Przegląd prasy

Kluczem do zaliczenia egzaminu jest teraz odpowiedni wybór szkoły jazdy

19 stycznia 2014

c3ed1219ca40b84f50595f149951fc92b061ce7e

(Fot.: PD@N 481-2-40)

W ciągu roku od wprowadzenia nowych testów w egzaminie na prawo jazdy zdawalność wzrosła - podsumowuje dziennik “NOWINY 24”. - Na początku był pogrom. Zdarzały się grupy, w których testów nie zaliczał nikt. Ale statystyki szybko zaczęły się poprawiać i dziś egzaminy zalicza jedna trzecia kursantów. Do poziomu powyżej 80 procent sprzed zmian co prawda jeszcze sporo brakuje, ale jestem w tej kwestii optymistą - mówi Robert Drozd, egzaminator nadzorujący w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Rzeszowie. Według egzaminatorów, kandydaci na kierowców musieli przestawić się na zupełnie inny styl nauki. – Wcześniej w dwa dni można było wykuć na pamięć 500 pytań egzaminacyjnych. Ludzie opanowywali je do tego stopnia, że prawidłowe odpowiedzi zaznaczali bez czytania, wyłącznie na podstawie obrazków. Teraz na opanowanie przepisów trzeba minimum dwóch tygodni. Owszem, jest trudniej, ale dzięki temu kierowcy są znacznie lepiej wyszkoleni. Nasi egzaminatorzy widzą to w czasie jazd, dobra znajomość przepisów i szybkie myślenie dodają pewności na drodze - mówi Krzysztof Dziobek, zastępca dyrektora WORD w Przemyślu. Robert Drozd przekonuje, że kluczem do zaliczenia egzaminu jest teraz odpowiedni wybór szkoły nauki jazdy. - W okolicy są ośrodki, których absolwenci zdają u nas testy z 80-procentową skutecznością. Ale nie brakuje i takich, które uczą kiepsko i 8 na 10 ich kursantów oblewa egzamin - mówi egzaminator. Jego słowa potwierdza Zbigniew Piotrów, kierownik ośrodka szkolenia kierowców Ligi Obrony Kraju w Rzeszowie. - Zgodnie z przepisami nauka praktyczna powinna trwać 30 godzin. Według mnie to za mało, dlatego w naszym ośrodku dołożyliśmy dodatkowe 10 godzin. Nie uczymy testów, ale przepisów, które tłumaczymy na konkretnych przykładach. Jeśli kursant nie opuszcza zajęć i przykłada się do nauki, nie powinien mieć problemów z egzaminem - zapewnia Z. Piotrów. - Co innego, kiedy ośrodek pozwala opuszczać zajęcia, bo kursant przekonuje, że sam nauczy się wszystkiego w domu. Na taki kurs szkoda wydawać pieniądze, bo na własną rękę trudno się przygotować testów - dodaje Jan Sowa, właściciel ośrodka Autokurs w Rzeszowie.