Blokujemy pas, żeby nie wpuszczać cwaniaków. Ale jest tylko gorzej. Zdaniem policji i ministerstwa jazda w korku to kwestia kultury, nie nakazów i znaków. Jak zatem przemieszczać się, kiedy ruch stoi? – pyta “Gazeta Wyborcza” i wraca do tematu, który jako pierwsza podjęła rok wcześniej, do jazdy na suwak. Zwężenia na drogach są irytujące, ale być muszą, tak jak być muszą remonty i dobudowy dróg. W Polsce, jak się nie zmieni zawczasu pasa, to potem nikt nie wpuści – oceniają kierowcy. Jednak znaki, które ostrzegają o zwężeniu nie oznaczają, że na siłę należy zmienić pas ruchu. Można śmiało z tym manewrem poczekać. To w jakiej odległości od danego znaku czeka nas utrudnienie, zależy przecież od dopuszczalnej prędkości na danej drodze - wyjaśnia mł. insp. Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Jeżeli mijamy znak ostrzegający o robotach drogowych na drodze o dopuszczalnej prędkości np. powyżej 60 km/godz., utrudnienia możemy spodziewać się dopiero po co najmniej 150 metrach. - Blokowanie jednego z pasów przy dwupasmowej drodze nie ma kompletnie sensu. Takie działanie pogarsza jej przepustowość dwukrotnie! Samochody z dwóch pasów muszą zmieścić się na jednym. Przez to sznur aut w korku jest dwa razy dłuższy! - mówi dr Renata Żochowska z Katedry Inżynierii Ruchu Wydziału Transportu Politechniki Śląskiej. Takie działanie ma uprzykrzyć życie cwaniakom i nauczyć ich pokory. Cierpią jednak wszyscy. - Jeśli ktoś z premedytacją blokuje ruch, to popełnia wykroczenia z art. 90 kodeksu wykroczeń. Grozi za to grzywna do 500 zł - mówi mł. insp. Marek Konkolewski z Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji. Korek działa jak domino. Im dłuższy, tym więcej blokuje skrzyżowań, osiedli, aż w efekcie stoi całe miasto. - Dlatego najlepsze rozwiązanie w przypadku zwężenia to wykorzystanie wszystkich pasów ruchu tak długo, jak się da. Najlepiej aż do miejsca, gdzie pasy zbiegają się w jeden. Oczywiście trzeba zachować odpowiedni odstęp i obniżyć prędkość do takiego poziomu, by wzajemne przepuszczanie się nie wymagało gwałtownego hamowania lub zatrzymywania się - tłumaczy dr Żochowska. W Niemczech w przypadku utrudnień w ruchu stosuje się znak "jazda na zamek", który informuje 7. kierowców, jak zachowywać się przy zwężeniu. Czy u nas kierowcy jeżdżą zgodnie z lansowaną wcześniej zasadą “na suwak”? Ministerstwo Infrastruktury, choć samą zasadę popiera, znaku do wykazu obowiązujących znaków i sygnałów drogowych nie wprowadziło. - Jazda na zamek wpłynie pozytywnie na płynność ruchu w obszarach dużych aglomeracji miejskich. Stosowanie takiej techniki jazdy nie wymaga jednak dodatkowego oznakowania znakami pionowymi, a uzależnione jest od samych kierujących pojazdami podczas ruchu na odcinku jezdni objętym zmienioną organizacją ruchu - komentuje Mikołaj Karpiński z Ministerstwa Infrastruktury. Policja też nie widzi sensu wprowadzania nowego znaku. - Ponadto to Ministerstwo Infrastruktury jest "gospodarzem" kodeksu drogowego i decyduje, co trzeba zmienić. Powinniśmy jednak najpierw naprawić i wyremontować drogi, które tego wymagają, żeby problem korków po prostu zanikał. Poza tym art. 6 kodeksu drogowego daje możliwość wydawania wiążących poleceń uczestnikom ruchu przez remontujących bądź budujących drogi. To oni mogliby zadbać o oznakowanie zwężeń "jazdą na zamek" – powiedział dziennikowi mł. insp. Konkolewski. GDDKiA donosi o kolejnych postępach prac w budowie dróg. Wszystko wskazuje na to, że w 2012 r. prawie całą drogę z północy na południe pokonamy autostradą. Dyrekcja z własnej inicjatywy stawia też znaki "jazda na zamek". Na razie jest ich niewiele, ale w przyszłym roku ma tak zostać oznakowana znaczna część miejsc, gdzie kierowcy napotkają utrudnienia. Teraz musi im wystarczyć mapa planowania podróży dostępna w specjalnym serwisie na: www.gddkia.gov.pl.