(Fot.: PD@N 480-1-55jsz)
Na warszawskich ulicach niebezpieczniej niż rok temu. Przez 10 miesięcy tego roku odnotowano wzrost zdarzeń drogowych w porównaniu do ubiegłego roku: o 9 więcej zabitych, o 238 rannych więcej, o 219 wypadków więcej, o 700 kolizji więcej. Wzrosła również liczba wystawionych mandatów o 18000.
Na komisji ds. uczestnictwa ruchu drogowego Mazowieckiej Rady BRD analizowano przyczyny tego stanu rzeczy i możliwości poprawienia - tej groźnej statystyki. Główną przyczyną - stwierdzono - są zatory drogowe(korki) spowodowane budową drugiej linii metra, przebudową trasy Toruńskiej, estakad trasy Łazienkowskiej i remonty nawierzchni poszczególnych ulic. Warszawa zajmuje trzecie niechlubne miejsce wśród najbardziej zakorkowanych stolic w Europie. Kierowcy spieszący się do pracy, na umówione spotkania biznesowe szukając alternatywnych objazdów zmieniającej się ciągle organizacji ruchu (często podirytowani) tracą cenny czas na zablokowanych ulicach. Mając możliwość nadrobienia czasu zapominają o elementarnych zasadach bezpieczeństwa - przekraczają dozwoloną prędkość, gwałtownie zmieniają pasy ruchu bez sygnalizowania zamiaru wykonania manewru, wymuszają pierwszeństwo zarówno na innych pojazdach jak i na pieszych czy też rowerzystach. Ignorują przepisy ruchu drogowego, licząc na szczęście. Gdyby kierowcy dokonali samooceny i jechali zgodnie z przepisami, bez przekraczania dozwolonych prędkości, bez ciągłych i gwałtownych zmian pasów ruchu nie powodowałoby to zajechań, ostrego hamowania i kolizji, które jeszcze bardziej spowalniają ograniczają ruch.
Jednym ze sposobów na odkorkowanie warszawskich ulic jest proponowana od dawna zasada P+R czyli dojazd prywatnymi samochodami do parkingów utworzonych na obrzeżach Warszawy i przesiadanie się do komunikacji miejskiej. Tylko, że ten projekt wymaga dopracowania i zapewnienia bezpieczeństwa. Na pewno nie zachęca do tego stale podnoszona opłata za (bilety) przejazdy komunikacją publiczną. Parkingi umieszczone na obrzeżach Warszawy często są zlokalizowane zbyt daleko od przystanków - stacji komunikacji publicznej (np. Rembertów - taki parking jest umiejscowiony tylko z jednej strony torowiska kolejowego co zmusza osoby mieszkające po drugiej stronie na długie oczekiwanie w korku przed przejazdem kolejowym; odległość parkingu od stacji też nie jest zachęcająca, czas przejścia z parkingu na stację żwawym krokiem to 20-30 minut). Do korzystania z komunikacji miejskiej zniechęcają również często występujące kradzieże portfeli, dokumentów, portmonetek z kieszeni, torebek - najczęściej przy wsiadaniu i wysiadaniu z pojazdów komunikacji publicznej, zdarzają się zerwania biżuterii z szyi i rąk. Monitoring montowany w autobusach, tramwajach nie jest w stanie uchwycić wszystkich grabieży i twarzy złodziei, skrywanych pod kapturami lub szalikami.
Jeszcze innym sposobem na ograniczenie ruchu prywatnych samochodów jest tworzenie stref parkowania płatnego. Stale jest ona powiększana. W tym przypadku za mała jest ilość miejsc parkingowych dla osób niepełnosprawnych i bezduszne egzekwowanie przez służby parkingowe ZDM-u opłat od nich, jeżeli zaparkują w innym miejscu.
Aby ludzi przekonać do korzystania ze środków komunikacji publicznej konieczna jest głęboka analiza i wprowadzenie rozwiązań poprawiających działanie tego programu.
Jan Szumiał/ Praska Auto Szkoła Warszawa (Fot.: PD@N 480-1-68jm)