W okolicach Oświęcimia doszło do wypadku drogowego z udziałem samochodowej kolumny rządowej wiozącej premier Beatę Szydło. W zdarzeniu uczestniczył fiat seicento prowadzony przez 21-latka. Premier trafiła do szpitala z ogólnymi potłuczeniami. Ranny został funkcjonariusz BOR oraz kierowca. Rzecznik prokuratury Janusz Hnatko, podczas briefindu dotyczącego wypadku mówił, że kolumna aut z premier jechała na sygnałach świetlnych i dźwiękowych, a prędkość pojazdów biorących udział w wypadku wynosiła 50-60 km/godz. Kolumna trzech pojazdów BOR była tez prawidłowo oznakowania.
Przyczyny wypadku. Kraksę miał spowodować 21-latek jadący seicento, który chciał skręcić w lewo z głównej drogi, a nie zauważył kolumny - trzech aut BOR. - Gdy przejechał pierwszy samochód z tej kolumny, kierujący fiatem seicento był przekonany, że nikt więcej nie jedzie - mówił rzecznik prokuratury Janusz Hnatko. W środkowym, pancernym audi A8 jechała premier. Kierowca limuzyny, by ominąć fiata, odbił w bok i uderzył w drzewo. Duże uszkodzenia auta mają wynikać z tego, że "akurat ten pojazd uderzył centralnie w drzewo częścią, która jest najmniej wzmocniona w pojeździe". - Akurat tak się składa, że wzmocnienia są na bocznych częściach pojazdu, nie na środku - wyjaśniał rzecznik prokuratury. Zdaniem szefa policji sprawca trzy godziny po zdarzeniu na komisariacie przyznał się do winy, „a trzech świadków potwierdziło, że słyszało sygnały dźwiękowe" rządowej kolumny. Jak podkreślił rzecznik prokuratury, kierowca seicento zeznał, że zdawał sobie sprawę z tego, iż była to kolumna rządowa, ale w czasie jazdy słuchał muzyki i nie jest pewien, czy kolumna miała włączone sygnały dźwiękowe.
Sygnały dźwiękowe. W sprawie sygnału dźwiękowego przepisy są jednoznaczne. - Jeśli były tylko koguty bez dźwięku, to nie jest to kolumna uprzywilejowana i obowiązują ją standardowe zasady ruchu drogowego. To oznacza, że BOR-owcy jadący z premier nie mieli prawa wyprzedzać skręcającego fiata, i to na podwójnej ciągłej. I wina jest ich, a nie chłopaka - twierdzi - jak przywołują media - wysoko postawiony policjant. - To norma. Na prośbę pani premier chłopaki wyłączają dźwięk na tej trasie - potwierdza – w kolejnym dzienniku - anonimowy funkcjonariusz BOR.
Rzecznik rządu: zdarzenia są wyjaśniane. O kwestie prawidłowego oznakowania pojazdów kolumny pytany był także przez dziennikarzy Rafał Bochenek - rzecznik rządu. W odpowiedzi Bochenek zapewniał, że wszelkie okoliczności zdarzenia są wyjaśniane i badane przez odpowiednie służby. Wyraził przekonanie, że szczegółowo do tych kwestii ustosunkuje się także kierownictwo resortu spraw wewnętrznych.
Może trzeba uściślenia procedur. Gen. Roman Polko, były dowódca GROM w programie „Piaskiem po oczach” komentował: - Nie można mówić, że nic poważnego się nie stało, kiedy wypadkowi ulega premier rządu. Kontynuując swoją wypowiedź wskazał, iż warunkiem niezbędnym są stosowne kwalifikacje funkcjonariuszy, zgodne z właściwymi - najwyższymi - standardami. W tym miejscu mowa była o instytucji Biura Ochrony Rządu. Dalej generał powiedział też: „Od BOR wymaga się, by „sięgało wyobraźnią dalej i zawsze przewidywało najczarniejsze scenariusze. (…) Choćby taki, że ktoś będzie chciał przeprowadzić zamach, uderzając samochodem w auto pani premier” - wskazywał. Odnosząc się także do wcześniejszych zdarzeń podsumował: - Mam nadzieję, że tym razem nauczymy się na błędach. Ile razy można się potykać o te same kamienie? - mówił. Po wypadku kolumny rządowej pod Toruniem, przypomnijmy – w karambolu brał udział samochód wiozący szefa MON Antoniego Macierewicza.
Tryb specjalny. Dlaczego policja bez opinii biegłych z zakresu ruchu drogowego zdecydowała się postawić kierowcy seicento zarzuty spowodowania wypadku w trybie art. 308 § 2 (to specjalny tryb)? – W trybie art. 308 k.p.k. osobie podejrzewanej policja może przedstawić zarzut. W ten sposób weryfikuje to, co mówi kierowca, zanim akta sprawy dostarczy prokuratorowi – odpowiadał prok. Janusz Hnatko, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
(jm)