Przegląd prasy

POSTULATY. Filip Grega: czy szkolenie ma być regulowane czy zupełnie uwolnione?

18 października 2016

POSTULATY. Filip Grega: czy szkolenie ma być regulowane czy zupełnie uwolnione?
Filip Grega, prezes Fundacji SOS Odpowiedzialne Szkoły Jazdy, instruktor nauki jazdy

Regulacja czy deregulacja? Oto jest pytanie! Kilka dni temu na jednym z popularnych profili dla instruktorów portalu społecznościowego pojawiły się gorzkie a wręcz obraźliwe słowa pod adresem osób, które biorą udział w procesie legislacyjnym – w szczególności przedstawicieli resortu. Dostało się również Fundacji Odpowiedzialne Szkoły Jazdy. Za co? Za nowy wzór Karty przeprowadzonych zajęć. W przyjętym nowym wzorze każde zajęcia praktyczne mają być odnotowane wraz z numerem rejestracyjnym pojazdu. Wg najgłośniej krzyczących stanowi to problem techniczny, bo jeżeli podczas jednej godziny szkolą dwoma lub trzema różnymi pojazdami to nie ma możliwości zapisania tego w karcie, zajmuje to tak wiele czasu i przynosi jedynie straty. Nie chciałbym tu szeroko rozwodzić się nad tym jak często zachodzi konieczność zmiany pojazdu podczas jednego spotkania z kursantem (ze względu na usterkę czy zdarzenie drogowe), nie wiem jak często w ciągu jednych zajęć w kat. A instruktor zmienia pojazd w celu dopasowania stopnia trudności wykonania zadań na placu manewrowych, bo wiem, że są one stosunkowo trudne, a o możliwość szkolenia mniejszymi pojazdami Fundacja walczyła od blisko roku, jednak trudno odeprzeć wrażanie, że takie wypowiedzi to daleko idąca hipokryzja a w przypadku niektórych osób wypowiadających się na może nawet rodzaj schizofrenii. Rodzi się zatem pytanie: Czy szkolenie ma być regulowane czy zupełnie uwolnione?

Ustalmy więc stan faktyczny: znaczna większość działaczy organizacji branżowych postuluje wprowadzenie ceny minimalnej za usługi nauki jazdy. To zmiana wprowadzająca jedno z najbardziej restrykcyjnych narzędzi regulacji gospodarki. Czy tego rodzaju korekta rynku jest uzasadniona czy nie, to temat na inną dyskusję, jednak należy zauważyć daleko idący brak konsekwencji w postulatach. Jeżeli oczekujemy regulowania pewnej części rynku – w tym przypadku ustalenie minimalnej ceny, jaką klient będzie miał obowiązek zapłacić za godzinę zajęć – to należy wszelkimi możliwymi narzędziami zapewnić konsumentowi, że usługa ta będzie zrealizowana rzetelnie, odpowiedzialnie, za pomocą właściwych narzędzi dydaktycznej oraz w sposób bezpieczny. Przeciwnicy wprowadzenia pozycji numeru rejestracyjnego pojazdu szkoleniowego w Karcie przeprowadzonych zajęć nie biorą niestety pod uwagę jaki jest cel takiego zapisu. Podczas zorganizowanej przez Fundację Odpowiedzialne Szkoły Jazdy konferencji, która odbyła się w końcu stycznia 2016 roku w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich w Warszawie prowadzone były prace nad kształtem zmian legislacyjnych, jakie konieczne są dla poprawy systemu szkolenia kierowców. To właśnie podczas tej konferencji strona reprezentująca urzędników sprawujących nadzór nad OSK wskazywała trudność w nadzorze nad stanem technicznym pojazdów na których realizowane jest szkolenie. Podobnie Biuro Rzecznika Praw Kursanta otrzymywało od kursantów wielokrotnie sygnały o nieprawidłowościach związanych z prowadzeniem szkoleń pojazdami o złym stanie technicznym, a nawet pojazdami o niewłaściwych gabarytach czy mocy. Pojawiły się również skargi przedsiębiorców, którzy skarżyli się, iż inne, konkurencyjne ośrodki – szczególnie w „wyższych” kategoriach świadczą usługi w sposób fikcyjny. W 2014 roku w Zachodniopomorskiem media w programach interwencyjnych prezentowały sprawę jednego z OSK, który wygrały przetarg na szkolenia dla dużej, kilkuset osobowej grupy osób bezrobotnych. Wskazywano wtedy, iż posiadanym przez wygrany podmiot stanem parku pojazdów i zatrudnionych instruktorów nie było możliwości zrealizowania projektu w pełnej ilości godzin zajęć chyba, że szkolenia trwałyby całą dobę a pojazdy były tankowane w ruchu, bo na przerwy nie byłoby czasu. Jednak w dokumentach wszystko się zgadzało. Takie patologiczne i w rezultacie zgubne dla bezpieczeństwa ruchu drogowego praktyki mają również wpływ na kondycję firm prowadzących OSK.

Branża często podnosi larum gdy na portalach zakupów grupowych jakiś podmiot wyprzedaje szkolenia za niezwykle niskie ceny pomimo, iż przedsiębiorca nie ma zaplecza do ich realizacji. Traci na tym nie tylko kursant, który w rezultacie zostaje bez ukończonego szkolenia, ale i sąsiednie szkoły jazdy, które mają cenę usług skalkulowaną realnie, działają legalnie i zabezpieczają odpowiednią ilość sprawnych i przystosowanych do szkolenia pojazdów. Wiadomo, że klient wybiera ofertę o cenie znacząco niższej, bez większego zastanowienia jaką usługę otrzyma. W rezultacie i tak odium nienawiści za wynik egzaminu spadnie na egzaminatora a nie na podmiot, który zatrudnił najsłabszych bo najtańszych instruktorów oraz oszczędzał na godzinach jazdy poświadczając – wraz z kursantem nieprawdę w dokumentach. Już od czasów Greshama a nawet Kopernika wiadomo, że gorszy pieniądz wypiera lepszy pieniądz. Nieuczciwa konkurencja mająca niższe koszty działalności zawsze wygra.

A gdzie w tym wszystkim jest konsument? Odpowiedzmy sobie zatem na pytanie: oczekujemy regulacji i nadzoru nad szkoleniami czy jesteśmy zwolennikami całkowitego uwolnienia systemu i niech szkoli kto chce i jak chce? Zanim jednak drogi czytelniku odpowiesz sobie na to pytanie rozważ jeszcze jeden postulat, podnoszony publicznie (choć tylko w internecie) przez wielu instruktorów – postulat całkowitego usunięcia Kart przeprowadzanych zajęć. Bo przecież, jak twierdzi wielu wypełnianie kart to marnowanie czasu kursanta i ogromna trudność techniczna w wypisywaniu. Czy naprawdę tak jest, że są one niepotrzebne i niczego nie wnoszą? Zatem zadaję pytanie: Czy również chciałbyś usunąć dziennik lekcyjny ze szkoły swojego dziecka czy indeks w rąk studenta medycyny? Nauczyciel czy wykładowca marnuje czas na wypełnianie dokumentacji? Mam rozumieć, że jako rodzic nie jesteś zainteresowany postępami swojego dziecka ani tym czy nauczyciel przeprowadził wszystkie zajęcia za które mu zapłaciłeś (przypomnę, że i w publicznej szkole wydawane są Twoje własne pieniądze)? Aż strach wspomnieć, że i tak pojazdy przeznaczone do nauki jazdy mają preferencyjne warunki pracy, bo są wykluczone z biurokracji zobowiązującej do prowadzenia kart pojazdów, notowania stanów drogomierzy czy zużycia paliw. Chyba nikt nie chciałby takich rozwiązań w naszej branży.

Przed poprzednią zmianą kształtu kart, wielu było przeciwnikami tzw. krzyżyków. Owszem, wzór karty daleki był od zasad dydaktyki i ewaluacji ale mógł prezentować choć ogólny obraz szkolenia. Resort zdecydował się usunąć tę część karty, pozostawiając jedynie informacje o fakcie przeprowadzenia „jakiś bliżej nieokreślonych” zajęć. Wielu twierdzi, że to bardzo dobrze. Czy zatem jesteś zwolennikiem usunięcia również systemu ocen w szkołach? Po co nauczyciel ma oceniać ucznia w trybie okresowym? Nie oceniajmy! Niech każdy, nawet najgorszy gamoń zdaje z klasy do klasy. Szkoda czasu nauczyciela na oceny! Czy naprawdę uważasz drogi instruktorze, że to mądre rozwiązanie? Czy Twój piątkowy czy szóstkowy uczeń prezentuje sobą to samo co przysłowiowy „Jasio z ostatniej ławki”? Jestem przekonany, że jako dydaktyk masz pełną świadomość potrzeb oceniania postępów nauczania. Ocena taka jest potrzebna nie tylko Tobie, uczciwemu nauczycielowi – tak, bo instruktor to nauczyciel – choć wielu uważa inaczej (ale to temat na inne rozważania) Ocena jest potrzebna również kursantowi. Ma on prawo wiedzieć jaki jest jego poziom umiejętności w perspektywie kompetencji sprawnego i bezpiecznego kierowcy oraz wymagań egzaminacyjnych. Gdzie zatem wpisywać oceny z poszczególnych bloków tematycznych jak nie w karcie?

RESUME: Fora internetowe zrzeszające instruktorów i przedsiębiorców pełne narzekań, obelg i wielu wiader pomyj, wylewanych zarówno na resort jak i prezesów organizacji branżowych oraz innych podmiotów, które biorą udział w procesie legislacji. Niestety trzeba uczciwie przyznać a niejeden z czytających powinien uderzyć się mocno w pierś, że pokrzyczeć łatwo, ale jeżeli zachodzi możliwość wprowadzenia realnej zmiany to chętnych do pracy nie ma. Stowarzyszenia branżowe reprezentują marginalną część środowiska i stale zapraszają do wstąpienia a przede wszystkim realnego działania na rzecz branży. Z mizernym skutkiem. A szkoda, bo silna organizacja ma szanse na wprowadzenie zmiany.  Chętnych jednak brak. Konferencja, o której wspominałem na wstępie została zorganizowana w celu opracowania zmian legislacyjnych ale w sposób przedyskutowany przez wszystkie strony: przedstawicieli organizacji branżowych, urzędników, egzaminatorów, resortu, organizacji pozarządowych zajmujących się BRD oraz podmiotów naukowych. Organizator zapewnił środki finansowe na udział przedstawicieli wszystkich stowarzyszeń regionalnych. Zapewnił nocleg, wyżywienie i zwrot kosztów dojazdu. Rozesłano zaproszenia w każdy zakątek Polski, aby każdy miał szansę zabrać głos w dyskusji i aby wypracowane stanowisko było nareszcie optymalne i zapewniało poprawę zarówno komfortu pracy instruktorów, jakości szkolenia, bezpieczeństwa konsumentów i w rezultacie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Niestety, z pośród tak licznego grona zaproszonych szkoleniowców udział w konferencji wzięli tylko reprezentanci środowiska warszawskiego. Idąc dalej,  wraz ogłoszeniem konferencji zaproszono wszystkich zainteresowanych szkoleniowców do przesyłania swoich uwag i problemów po to aby głos osób, które nie będą mogły przyjechać był wzięty pod uwagę. Skąd zatem tyle jadu dziś, gdy z wielotysięcznego grona kadr nauki jazdy, jakie zostały zaproszone do konsultacji spłynęły tylko 4 propozycje?

Drodzy Instruktorzy, zasada jest prosta i działa na całym świecie: nihili novi, ale nieobecni nie mają głosu. Dopóki branża nie zacznie realnie działać na dobrze pojętą, obiektywną korzyść siebie samej, to sytuacja nadal będzie fatalna. Zanim wszyscy nie zrozumieją, że popyt i podaż, koszty i zyski oraz jakość i satysfakcja to są naczynia połączone, trudno będzie osiągnąć konsensus.

Filip Grega

Redakcja Tygodnika PRAWO DROGOWE@NEWS finalizuje przebudowę swojego portalu internetowego: www.prawodrogowe.pl Jedną z nowości jest uruchamiamy dział pn. POSTULATY. W założeniu - forum dla naszych Czytelników. W oparciu o Państwa wypowiedzi, wnioski, apele i oceny itp. itd. postanie swoista tabela postulatów. Może także ona ułatwi zmianę prawa, a tu na końcu – poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego. Powyższy artykuł to pierwsza taka właśnie wypowiedź. Może zbyt emocjonalna, ale z całą pewnością przepełniona troską o przyszłość. Zachęcamy do dyskusji, do wypowiedzi, czy sugestii podejmowania określonych tematów. Czekamy: tygodnik@prawodrogowe.pl lub tel.: 502-659-431. J. Michasiewicz (red. nacz. tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS)