Od kilkunastu tygodni z naszym ekspertem, wiceprezesem Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym nieczęsty kontakt. A jednak skorzystał z krótkich chwil, gdy jednostka zacumowała w porcie i było połączenie, przesłał nam kilka fotek. Zadzwonił i opowiedział. Raz jeszcze kapitan jachtowy Wojciech Pasieczny, krótko o kolejnej wyprawie i żeglowaniu po wodach Arktyki.
Od lat pasją kapitana jachtowego Wojciech Pasiecznego, naszego wspaniałego eksperta od bezpieczeństwa ruchu drogowego, pozostaje żeglarstwo. Jednak to nie wszystko - to pasja żeglowania po wodach ukochanej Arktyki. Tym razem w warunkach zimowych. Nasz żeglarz tak mówi o swoich pasjach: - Cóż warte byłoby życie bez pasji. Ja mam dwie. Pierwsza - zawodowa: bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Druga - osobista: żeglarstwo. Moje pasje wzajemnie się przenikają.
W kwietniu br. dziewięcioosobowa załoga pod dowództwem kapitana jachtowego Pawła Pelca - z drugim oficerem kapitanem jachtowym Wojciechem Pasiecznym na pokładzie - po czterech i pół dobach (w tym trzy w sztormie) dotarła do Longyearbyen stolicy Svalbardu. Podróżnicy mówią, że to „najbardziej północne miejsce”. A właściwie Archipelagu Svalbard na Oceanie Arktycznym. Doprecyzujmy: 800 km na północ od Norwegii i 1100 km od Bieguna Północnego. Archipelag pozostaje pod zarządem administracyjnym właśnie Norwegii, jest norweską prowincją. Dziś to centrum turystyki regionu, przybywają tu podróżnicy poszukujący arktycznych doznań. A nasz ekspert właśnie daje im je.
Jeszcze w kwietniu Wojtek relacjonował: - Wypłynęliśmy z Tromsø w Norwegii („wrota do Arktyki”) na Morzu Barentsa. Przebijaliśmy się przez pak lodowy czyli dryfujące lody. Musieliśmy je omijać, bo zwarty pak jest nie do przejścia. Nawet po zacumowaniu w Longyearbyen przez kilka godzin zmagaliśmy się z silnym arktycznym wiatrem. Trudno było utrzymać jacht na cumach. Generalnie było słonecznie, ale mroźnie… minus 26 stopni Celsjusza.
Załoga - poza Wojtkiem - wróciła do kraju. Nasz dzielny żeglarz nadal pływa po wodach Arktyki. Przez miesiąc będzie żeglował po Svalbardzie wożąc skiturowców. - Żeglowanie za kołem podbiegunowym ma urok świeżości odkrywanego świata, a krajobrazy, jakie się tam widuje są rzadkiej piękności, Kto raz zakosztował takiej żeglugi będzie tam ciągle wracał myślami i będzie marzył tam jeszcze pożeglować (kpt. Dariusz Bogucki).
Poniżej mała galeria przesłanych fotografii i cudowne okoliczności tamtejszej przyrody. Popatrzmy na dwa napotkane morsy, które wcale nie były takie łagodne na jakie wyglądają. Ale o tych przygodach Wojtek opowie po powrocie. (jm)