Rozmowy

Andrzej Rak. Szkolenie i egzaminowanie powinny stanowić całość

14 marca 2024

Andrzej Rak. Szkolenie i egzaminowanie powinny stanowić całość
Andrzej Rak. Egzaminator, zastępca dyrektora Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Opolu (fot. ze zbiorów prywatnych)

Andrzej Rak, zastępca dyrektora WORD w Opolu - przed kolejnymi spotkaniami w cykl DYSKUSJI NA RATUSZOWEJ [kliknij] - formułuje kilka ważnych kwestii uzasadniających potrzebę zmian w obowiązującym systemie. Stawia tezę, iż właśnie szkolenie i egzaminowanie powinny stanowić całość. Apeluje: - Trzeba skończyć z nauką „pod egzamin”. Takie zmiany mają szansę wpływać na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Wszystkie działania na rzecz poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego są bardzo istotne i powinny być konsekwentnie prowadzone. Holistyczne spojrzenie na proces bezpieczeństwa jest szansą zbliżenia się do tzw. „wizji zero”. Inżynierowie projektują nowoczesne drogi, które „wybaczają” błędy kierowców, konstruktorzy przygotowują pojazdy i ich systemy, które również wspomagają w znacznym stopniu kierowcę i w razie potrzeby wkraczają do akcji próbując uniknąć niebezpiecznego zdarzenia bądź tragedii. Nie zawsze niestety z powodzeniem, bo praw fizyki po prostu nie da się ominąć. Służby ratunkowe coraz sprawniej działają docierając na miejsce wypadku w możliwie najkrótszym czasie. Politycy wreszcie wraz z grupą specjalistów i fachowców analizują różne dane oraz fakty i zmieniają prawo, dostosowując je do aktualnych potrzeb i wyzwań. Ale nawet najlepsze prawo nie skróci drogi hamowania, a nawet najnowocześniejszy pojazd i droga nie zastąpią wyobraźni i doświadczenia.

Obszarem, w którym, moim zdaniem, jest dużo przestrzeni do działania na rzecz poprawy brd jest proces szkolenia i egzaminowania, którego centralną postacią jest niedoskonały człowiek wraz ze swoimi emocjami, temperamentem, ograniczeniami i słabościami. Procesy szkolenia i egzaminowania winny stanowić jedną całość, z siebie wynikać i logicznie się uzupełniać w myśl zasady „jak się dobrze nauczysz jeździć, to zdasz egzamin”. Egzamin to zakończenie procesu szkolenia, procesu pedagogicznego, i tak powinien być postrzegany. Chodzi o to, że celem egzaminu jest sprawdzenie co dana osoba egzaminowana potrafi, a nie czego nie potrafi. Ale po kolei…

Bezpieczny kierowca kształtuje się od dzieciństwa. Dziecko obserwuje zachowanie swoich rodziców, opiekunów, autorytetów i może ich później w mniejszym lub większym stopniu naśladować. To jaki dajemy przykład my dorośli będzie, być może, determinować zachowania naszych pociech za kierownicą.

Kolejne ważne doświadczenia młoda osoba zbiera w przedszkolu, szkole. Obserwuje, koduje, uczy się empatii, szacunku dla innych. Uczy się także dzielić z innymi użytkownikami wspólną przestrzeń, którą może być np. świetlica szkolna, a w przyszłości droga, jezdnia, parking.

Jedną z najważniejszych osób w edukacji przyszłego kierowcy jest instruktor nauki jazdy, który powinien być mistrzem, autorytetem zapamiętanym na długie lata. Rolą instruktora jest nie tylko nauczenie techniki jazdy czy przepisów ruchu drogowego. Nie mniej ważne, a kto wie, czy nie ważniejsze jest wskazanie właściwych postaw, zachowań i nastawienia. Pokazanie jak bezpiecznie i przyjemnie wspólnie z innymi użytkownikami cieszyć się możliwością jazdy, nie traktując innych jak rywali, którym koniecznie trzeba coś udowodnić.

W całym tym procesie zbyt mało uwagi poświęcamy emocjom, zarządzaniu tymi emocjami oraz sposobami radzenia sobie z nimi. Ogromnym problemem są różne formy agresji drogowej skutkującej nieszczęściami na drogach. Wypadek drogowy czasami zaczyna się dużo wcześniej, już w domu podczas kłótni. Wychodzimy wzburzeni i nie jesteśmy już tak samo sprawni i skoncentrowani jak zwykle. Nie jesteśmy świadomi własnych ograniczeń, nie potrafimy dokonać odpowiedniej samooceny, a większość ankietowanych uważa potem siebie za dobrych lub bardzo dobrych kierowców jednocześnie nisko oceniając umiejętności innych kierujących. Pamiętajmy, że wielu z nas jest użytkownikami dróg w „trzech osobach”, a jakże często brakuje nam wyrozumiałości i empatii dla pieszych, czy rowerzystów. Rano idziemy do sklepu, potem jedziemy autem do pracy, szkoły, a popołudniu relaksujemy się jadąc rowerem i w zależności od sposobu przemieszczania się pomstujemy na innych.

Kolejną ważną kwestią jest zwrócenie jeszcze większej uwagi na rolę procesów poznawczych, w szczególności uwagi i jej koncentracji, wyobraźni, spostrzegania. Problemy z koncentracją uwagi, a w zasadzie z jej rozpraszaniem, spowodowane np. powszechnym używaniem smartfonów są przyczyną bardzo wielu niebezpiecznych zdarzeń, wg niektórych danych nawet 25%-30% wszystkich wypadków. Warto wiedzieć, co to jest sprawność motoryczna, od czego ona zależy i jak się zmienia wraz z wiekiem. Nie trzeba np. zabierać uprawnień osobom w podeszłym wieku, czasami wystarczy je uświadomić o własnych ograniczeniach związanych z wiekiem, chorobami i przyjmowanymi lekami. Świadomy kierowca to nie jest slogan, to bezpieczniejszy kierowca.

Bardzo ważny i ciekawy pomysł HAZARD PECEPTION! Należy uczyć kandydata na kierowcę nie tylko patrzeć, ale patrzeć tam gdzie trzeba i tak, żeby widzieć to co ważne na drodze.

Praca z młodymi kierowcami jest filarem brd, należy dostosowywać metody szkolenia do zmieniających się czasów i społeczeństwa. Młodzi ludzie są wspaniali, mają ogromne możliwości i naszym zadaniem jest do nich dotrzeć, przekonać, żeby sami chcieli być bezpieczni dla siebie i innych na drodze. U młodego kierowcy mieszanka wybuchowa to (oczywisty) brak doświadczenia + brak wyobraźni.

Uważam, że przede wszystkim trzeba dobrze nauczyć, edukować i jeżeli to zrobimy, to mamy prawo i musimy wymagać. Osoby, które nie podporządkowują się zasadom i przepisom należy odpowiednio karać, a w ostateczności eliminować z grona kierujących.

W programie nauczania kandydatów na kierowców z reguły brakuje nauki podstawowych praw fizyki rządzących ruchem drogowym, zdolności panowania nad emocjami czy taktyki jazdy, która jest równie ważna co technika jazdy. Taktyka jazdy w dużym stopniu warunkuje jakie decyzje podejmujemy na drodze, czy ryzykujemy, czy wybieramy bezpieczeństwo i defensywny (nie znaczy nudny) styl jazdy. Musimy zdać sobie również sprawę, że nowe pokolenia nieco inaczej podchodzą do prawa jazdy i posiadanie samochodu. Dla wielu z nich auto i prawko nie jest już obiektem westchnień, nie czekają w napięciu na np. 18-ste urodziny i upragnione uprawnienia. Młodzi odkładają termin „zrobienia” prawa jazdy, wolą korzystać z komunikacji miejskiej, pociągów czy hulajnóg. Własny pojazd to koszty utrzymania, korki, mandaty, problem z zaparkowaniem. A w tramwaju, autobusie można skorzystać ze smartfona, posłuchać muzyki, obejrzeć podcast…

Jeżeli chcemy pozytywnych zmian w systemie szkolenia i egzaminowania, to system ten musi być wiarygodny. W znacznym stopniu uwiarygodnia go egzamin, który powinien sprawdzać ważne i istotne elementy bezpiecznego kierowania pojazdem. Nie do przecenienia są kształcąca oraz motywująca rola egzaminu (oprócz kontrolnej i wychowawczej). One mają wskazać osobie niedoskonałości (błędy) i wskazać sposoby ich uniknięcia. Jeżeli egzamin przeprowadzony jest rzetelnie i sprawiedliwie, a jego tryb i warunki dostosowane są do realiów, to taki egzamin będzie motywował, uczył, a autorytet egzaminatora będzie rósł. Dlatego tak ważne jest również odpowiednie uzasadnienie wyniku egzaminu, które powinno zapewnić pełną i czytelną informację na temat braków i usterek w umiejętnościach i wskazywać drogi do ich poprawy. Istotne, aby ocena egzaminu i jego uzasadnienie były transparentne, zgodne z kryteriami, w miarę jednolite i motywowało do samodoskonalenia. W tym kontekście tym bardziej ważne jest, aby procesy szkolenia i egzaminowania zazębiały się i były jedną całością, trzeba skończyć z nauką „pod egzamin”.

Obecna formuła egzaminu na prawo jazdy staje się przestarzała, a wprowadzane zmiany są niestety tylko „pudrowaniem trupa”. Czas na weryfikację potrzeby utrzymywania na placu manewrowym niektórych zadań egzaminacyjnych, czy ich kryteriów (po co parkowanie równoległe tyłem na kat. D, C? Może warto zlikwidować tzw. „łuk” na kat. B, albo przynajmniej zmienić kryteria, statystycznie około 30% wyników N generuje to zadanie na kat. B, wielu instruktorów uczy „na pamięć” i efekt dydaktyczno-praktyczny tego zadania jest znikomy). Egzamin powinien być nowoczesny, za jakiś czas będziemy sprawdzać umiejętność używania systemów wspomagających kierowcę podczas jazdy, a jeszcze do niedawna wiele z nich było „zakazane”.

Wykorzystajmy wiedzę i umiejętności wysoko wykwalifikowanych fachowców, jakimi są egzaminatorzy. Dajmy im więcej swobody, luzu decyzyjnego. Wykorzystajmy do oceniania umiejętności kandydatów ich umiejętności poza prawne, tak ważne dla bezpieczeństwa ruchu drogowego. Podczas egzaminu nie sprawdzamy wielu istotnych dla brd umiejętności (np. wyprzedzanie na drodze dwukierunkowej jednojezdniowej, jazda z wyższymi prędkościami), a jednocześnie dużą uwagę przykładamy do drobiazgów. „Nowe” rozporządzenie daje nieco swobody decyzyjnej egzaminatorom i to się chwali, ale wg mnie w obecnej formie nie powinno długo funkcjonować. Podczas egzaminu nie powinno dochodzić do sytuacji realnego, bezpośredniego zagrożenia dla życia i zdrowia. Egzaminator ma się czuć bezpiecznie i do takich sytuacji nie dopuszczać! Bezpośrednie zagrożenie to poważna sprawa i niestety nie zawsze uda się wyjść z tej sytuacji obronną ręką w ostatniej chwili. W obecnym stanie prawnym tab. 9 jest w zasadzie niepotrzebna, wystarczy zapis art. 52 ust.2 ustawy o kierujących pojazdami. To trzeba zmienić, bo demoralizującym jest, gdy kandydat na kierowcę podczas egzaminu z popełnione wykroczenia „zainkasował by” 40 punktów karnych, ale egzamin zdał, bo nie było realnego zagrożenia. Egzaminatorzy powinni wyjść ze strefy komfortu i być gotowi na nieco nowy model oceniania, ale muszą się też czuć bezpiecznie w sferze prawnej obowiązujących przepisów.

Pamiętajmy, że nie ma całkowicie bezpiecznych kierowców, jesteśmy tyle warci ile nas życie sprawdziło. Ale warto się szkolić, robić wszystko, aby to bezpieczeństwo stale podnosić. Poprawić bezpieczeństwo możemy przez zmianę sposobu myślenia i położenia dużego nacisku na zachowania kierowców.

Andrzej Rak (Opole)