(Fot.: PD@N 469-21)
Komentarzy dotyczących pytań testowych było i jest nadal bardzo wiele. Eksperci pracują, powiększają bazy pytań, które są coraz obszerniejsze – zgodnie z zapowiedzią. Dzisiaj komentarz Wojciech Pasiecznego, byłego szefa stołecznej policji drogowej. Zastrzega, iż znacząca część krążących pytań: mogła być po prostu źle spisane, albo ktoś wykazał się niewiedzą, czy niezrozumieniem. Mylone są pojęcia jak wskazuje dla przykładu w jednym z pytań ma być kategoria “strefa zabudowana”, a nie ma takiego pojęcia. Jest strefa zamieszkania albo obszar zabudowany. Ktoś pomylił te pojęcia, więc jak może zdać egzamin? - przekonuje Pasieczny, który swego czasu był również egzaminatorem. Dorzuca też inne: - Na długość drogi hamowania ma wpływ: jedna to taka bzdurna odpowiedź, że nie zapamiętałem i czas reakcji. Na drogę hamowania nie ma wpływu czas reakcji. On ma wpływ na długość drogi zatrzymania - przekonuje Pasieczny.
I podsumowanie wypowiedzi: na egzaminach może pojawić się kilka "dziwnych" pytań, ale w większości przypadków są proste. - Myślę, że sprawiają trudności przez swoją prostotę. Jeżeli ktoś zna przepisy, to bez problemu powinien egzamin znać - przekonuje Pasieczny. A co to znaczy znać przepisy? - Wziąć ustawę Prawo o ruchu drogowym, rozporządzenie w sprawie znaków i sygnałów drogowych i myślę, że to już wystarczy - twierdzi były egzaminator.