Rozmowy

Z. Drexler. Spojrzenie na skrzyżowanie w formie ronda

3 stycznia 2017

Z. Drexler. Spojrzenie na skrzyżowanie w formie ronda
Zbigniew Drexler, ekspert z zakresu prawa o ruchu drogowym, autor książek (fot. J. Michasiewicz)

Moją ocenę sytuacji ograniczę w zasadzie do załącznika do wyroku z dn. 13 listopada 2016 r. (sygn. II SA/GI 888/16, którym jest „Orzeczenie Sądu”. W istocie swej, oceny zawarte w przywołanych materiałach są poprawne, jednak niektóre stwierdzenia są niedostatecznie precyzyjne i świadczą o wyrywkowym, a nie ogólnym spojrzeniu na sprawę skrzyżowań w formie ronda. Zanim jednak o meritum, kilka stwierdzeń wstępnych.

Analizując kwestię wjeżdżania na rondo (stosując popularnie używany termin) i poruszania się po nim, należy mieć świadomość różnorodności tego typu skrzyżowań. Oprócz rond, na które wjeżdża się skręcając w prawo, następnie objeżdża się jego fragment skręcając w lewo i opuszczając je – skręcając w prawo, istnieją ronda na arteriach o wielu pasach ruchu, na których kierujący jadący na wprost praktycznie nie kręci kierownicą. W rzucie geometrycznym pasy ruchu przebiegają niemal po linii stycznej do wyspy centralnej. Jeżeli lansujemy jakąkolwiek „zasadę” postępowania (jak na przykład skarżący się egzaminator) przy zbliżaniu się do ronda i przejeżdżaniu przez nie, należy zastanowić się, czy może ona mieć zastosowanie na wszystkich rodzajach tego typu skrzyżowań.

Drugą istotną kwestią jest ustalenie, co oznacza pojęcie „zmiana kierunku ruchu” i którą zmianę należy sygnalizować. Jakkolwiek nie jest to w przepisach explicite określone, to jednak miliony kierujących przez „zmianę kierunku ruchu” rozumieją przede wszystkim skręcenie w inną drogę, przeważnie na skrzyżowaniu, lub jej opuszczenie. A zatem nie sygnalizuje się zmiany kierunku ruchu wynikającej z przebiegu drogi (np. zakrętu) lub jej cech geometrycznych, zmuszających kierującego do jazdy zgodnie z tymi cechami. Tak jest też przy wjeżdżaniu na rondo zbudowane i oznakowane w sposób uniemożliwiający jazdę w lewo z wylotu danej drogi na jezdnię ronda. Zmianę kierunku ruchu sygnalizuje się w zasadzie wówczas, gdy jest możliwość wyboru kierunku jazdy. W miejscu wjazdu takiego wyboru nie ma. Dopiero na skrzyżowaniu kierujący realizuje swój zamiar jazdy na wprost lub skręcenia; taki zamiar skręcenia, na podstawie art. 22 ust. 5 ustawy (p.r.d.) kierujący ma obowiązek sygnalizowania i to przed skrzyżowaniem. Na kierującym, który zbliża się do skrzyżowania o ruchu okrężnym, ciążą te same obowiązki co do zajmowania pasów ruchu i sygnalizowania zamiaru skręcenia, jak na zwykłym skrzyżowaniu. Informacja o zamiarze skręcenia na skrzyżowaniu ułatwia, zwłaszcza kierującym jadącym na wprost, zajęcie odpowiedniego pasa ruchu, za pojazdem skręcającym, w celu sprawnego opuszczenia ronda.

Należy tu dodać, że zgodnie z obowiązkiem ”wyraźnego” sygnalizowania zamiaru zmiany kierunku ruchu, sygnalizowanie przed skrzyżowaniem zamiaru skręcenia w lewo na rondzie o bardzo dużej wyspie centralnej nie ma znaczenia i w praktyce nie jest stosowane, co należy uznać za zgodne ze zdrowym rozsądkiem i nienaruszające obowiązujących przepisów.

Rondo jest skrzyżowaniem, jednak nie jest to „zwykłe” skrzyżowanie, jak określił nawet Wojewódzki Sąd Administracyjny w Gliwicach. Jakkolwiek w tzw. kodeksie drogowym nie ma definicji ronda, to w rozporządzeniu w sprawie znaków i sygnałów drogowych § 36 ust. 1 stanowi, że „Znak C-12 „ruch okrężny” oznacza, że na skrzyżowaniu ruch odbywa się dookoła wyspy lub placu w kierunku wskazanym znakiem”. Jest to więc specyficzne skrzyżowanie, na którym ruch z wlotów pojawia się tylko z prawej strony, co zasadniczo zmienia zasady pierwszeństwa obowiązujące na „zwykłym” skrzyżowaniu.

Wjazd na rondo, zależnie od rozmiarów jego wyspy centralnej, może wiązać się ze skręceniem w prawo lub nawet jazdą na wprost, ewentualnie z nieznacznym tylko odchyleniem, co  obserwujemy na rondach o wielu pasach ruchu. Żadne przepisy nie wymagają sygnalizowania zbliżania się do takiego miejsca. Łatwo sobie wyobrazić, co by się działo, gdyby „zasadę” lansowaną przez egzaminatora, tj. włączania lewego kierunkowskazu przed wjazdem na rondo, praktykować na wszystkich pasach prowadzących do jezdni tegoż ronda. Na przykład kierujący na pasie środkowym lub skrajnym prawym musiałby włączyć lewy kierunkowskaz, choćby zamierzał jechać odpowiednio na wprost lub w prawo!

W tym miejscu można przytoczyć nieścisłą formułę zaprezentowaną przez już wspomniany Sąd w Gliwicach: Zatem przy wjeździe na takie skrzyżowanie kierujący zachowuje swój dotychczasowy kierunek ruchu. Zmiana kierunku ruchu następuje dopiero przy opuszczaniu skrzyżowania o ruchu okrężnym. Otóż na rondach o wielu pasach ruchu to drugie zdanie nie jest prawdziwe, gdyż na takich rozległych rondach kierujący zmienia kierunek w lewo już na samym skrzyżowaniu, zajmując najpierw pozycję w ciągu jezdni poprzecznej, na którą wjeżdża, dalej zaś, opuszczając skrzyżowanie, kontynuuje już jazdę na wprost, ustępując pierwszeństwa jadącym jezdnią, którą musi przeciąć. Wówczas powinien mieć już wyłączony kierunkowskaz, gdyż manewr skręcenia został zakończony.

Na zakończenie należałoby odnieść się do sformułowania o „kontrowersjach” wokół omawianego tu tematu: „co WORD, to obyczaj, bo faktycznie w różnych miejscach kraju różnie się do tej kwestii podchodzi”. Zasada sygnalizowania wjazdu na rondo lewym kierunkowskazem nie wynika wprost z żadnego przepisu.

W Prawie o ruchu drogowym znajdują się tzw. określenia oceniające, np. „zawczasu” lub „wyraźnie” i one mogą być przedmiotem dyskusji w określonych sytuacjach.