Jan Zasel, ekspert z zakresu prawa drogowego, autor książek
(Fot.: PD@N 481-2-1jm)
Pan dr Żuraw, wyrażając opinię o wartości e-learningu [artykuł opublikowany w Gazecie Internetowej L-INSTRUKTOR: dr inż. Paweł Żuraw “E-learning – potrzeba, moda czy biznes?” – przyp. red.], mimochodem zaprezentował nam obszerny wykład o teorii nauczania. Nie może dziwić fakt, że uczynił to egzaminator albowiem egzaminowanie stanowi część składową teorii nauczania. Fakt ten nadto uświadamia nam, że w gronie egzaminatorów pojawia się coraz więcej osób, które wiedzą, czym jest egzamin kandydatów na kierowców i jak go przeprowadzać.
Co do e-learningu muszę przyznać, że dotąd nie miałem okazji poznać tej nowej pracy. W tych warunkach muszę to traktować jako kolejny techniczny środek kształcenia o niezbadanej dotąd przydatności. Oczywiście trzeba zachować umiar w ferowaniu opinii, jako że w przeszłości było sporo różnych projektów, na przykład trenażer w licznych odmianach, przy czym nie wszystkie sprawdziły się w praktyce dydaktycznej.
A teraz mała dygresja. Parę lat temu odwiedziłem krakowski MORD. W pewnym momencie weszła młoda dama i poprosiła o sprzedanie jakiegoś podręcznika, który może pomóc jej w przygotowaniu się do egzaminu. Na pokazany jej podręcznik zareagowała krótko oświadczając, że raczej poszukuje bryku, który zawiera odpowiedzi na pytania zawarte w tzw. testach egzaminacyjnych. Gdy z kolei odwiedziłem Stowarzyszenie Szkół Kierowców obszaru krakowskiego zapytałem, czy mają jakiś podręcznik dla kandydatów na kierowców usłyszałem, że owszem mają, jednak tego nikt już nie nabywa. Kandydaci, zwłaszcza młodzi, wolą uczyć się “z komputera”.
Gdy w tym samym czasie znalazłem się w Minesocie odwiedziłem Szkołę Kierowców. Byłem zaskoczony. Salę wykładową wypełniała młodzież. Trwały tradycyjne zajęcia z tym, że nie był to wykład polegający na podawaniu formuł prawa o ruchu drogowym, a raczej - po zadaniu uczniom na poprzednim zajęciu zaznajomienie się z kilkoma takimi formułami - prowadzenie rozważań, jaka powinna być taktyka ich realizacji w praktyce kierowania pojazdem w warunkach ruchu drogowego. Zaskoczenie moje można nazwać: skąd ja to znam? Dlaczego amerykańska młodzież nie uczy się “z komputera”? Przecież w Stanach Zjednoczonych komputer był znany raczej wcześniej, aniżeli w Polsce. Wydaje się, że nasza ślepa fascynacja komputerem, jak pamiętamy “komputerowe badanie wzroku”, “komputerowe wyważanie kół” itp., uczyniła katastrofalne przekonanie, że oto jest komputer i ja jestem wolny od wysiłku, bo on wszystko załatwi. Teraz, zdaje się, młodzież wkłada ogrom wysiłku w to, jak nauczyć się, nie ucząc się. Ktoś powie: przesadzam. Oczywiście przesadzam. Obserwujemy przecież i widzimy, że ci z pośród młodych ludzi, którzy pragną posiąść rzeczywistą wiedzę w jakiejkolwiek dziedzinie - uczą się i robią to solidnie.
Wracając teraz do znakomitego wykładu naszego młodego kolegi, w którym zawarł przegląd technicznych środków nauczania i dróg dostępu do wiedzy, zamieścił również kapitalne stwierdzenie: “stosowaniu każdego systemu kształcenia musi towarzyszyć, kończąc jego proces, rzetelna weryfikacja wiedzy uczestników tego procesu”. I tu dochodzimy do sedna sprawy: rzetelna weryfikacja wiedzy kandydata na kierowcę to rzetelny i realny egzamin. Ten dziś, w części teoretycznej opracowany w laboratorium PWPW i oderwany od egzaminu praktycznego, nie jest ani rzetelny ani realny. Jeżeli mamy do czynienia ze zjawiskiem, że tak zwana zdawalność tu i tam wynosi 30% to albo szkołę trzeba zamknąć, albo system egzaminu wrzucić do kosza. Myślę, że prawdziwe jest to drugie.
Na koniec trochę optymizmu. Posłowie do Sejmu pracują intensywnie nad projektem ustawy o kierujących. Wyczytałem tam, że ostatnio toczono intensywny spór o to, czy e-learning ma być zabroniony, czy dopuszczony do stosowania. Musi cieszyć fakt, że sprawami metod kształcenia kandydatów na kierowców będzie odtąd zajmować się parlament, że wreszcie sprawy te znalazły tak wysokie umocowanie. To nas wysuwa na czoło państw cywilizowanych.
Jan Zasel