^Tak zaparkował kierowca w Warszawie na chodniku z tylu pomnika A. Mickiewicza. Nie pozostawił najmniejszej możliwości pieszym przejścia po chodniku. Fotkę zrobiliśmy dla zilustrowania informacji o parkujących na chodnikach. Czy dzwonić do Straży Miejskiej? Popatrzcie Państwo uważnie na fotkę poniżej, na niej to samo miejsce i ten sam czas. I tu powtarzamy pytanie – teraz już retoryczne – czy dzwonić do Straży Miejskiej? Zapytaliśmy strażników, dlaczego tak parkują i czemu nie wystawiają mandatów innym parkującym – nie chcieli nam odpowiedzieć, odesłali do swoich szefów, którzy w tzw. międzyczasie odjechali.
(Fot.: PD@N 394-7-8jm oraz 29)
W Warszawie fundacja “Mama” organizuje m.in. akcje “O Mamma Mia! Tu z wózkiem nie wjadę”. Prezeska organizacji Sylwia Chutnik namawia: - Jeżeli widzimy źle zaparkowany samochód, dzwońmy do straży miejskiej. Dzwońmy dzień w dzień i niech straż miejska wlepia mandaty, może któregoś kierowcę to przekona i wychowa. My mamy wątpliwość, którą zilustrowaliśmy dwoma powyższymi fotkami. Działacze organizacji walczących z piratami parkingowymi nie tracą optymizmu, mówią proces to trudny (mówią o edukacji kierowców w tym zakresie), ale jest widoczny i zmiany następują. Oby...
Rozmowa z Sylwią Chutnik (fragment)
Marcin Lew: Pieszy na chodnikach czuje się jak intruz, bo kierowcy nagminnie je zastawiają autami. To wynika z braku wyobraźni czy z czegoś innego?
Sylwia Chutnik: Przede wszystkim z braku wyobraźni. Jeśli komuś uda się już zaparkować, to jest mu obojętne, czy zastawia inny samochód, czy uniemożliwia pieszym przejście, zadowolony z zaparkowania czym prędzej się ulatnia załatwiać swoje sprawy. To olewanie już nie tylko przepisów (wg kodeksu drogowego parkujący na chodniku musi zostawić co najmniej 1,5 m przejścia dla pieszych), ale przede wszystkim umowy społecznej, która mówi, że wszystkie grupy społeczne mają prawo swobodnie poruszać się w przestrzeni miejskiej. Drugi problem to straż miejska. Mimo że złe zaparkowanie jest podstawą do wlepienia mandatu, a według nas nawet do zawiezienia na lawecie np. na parking policyjny, bo dawanie mandatów niektórych kierowców jednak nie wychowuje, to straż miejska nie interweniuje. Trzecim jest zbyt mała presja społeczna, jeśli chodzi o źle parkujących kierowców.
Marcin Lew: Są jednak osoby, które próbują z tym walczyć...
Sylwia Chutnik: Młodzi rodzice próbują z tym walczyć na różne sposoby, np. na środek przedniej szyby naklejają naklejkę, która informuje o tym, że kierowca źle zaparkował. Takie naklejki są do ściągnięcia choćby ze strony internetowej naszej fundacji. Znam też rodziców, którzy z premedytacją przejeżdżają bardzo blisko samochodów i np. rysują wózkiem lakier albo w jakiś inny sposób zaznaczają że, owszem, ktoś przeszedł, ale miał z tym spore problemy, bo samochód stał źle zaparkowany. To jest taka miejska walka, miejska dżungla, gdzie różne grupy społeczne walczą o to, żeby się swobodnie poruszać. Rozumiem tych rodziców, bo gdy samochód blokuje chodnik, to nie zostaje nic innego jak wtargnięcie na jezdnię z dziećmi, a jest to niebezpieczne.