O tym, iż równowaga emocjonalna w pracy egzaminatora jest kwestią elementarną nie trzeba nikogo przekonywać. Istnieją jednak sytuacje w procesie oceny umiejętności przyszłego kierowcy, na które zbytnio wpływu nie mamy, a są one wpisane grubą czcionką w ryzyko zawodu. Są to zdarzenia drogowe, głównie o charakterze kolizji, najczęściej spowodowane nieprawidłowym zachowaniem innego uczestnika ruchu drogowego niż sam zdający. Kolizja drogowa nie stanowi zazwyczaj dla egzaminatora problemu z perspektywy prawnej odpowiedzialności za zdarzenie drogowe. Pozostawia u niego jednak naturalny i krótkotrwały skutek w postaci pobudzenia emocjonalnego, co jest reakcją układu nerwowego na tego rodzaju zdarzenie. To może wpływać niekorzystnie na dokonywaną ocenę umiejętności wobec kolejnego zdającego lub zdających. Procesy poznawcze (spostrzeganie, zawężenie uwagi, myślenie) pod wpływem pobudzenia i silnych emocji, takich jak strach powodują, iż sposób podejmowanych decyzji i oceny dokonywany jest bardziej schematycznie, decyzje podejmowane są szybciej i często na bazie mniejszej ilości informacji. Dzieje się tak za sprawą aktywności neuroprzekaźnika noradrenaliny, który wraz z adrenaliną ma za zadanie przygotować organizm do reakcji typu „walcz” lub „uciekaj”, co ma zwiększyć możliwości organizmu do przetrwania. Oczywiste jest, że taki poziom pobudzenia nie służy spokojnej ocenie zarówno umiejętności kandydata na kierowcę, jak i stworzeniu przyjaznej atmosfery w trakcie egzaminu. Rozwiązanie na tego rodzaju sytuacje, których w pracy egzaminatora nie ominiemy, zawarte jest w powiedzeniu Owidiusza: Odpocznij, pole które leżało odłogiem dawało obfitsze plony. Przerwa w prowadzeniu egzaminów państwowych po zdarzeniu drogowym, do czasu odzyskania spokoju i równowagi emocjonalnej, stanowić powinna standard w ośrodkach egzaminowania z uwagi na dobro klienta, jak i samego egzaminatora.
Grzegorz Bucała (Olsztyn)