:00 wyszedł z domu, żeby razem z kolegami pojeździć na quadach. Wtedy był zupełnie trzeźwy. Po kilku godzinach ktoś anonimowo powiadomił matkę chłopaka, że jej syn po prostu szaleje po miejscowych drogach i dróżkach. Było już ok. 18:00 i zaniepokojeni rodzice wyruszyli na poszukiwanie syna. Tymczasem nieco wcześniej, ok.17:40, drugoklasista z wielką fantazją pruł w swoim pojeździe ścieżką rowerową, którą akurat szli dwaj starsi mężczyźni. Ci nie zdążyli uskoczyć przed rozpędzonym quadem - jeden upadł zdrowo potłuczony, drugi wręcz przeszybował nad pojazdem, po drodze zawadzając o kierowcę. Ten ostatni po prostu uciekł.

Z relacji rodziców 18-latka wynikało, że podeszli oni do miejsca kolizji akurat w chwili, gdy wokół obu potłuczonych pieszych zgromadził się już tłum ludzi. Tknięci przeczuciem wrócili szybko do domu i tam zastali swoje dziecko w łóżku. Chłopka był kompletnie pijany. Rodzice kazali wrócić synowi na ścieżkę rowerową. Badania wykazały, że 18-latek miał niemal 2,5 promila alkoholu w organizmie. On i jeden z pieszych trafili do szpitala. Chłopak ma pęknięty obojczyk, a ofiara zdarzenia - ogólne potłuczenia. Jak się okazało nikt z uczestników tej kolizji nie był trzeźwy. Od mężczyzny zabranego do szpitala pobrano krew do badań, drugi, choć też obolały, odmówił pomocy lekarskiej, za to dał się zbadać alkomatem –wynik wskazał ponad 1,3 promila alkoholu w organizmie. Policjanci z posterunku w Łącku postawią 18-latkowi dwa zarzuty. Wniosek o ukaranie go za jazdę pod wpływem alkoholu trafi do sądu karnego, a przed sądem grodzkim chłopak odpowie za spowodowanie kolizji z pieszymi.

Pijany wiózł pasażerów w bagażniku - W ręce mokotowskich policjantów wpadł 20-letni mężczyzna, który po alkoholu wiózł pasażerów. A było ich kilku. W kabinie podróżowało sześciu zamiast czterech pasażerów. Kierowca nie chciał swoich pozostałych znajomych pozostawić bez transportu, więc kolejne dwie osoby przewoził w bagażniku. Dzięki czujności pracownika miejskiego monitoringu niebezpieczną podróż, która mogła skończyć się tragicznie, zakończyli mundurowi. Pracownik monitoringu miejskiego nie wierzył własnym oczom, kiedy po 2:00 obserwował grupę osób podchodzącą do osobowego suzuki. Wszystko wskazywało na to, że 10 osób zamierza jechać jednym samochodem. Do środka jednak wsiadło 6 pasażerów oraz młody kierowca. 3 pozostałe osoby rozmawiały tuż obok. Po chwili dwóch kolejnych mężczyzn zajęło miejsca leżące w bagażniku. Ostatnia z osób uderzając w dach samochodu dała znak 20-latkowi, że mogą ruszyć. Na szczęście podróż nie trwała długo, gdyż pracownik monitoringu zaraz o wszystkim zaalarmował policjantów. Patrol zatrzymał samochód dwie ulice dalej. Z samochodu wysiadło dziewięciu podróżujących. Kierujący był pod wpływem alkoholu. Badanie Wojciecha J. wykazało blisko 1,5 promila alkoholu w organizmie. Na kolejne trzy lata stracił uprawnienia do kierowania pojazdami. Do tego grozi mu kara grzywny oraz kara do dwóch lat więzienia. e0a28c67fdef691b99dc4b35d1ad90057d5f1708

(285-8)

 

Słowa kluczowe alkohol pijani kierowcy