(Fot.: PD@N 482-3-33)
Kursantów jak na lekarstwo, drogie paliwo oraz koszty utrzymania firmy. Tylko w Opolu zamknięto przez to siedem szkół nauki jazdy, kolejnych pięć zawiesiło działalność. W tych, które jeszcze się utrzymują, pracę tracą instruktorzy, za kółkiem siadają właściciele. Bez pracy została też część egzaminatorów – takie podsumowanie niestety nie jest odosobnioną statystyką. To powszechnie obserwowana prawidłowość w całym kraju. Szkoły jazdy, gdy zabieg zmniejszenia załogi nie pomaga, starają się przyciągnąć do siebie kursantów promocjami. Np. oferując kilka dodatkowych, gratisowych godzin zajęć praktycznych albo kurs przyśpieszony, gdzie zaledwie w tydzień można nauczyć się wszystkich teoretycznych zagadnień, lub deklarując zwrot pieniędzy w przypadku niezdania przez kursanta egzaminu z teorii. Kolejnym sposobem na przyciągnięcie kursanta jest obniżenie ceny samego kursu. Gdy i to nie pomaga, szkole nie pozostaje nic innego, jak zawiesić działalność lub po prostu ją zlikwidować. Od stycznia ub. roku tylko w Opolu zamknięto już siedem szkół, kolejnych pięć zawieszono. Edward Kinder, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Opolu, uważa, że są dwie przyczyny takiego stanu rzeczy.
Pierwsza to niż demograficzny, a druga to taka, że wszyscy chcieli zdążyć zdać egzamin jeszcze przed zmianą jego formy, czyli przed 19 stycznia 2013 roku. Teraz chętnych po prostu nie ma uważa Kinder.