Kontynuujemy cykl rozmów dotykających kwestii wokół ostatnich wydarzeń drogowych z udziałem młodych kierowców. Naszymi rozmówcami są szkoleniowcy pracujący w ośrodkach doskonalenia techniki jazdy. Pytamy o ich oceny zamrożonego okresu próbnego i inne. Dziś zachęcamy do lektury wypowiedzi Pawła Janickiego, koordynatora instruktorów w Moto Parku Kraków, który mówi m.inn. o potrzebie pracy nad trwałymi zmianami w zachowaniach osób szkolonych. Redakcja
***
Pytanie redakcji tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS: Rozpoczęliśmy cykl rozmów chcąc pokazać jak ważne – często na miarę życia i śmierci – są szkolenia na torach i ośrodkach doskonalenia techniki jazdy. Od dawna mamy przepisy dotyczące okresu próbnego adresowane do młodych kierowców, niestety przepisy, które nie weszły w życie. Czekają na swój czas, a jak to uzasadniają decydenci – na udostępnienie odpowiednich funkcjonalności CEPiK 0.2. Proszę o Pana ocenę tej sytuacji?
Odpowiada Paweł Janicki, koordynator instruktorów Moto Parku Kraków: Od samego początku, kiedy pojawiła się propozycja nowych rozwiązań legislacyjnych dotyczących tzw. okresu próbnego, byłem jej wielkim fanem. Moja euforia wynikała z faktu, że to właśnie tzw. młodzi kierowcy, z małym doświadczeniem w prowadzeniu pojazdów, generują spory odsetek zagrożeń na naszych drogach. Taki stan rzeczy wynika z bardzo wielu aspektów, niestety są wśród nich również braki lub niedociągnięcia w sposobie nauczania, który jest mocno nakierowany na wykonywanie zadań egzaminacyjnych i zdanie egzamin, a nie na wykształcenie umiejętności właściwej, świadomej, defensywnej jazdy samochodem.
Często wśród młodych kierowców pojawia się teza, że najpierw muszę się nauczyć zdać egzamin, a jazda i praktyka to już samodzielnie. A samodzielnie nie zawsze znaczy dobrze, ponieważ kopiujemy z ruchu ulicznego, ale także z otoczenia nie do końca właściwe wzorce, które w połączeniu z brakiem doświadczenia presją rówieśników lub chęcią im zaimponowania i dostępnymi w zasadzie bez problemów coraz szybszymi pojazdami, mogą generować spore zagrożenie na drodze. Forma szkoleń z zagrożeń w ruchu drogowym wypełniłaby tę lukę i spowodowałaby, że kierowcy bardziej świadomie będą wchodzili w świat samodzielnej jazdy.
Jest tylko jeden warunek, żeby miejsca takie jak ODTJ, podchodziły do tematu szkoleń z należytą starannością, a nie, jak to bywa często, by zrealizować tylko potrzeby ustawy. Potrzebny jest odpowiedni program i narzędzia, które w połączeniu z doświadczeniem instruktorów techniki jazdy przyniesie trwałe zmiany w zachowaniach osób szkolonych. Poza doświadczalnym wskazaniem wpływu prędkości na fizyczne zachowanie pojazdu (poruszanie się po zakrętach czy drogę hamowania) warto wskazać wpływ pozycji czy sposób kręcenia kołem kierownicy, jako aspekty często kluczowe. Narracja i sposób prowadzenia zajęć nie może opierać się tylko o naukę właściwych reakcji, ale powinien być nakierowany na wykształcenie umiejętności przewidywania odpowiedniej prewencji i w konsekwencji przeciwdziałaniu niebezpiecznym zdarzeniom na drodze.
W związku z powyższym nie rozumiem do końca opieszałości i braku chęci wprowadzenia takich rozwiązań wśród decydentów. Może chodzi tu po prostu o fakt, że nie buduje to elektoratu. Zabieranie (czy zmuszanie) kogoś do ponoszenia dodatkowych kosztów, by utrzymać w mocy uprawnienia, nie wszystkim mogłoby się podobać. Należy usiąść do stołu, zaprosić ekspertów, praktyków, a nie teoretyków i odgrzebać ten temat. Ja jednak uważam, że żadna kwota nie jest zbyt duża, by zapewnić sobie lub bliskim szanse, na przeżycie w tej dżungli, jaką jest często ruch uliczny.
Pytanie: Po wydarzeniu, które przywołałam powyżej pojawiło się wiele postulatów o pilną zmianę prawa także w zakresie street racing, czyli nielegalnych wyścigów samochodowych na drogach publicznych i generowanych przez nie wysoce niebezpiecznych sytuacji drogowych. To problem dużych miast, w tym także Krakowa. A przecież i dziś policja może karać uczestników takich wyścigów? Zapytani eksperci widzą potrzebę wprowadzenia do porządku prawnego nowej kategorii przestępstwa. Nie jest to nowa propozycja, nowe zjawisko, ale zauważalne nasilenie takich zachowań młodych „mistrzów”. Czy to nie jest propozycja „na wyrost”?
Odpowiada Paweł Janicki, koordynator instruktorów Moto Parku Kraków: To zdarzenie, niewątpliwie tragiczne, a w zasadzie szum medialny uświadamia mi niestety przykrą prawdę: dopiero gdy dojdzie do tragedii osoby znanej, rozpoczyna się dyskusja: Kto zawinił? Co zawiodło? Co należałoby robić? Czego nie? Czy, w końcu, jak karać? Należy zwrócić uwagę, że w Polsce na drogach giną średnio 3-4 osoby dziennie, więc proces analizy tego, co jest przyczyną wypadków drogowych, powinien być ciągły. Nie należy tylko okazjonalnie wyciągać go spod dywanu. Jeśli jednak musimy się z tym zmierzyć, to wykorzystałbym ten tragiczny fakt nie do oceny, ale do odpowiednich wniosków. Niech to będzie formą przestrogi, jak nasze złe decyzje się kończą. Szukanie innych przyczyn, niż rzeczywiste, zaburza obraz tego, co jest prawidłowym standardem zachowań, a co po prostu nie! Potencjalni naśladowcy muszą mieć odpowiednią wiedzę. Ja również jestem miłośnikiem szybkiej, dynamicznej jazdy, lecz tę potrzebę dostarczenia sobie dawki adrenaliny, realizuję w specjalnie przygotowanych miejscach (torach) czy na rajdach. Zdaję sobie sprawę, że mimo odpowiednich pojazdów, zabezpieczeń i wyłączenia z ruchu ulicznego również w takich miejscach i sytuacjach dochodzi do zdarzeń, jak zresztą w każdej dziedzinie sportów ekstremalnych. Dlatego podejmuję wszystkie możliwe kroki, aby odpowiednio się przygotować: ćwicząc, dbając o kondycję i zasoby sprzętowe. Ponadto, aby uprawiać motorsport legalnie, trzeba to robić w odpowiednich warunkach, którymi ulice i normalny ruch uliczny na pewno nie są. Niestety niektórzy kierowcy w swych sportowych samochodach zupełnie tego nie rozumieją i idą, popełniając wykroczenia drogowe, zdecydowanie na skróty. Zamiast uczestniczyć w legalnych zawodach, wolą prężyć muskuły na drogach, przynosząc niejednokrotnie śmierć na drodze, kreując tym samym negatywną opinię o środowisku motorsportowym. Sportowej jazdy nie powinno się uczyć w miejscach, które mogą wygenerować zagrożenie, są do tego inne miejsca, które nie jest tak trudno znaleźć. Wymagałoby to trochę więcej zaangażowania, może większych środków, ale łatwiej rozpędzić się na wprost na drodze, prezentując, no właśnie, nie do końca wiem co?
Szanujmy się na drodze i nie przenośmy rywalizacji sportowej na drogi, gdzie poruszają się inni, nie do końca mogący spodziewać się takiego obrotu sprawy. A teraz kilka słów o karaniu czy wyciąganiu konsekwencji w stosunku do tzw. piratów drogowych. Jako wieloletni szkoleniowiec prewencję traktuję zawsze nadrzędnie i na kanwie tego, nie sądziłem, że to kiedyś powiem. Na wielu kierowców najbardziej działa nieuchronna kara. Świadectwem tego jest odpowiednia analiza statystyk wypadków, w tym śmiertelnych, z 2022 roku, gdzie wyraźnie widać spadek wypadkowości i śmiertelności, który były powiązane z większymi mandatami za wykroczenia drogowe.
Od wielu lat najczęstszą przyczyną niebezpiecznych zdarzeń na drogach jest prędkość, brak świadomości wpływu prędkości na to, co może się wydarzyć, coraz szybsze (pozornie bezpieczniejsze) samochody, a lepsze drogi, paradoksalnie, nie poprawiają bezpieczeństwa. Więc prostszym rozwiązaniem legislacyjnym od wprowadzania systemów szkoleń wydaje się większa kara. I to działa! Dziwi mnie jednak, że po roku został złagodzony czasookres kasowania się punktów karnych i można je zbijać. Jednak jeśli się tak stało, to właśnie te kursy reedukacyjne powinny być mocno przemyślane i w trakcie tych właśnie kursów trzeba kierowcom przekazać odpowiednią wiedzę. Nie tworzyłbym nowego rozwiązania w postaci dodatkowego karania piratów drogowych, dotychczasowe wystarczą, muszą być tylko jeszcze bardziej egzekwowane, a każdy kierowca, z naciskiem na każdy, czy doświadczony w jego rozumieniu, czy młody mistrz kierownicy, powinien poznać wartość prewencji oraz pozytywny wpływ szkoleń na poprawę bezpieczeństwa na drodze.
Pytanie: I doszliśmy do tych młodych „mistrzów kierownicy”. Wielokrotnie mówił Pan o potrzebie właściwej edukacji i pokazywanie konsekwencji np. skutków jazdy z dużą prędkością. Jakie pierwsze decyzje w tym zakresie powinny – Pana zdaniem – zostać podjęte. Jakie zmiany w systemie szkolenia? Poproszę o kilka konkretów.
Odpowiada Paweł Janicki, koordynator instruktorów Moto Parku Kraków: Oto kilka dość trudnych i wymagających kroków, które mogą poprawić stan bezpieczeństwa na drogach, biorąc pod uwagę grupę młodych kierowców. Jak wiemy, kierowcy z najmniejszym stażem, generują najwięcej wypadków drogowych. W ramach szkoleń podstawowych na prawo jazdy powinny się pojawić zajęcia z hamowania awaryjnego, w specjalnych warunkach, które można zrealizować na drogach wyłączonych z ruchu, placach szkoleniowych czy na terenie ośrodków doskonalenia techniki jazdy. To ćwiczenie, chociaż mało spektakularne, naprawdę uświadamia różnicę w zachowaniu pojazdu przy nawet niewielkim wzroście prędkości.
Na etapie szkolenia podstawowego musi się znaleźć konkretna ilość zajęć o tematyce techniki oraz taktyki jazdy w trudnych warunkach, z odpowiednią analizą i prezentacją działania zarówno systemów bezpieczeństwa czynnego, jak i biernego w pojazdach.
W ramach szkoleń należy więcej czasu spędzić na nauce samodzielnego, bezpiecznego prowadzenia pojazdu, może mniej na uczeniu, jak wykonywać tzw. zadania egzaminacyjne. To jest oczywiście najtrudniejsze, gdyż oczekiwania kursantów są mocno sprecyzowane: chcą zdać egzamin, a jazdy nauczą się już sami. W tym przypadku rola odpowiednio zmotywowanego i przygotowanego instruktora jest niezastąpiona, ale to jest temat na zupełnie inny artykuł.
Na zajęciach teoretycznych musi znaleźć się blok o tematyce sposobu jazdy defensywnej i jej wpływie na poprawę bezpieczeństwa w ruchu drogowy. Takie zajęcia powinien prowadzić specjalista z tej dziedziny, jakim może być instruktor techniki jazdy. Wprowadzenie dodatkowych szkoleń z techniki jazdy oraz zagrożeń w ruchu drogowym tuż po zdobyciu uprawnień.
Opracowanie właściwego programu szkoleniowego, dodatkowych zajęć z techniki jazdy, nakierowanego na wskazanie zagrożeń wynikających z konkretnych zachowań, konsekwencję przekraczania prędkości, reakcji na pojawiającą się destabilizację pojazdu (poślizg) czy w końcu przeciwdziałaniu tym poślizgom.
Szersza współpraca w zakresie bezpieczeństwa ruchu jednostek szkoleniowych z osobami rozpoznawalnymi (celebrytami), takie osoby mogą bardzo mocno wywierać wpływ za pomocą kampanii dla młodych, dając im wzorce do naśladowania. Takie wsparcie dla instruktorów i instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo naprawdę przyniesie odpowiednie efekty.
Konsekwencje przekraczania prędkości jazdy pod wpływem alkoholu czy środków działających podobnie, powinny być przekazywane we wszystkich możliwych źródłach dostępnych dla współczesnego kierowcy.
Pytanie: W pełni zgadzam się z opinią, że trzeba pokazywać konsekwencje np. jazdy z dużą prędkością. Jak to mogą robić małe ośrodki szkolenia kierowców, którym do ODTJ-u nie jest tak blisko?
Odpowiada Paweł Janicki, koordynator instruktorów Moto Parku Kraków: Tak jak mówiłem wcześniej, warto zorganizować kursantowi pokaz właściwej techniki hamowania awaryjnego. Można to z powodzeniem zrealizować na placu manewrowym, nie chodzi tu o jakieś ekstremalne prędkości, wystarczy 30, 50, 60 km/h, by pokazać, jakie są różnice w drodze hamowania; można, rozpraszając kursanta pokazać, jaki ma wpływ na właściwą reakcję skupienie na drodze. Na Pewno należy z osobami, które zaczynają swoją przygodę z jazdą samochodem, przeprowadzić jazdę na drogach z podwyższoną prędkością, pokazując jak właściwie wykonywać, sygnalizować manewry przy większych prędkościach, ale również, jak właściwie odliczać odstępy od poprzedzających pojazdów. Można bez większych nakładów zorganizować na placu manewrowym slalom, by uczona osoba mogła opanować właściwą metodę skrętu manewrowego, tak by poprzez niewłaściwą technikę kręcenia kierownicą, w przyszłości nie generować zagrożeń. Nie można zapomnieć o zajęciach, w których skupiamy się na właściwej pozycji za kierownicą, a wiemy wszyscy, jak ona właśnie wpływa na bezpieczne kierowanie pojazdem. To również można zrealizować w obrębie infrastruktury szkoły jazdy, bez potrzeby wyjazdu do ośrodka doskonalenia techniki jazdy. I na koniec: można zainwestować w makiety, symulatory zdarzeń drogowych oraz działania systemów bezpieczeństwa czynnego i biernego. To pozwala w ramach zajęć wzmocnić odczucia i stymulować odpowiednie wnioski. To tylko wycinek tego, co można robić bez wizyty w ośrodku doskonalenia techniki jazdy, jednak zachęcam do tego, by odwiedzać miejsca stworzone właśnie typowo pod kątem doskonalenia techniki bezpiecznej jazdy. Trzeba tylko wiedzieć w tym sens, a z tym jest różnie, szkoły jazdy mają niestety inne priorytety i mam na poparcie tych słów sztywne fakty. Organizując dni otwarte lub dając możliwość wjazdu na obiekt dla pojazdów nauki jazdy za tzw. symboliczną złotówkę, zgłosiły się 2-3 szkoły jazdy a reszta…? Wiem, wymaga to zaangażowania, poświęcenia czasu itd., lecz zapewniam, jest to wartość niezastąpiona. Można również skorzystać z doświadczonej kadry instruktorów (zapraszając ich na prelekcje) lub wykorzystać np.: dostępne w obiekcie, ale również mobilne symulatory.
Pytanie: Mówił Pan też o „odpowiedzialnej edukacji”? Co ona oznacza dla Pana i grupie instruktorów Moto Park Kraków, której działania koordynuje Pan?
Odpowiada Paweł Janicki, koordynator instruktorów Moto Parku Kraków: Dziś dużo o tym mówiłem w wielu przestrzeniach, jednak podsumowałbym to w następujący sposób: aby mówić o odpowiedzialnej edukacji, trzeba samemu reprezentować odpowiedni poziom. Oznacza to przede wszystkim, że aby instruktor mógł przekazywać wiedzę na odpowiednim poziomie, musi się ciągle rozwijać. Niezależnie czy jesteśmy instruktorem techniki jazdy czy nauki jazdy, rozwój, podnoszenie kompetencji zawodowych powinny być najważniejsze. Zdobywanie nowych uprawnień, konferencje czy inne, bardziej powiązane z procesem samokształcenia, składowe samorozwoju powinny być standardem. Jeśli oczekujemy, by osoby posiadające prawo do jazdy się rozwijały to osoby, które uczą je jeździć, w tym jeździć bezpiecznie, również powinny zadbać o swoją wiedzę i umiejętności.
Pytanie: Proszę zachęcić młodych kierowców, aby skorzystali z Waszej oferty.
Odpowiada Paweł Janicki, koordynator instruktorów Moto Parku Kraków: Po kilku cierpkich tezach, wynikających z żalu i strachu choćby o najbliższych, którzy też są uczestnikami ruchu drogowego, pora na sugestię. Traktujmy się w należyty sposób na drodze, nie prowadźmy pojazdu w sposób agresywny i przesadnie szybko. I przede wszystkim zainwestujmy, niezależnie od doświadczenia, w rozwój odpowiednio do tego przygotowanych miejscach. Takimi miejscami są ośrodki doskonalenia techniki jazdy, to tu są płyty poślizgowe, makiety, kurtyny wodne oraz specjalnie skonfigurowana nitka toru szkoleniowego.
To wszystko, w połączeniu z wykwalifikowaną i odpowiednio przygotowaną kadrą sprawia, że nauczycie się Państwo właściwych reakcji na sytuacje awaryjne, dowiecie się, jak działają nowoczesne systemy bezpieczeństwa czynnego, ale, przede wszystkim, zrozumiecie, jak nasze dotychczasowe przyzwyczajenia wpływają na nasze bezpieczeństwo.
Dlatego z całego serca zapraszam na szkolenia realizowane na terenie ośrodków techniki jazdy czy torach szkoleniowych, gdzie nie tylko dowiecie się państwo jak reagować na sytuację niebezpieczną, ale, co ważniejsze, jak do niej nie doprowadzać.
Dziękuję serdeczne i życzę tyle samo powrotów, co wyjazdów.
Dziękuję za rozmowę.
Pytania zadała Jolanta Michasiewicz, red. nacz. tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS