Poranek obudził mnie intrygującą informacją na profilu społecznościowym. Mój serdeczny kolega Grzegorz Skorny, doktor nauk technicznych, a na co dzień rektor wyższej szkoły o profilu techniczno-ekonomicznym został… studentem! Tak, złożył dokumenty na inną uczelnię i dziś zdał egzamin wstępny na studia. Tym razem jednak kierunek nie ma wiele wspólnego z dotychczas uzyskanym wykształceniem. Jego Magnificencja po godzinach pracy w rektoracie pasjonuje się fotografią. Jego prace to nie amatorska zabawa a w pełni profesjonalne sesje zdjęciowe o zróżnicowanej tematyce i technikach tworzenia. Aby znaleźć miejsce w kalendarzu, aby zaplanować u niego sesję trzeba przewertować wiele kartek i przygotować też nieskromną sumę.
Dlaczego o tym piszę? Bo pierwsza myśl, jaka przyszła mi do głowy po przeczytaniu wpisu Grzegorza związana była z instruktorami – „…A większość instruktorów nauki jazdy uważa, że nawet warsztaty doskonalenia zawodowego nie są im potrzebne, nie wspominając o udziale w dodatkowych szkoleniach a nie marząc nawet o studiach podyplomowych czy kursach, których dziś na rynku wiele”. Zadzwoniłem więc do tego kolegi i zadałem pytanie – Jak przekonać instruktorów, że warto się rozwijać? A może to ja się czepiam i skoro instruktorzy posiedli już uprawnienia to dalsze kształcenie jest tylko stratą czasu i pieniędzy?
- Jesteś świetnym fotografem. Po co Ci te studia? Przecież nie nauczą Cię tam robić lepszych zdjęć, skoro już dzisiejsze wszystkim się podobają?
- Właśnie na to liczę, że moje zdjęcia będą jeszcze lepsze, choć mam za sobą liczne publikacje swoich prac, brały one udział w wielu konkursach fotograficznych z sukcesami, miałem kilka wystaw zbiorowych w kraju i za granicą w tym jedna w Japonii, dwa lata temu miałem swoją indywidualną wystawę. Bo dla mnie teraz liczy się odpowiedź na pytanie, nie „jak” robić zdjęcia, ale „po co” je robić? A wyjaśniając, zdjęcia mogą - i chciałbym, aby były - językiem komunikacji. Komunikacji pomiędzy mną a odbiorcą moich prac. I dlatego wybrałem akademię sztuki, aby tę drogę poszukiwań sobie ułatwić.
- Zatem mając już ogromne osobiste doświadczenie masz świadomość, że nie można zamykać się w swoim własnym postrzeganiu świata i warto konsultować, przeciwstawiać, dyskutować.. czyli studiować?
- To tak bardzo w telegraficznym skrócie.
- Wiesz, często dyskutuję z instruktorami, prowadzę dla nich szkolenia i warsztaty. Zastanawiam się jak mobilizować ich do podnoszenia swojej poprzeczki. Gdybyś Ty miał przekazać instruktorom i wykładowcom nauki jazdy swoje przemyślenia czy jakieś rady to co chciałbyś powiedzieć?
- Jestem członkiem Rady Prewencji przy Komendzie Wojewódzkiej Policji w zespole ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego, i wielokrotnie zastanawialiśmy się nad przyczynami kolizji i wypadków drogowych i czasami pada pytanie, co by było, gdyby umiejętności kierowcy były większe czy do zdarzenia by doszło? W tym miejscu otwiera się pole do szerokiej dyskusji akademickiej, ale chciałbym zwrócić uwagę na jedną kwestię: wszyscy jesteśmy pewni, że doświadczenie zdobywa się latami. Dlatego samokształcenie, doskonalenie umiejętności i pozyskiwanie wiedzy trwa całe życie. Dlatego uważam, że odpowiedzialny instruktor sam powinien weryfikować swoje umiejętności i wiedzę w formie szkoleń kursów, dlaczego bo… bo mógłby i ma takie możliwości wystarczy chcieć i zrozumieć, że może być jeszcze lepszym instruktorem niż jest. Czego sobie i Państwu życzę jako uczestnik ruchu drogowego.
Dzielę się z państwem tą krótką acz mam nadzieję pouczającą historią, pokazującą, że człowiek wykształcony ale i przede wszystkim mądry życiowo, musi mieć w sobie ogromną ilość pokory i nie „osiadać na laurach” ale stale się rozwijać. To nie wstyd nie wiedzieć i pytać - wstyd udawać, że się wie. Rozwijajmy się, również wzajemnie. Możemy się od siebie wiele nauczyć.
Filip Grega (Szczecin)