- Nie zgadzam się z tym - tak jak i wielu moich kolegów szkoleniowców. Ubolewam jednocześnie nad tym, że osoby mające tak szeroki odbiór medialny zagłębiają się w szczegóły zdarzenia zamiast wskazać jednoznacznie prędkość jako przyczynę - pisze Tomasz Pacek, doświadczony instruktor techniki jazdy. Zachęcamy do lektury pełnego brzmienia tej ważnej wypowiedzi. Redakcja
***
Po pierwsze nie szkodzić!
Nie czuję i nie widzę potrzeby zabierania głosu w sprawie tragicznego wypadku w Krakowie. Nie mam najmniejszych wątpliwości co do przyczyny tego tragicznego zdarzenia. Jak pokazuje rzeczywistość nie jedynego w ostatnim czasie. Niestety oglądając i czytając komentarze natknąłem się na komentarz byłego policjanta i rzecznika policji pana Marka Konkolewskiego. Jego wypowiedzi w różnych mediach dalekie są od tego czego można oczekiwać od osoby przez wiele lat związanej z policją. Dlatego nie można pozostawić tych wypowiedzi bez komentarza.
Trudno mi sobie wyobrazić co było powodem wygłoszenia publicznie tak rażąco mijającej się z logiką opinii. Jako były policjant pan Konkolewski powinien wiedzieć, że istnieje ciąg przyczynowo skutkowy. Wyrażając swą opinię o pojawiającym się na filmie z monitoringu, który zarejestrował tragedię pieszym, jako o osobie, która "zachowała się bezprawnie i nieodpowiedzialnie" oraz że "takie zachowanie mogło w pewnym sensie zaskoczyć kierowcę" sugeruje, że pieszy miał współudział w zdarzeniu?! W takim stwierdzeniu brak jest logiki. Kilkakrotnie przekraczający dopuszczalną w tym miejscu prędkość kierowca podjął decyzję o rozpędzeniu auta do takiej a nie innej wartości. Operował pedałem przyspieszenia sam. Reszta następujących zdarzeń jest konsekwencją jego decyzji.
Wyjątkowo szkodliwe są wypowiedzi osób publicznych uchodzących za autorytet odciągających uwagę od konkretnej przyczyny. Fakt zdestabilizowania samochodu przez kierowcę być może jest spowodowany dostrzeżeniem pieszego (czego nie wiemy).
Nie zapominajmy jednak, dlaczego do tego doszło, to absurdalnie wysoka w tym miejscu prędkość, a w związku z nią brak czasu na jakąkolwiek sensowna reakcję.
Zupełnie nie rozumiem także śledzenia przebiegu wydarzeń, w którym bliżej byłemu policjantowi jest do szukania przyczyny zewnętrznej niż do rozważania co by było, gdyby kierowca jechał po prostu zgodnie z przepisami. Niestety nie tylko były policjant, ale i inne osoby uchodzące za autorytet w dziedzinie bezpieczeństwa ruchu drogowego przyjmują podobną narrację.
Nie zgadzam się z tym tak jak i wielu moich kolegów szkoleniowców.
Ubolewam jednocześnie nad tym, że osoby mające tak szeroki odbiór medialny zagłębiają się w szczegóły zdarzenia zamiast wskazać jednoznacznie prędkość jako przyczynę.
Tomasz Pacek, instruktor/trener techniki jazdy