Pół setki bezrobotnych przeczesujących codziennie miasto metr po metrze w poszukiwaniu dziur w drogach. To sposób płockich drogowców na walkę ze zniszczonymi jezdniami. Koniec z pretensjami mieszkańców, ciągłymi telefonami od zdenerwowanych kierowców, radnych i dziennikarzy, którzy żądają natychmiastowego załatania jezdni, naprawy chodnika czy odśnieżenia skrzyżowania. Idea, która przyświeca Miejskiemu Zarządowi Dróg w Płocku, jest prosta: zanim kierowca w ogóle pomyśli, by zadzwonić z interwencją, MZD już o wszystkim ma wiedzieć i szykować się do roboty. O dziurach doniosą mu błyskawicznie bezrobotni.