“Dziennik Łódzki” ostrzega przed grasujących w centrum miasta oszustem, który próbuje wyłudzić pieniądze od kierowców przekonując ich, że właśnie uratował ich samochód przed kradzieżą. Opowiada historyjkę, jak to widział złodzieja z okien sklepu i popędził do auta, by uniemożliwić kradzież. Po opowieści o akcji ratunkowej zwraca uwagę właścicielowi auta, że uniknął dzięki niemu dużych strat i prosi o wdzięczność. Sugeruje pieniądze, za które zabierze dzieci do McDonalda. Joanna Kącka, oficer prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi nie słyszała o podobnym procederze, podejrzewa, iż pokrzywdzeni wstydzili się przyznać do tego policji. - W tym przypadku nie można mówić o przestępstwie. Nie ma gróźb ani żądania pieniędzy. Trudno cokolwiek udowodnić, bo przecież ludzie sami wręczają pieniądze temu człowiekowi. Policja radzi, aby w przypadku podobnej próby wyłudzenia pieniędzy wezwać patrol pod pretekstem próby włamania do samochodu. Wtedy naciągacz musiałby wystąpić w roli świadka. Zostałby namierzony przez policję i być może udałoby się mu udowodnić chęć oszustwa. Pokrzywdzeni twierdzą, że oszust ma ponad 50 lat. Jest to mocno siwiejący mężczyzna z widocznym brzuszkiem. Ma 175 - 180 cm wzrostu.