Ostatnio znów słyszy się o planach wprowadzenia zakazu parkowania na chodnikach. Redakcja “Rzeczpospolitej” ostanowiła sprawdzić, czy to prawda. Owszem, trwają prace nad zmianą kodeksu drogowego, ale przedstawiciele MSWiA oraz KG Policji zapewnili dziennik, że dotyczą tylko miejsc parkingowych dla inwalidów (tylko z nich samochody mają być ściągane na lawetach). Nie zamierzają natomiast generalnie zakazać parkowania na chodnikach. Problem w tym, że wiele osób potraktowało te pogłoski bardzo serio. Byli i tacy - jak toruńscy drogowcy - którzy zaczęli się martwić, czy starczy im pieniędzy na wdrożenie tych pomysłów.
Jezdnie są jednak w Polsce tak bardzo obciążone, że jeśli można by coś z tym zrobić, to usunąć z nich miejsca parkingowe. Parkingów mamy zaś tyle co kot napłakał. Z drugiej strony, poniekąd szczęśliwie, polskie miasta mają szerokie chodniki i jest gdzie parkować. Gdyby nawet - na co niektórzy liczą - ograniczyć ruch samochodów, to i tak gdzieś muszą one stać. Chronione obecnie prawem półtora metra chodnika (które parkujący musi zostawić wolne) wystarczy pieszym. W porównaniu np. z krajami Południa, które po wakacjach wielu ma jeszcze przed oczami, nasze chodniki to właściwie autostrady. Nie trzeba ich poszerzać.