Kierowcy z wyrokami za przestępstwa drogowe, w tym za jazdę po alkoholu zdaniem psychologów powinni obligatoryjnie trafiać na zajęcia terapeutyczne. Problem w tym, że sądy, choćby chciały, nie mogą ich na takie zajęcia wysyłać. Kierowca, który np. jadąc po alkoholu spowoduje kolizję może dostać wyrok w zawieszeniu. Za wypadek z rannymi - może trafić za kratki. I na wyroku koniec. Sąd, choćby chciał, nie może go przymusowo wysłać na tzw. zajęcia korekcyjno-profilaktyczne do psychologa. Bo na udział w takiej terapii musiałby się zgodzić sam skazany. Żeby zobowiązać taką osobę do poddania się zajęciom terapeutycznym jest wymagana uprzednia zgoda skazanego. I rodzi się problem, bo skazani nie wyrażają na to zgody - mówi sędzia Artur Ozimek, rzecznik Sądu Okręgowego w Lublinie. Sędzia osobiście nie do końca zgadza się z tymi przepisami. - Zastanawiałbym się, czy taki obowiązek wyrażenia zgody jest niezbędny przy poddaniu się zajęciom terapeutycznym - mówi sędzia. Przez wiele lat orzekał w Wydziale Karnym i miał tylko jeden przypadek, gdy osoba skazana sama dobrowolnie zgodziła się na terapię. Terapia jest konieczna. Na razie jest jak jest, a psycholodzy alarmują: terapia jest konieczna. Psycholog transportu Jolanta Wąsowska, współpracująca z Wojewódzkim Ośrodkiem Ruchu Drogowego prowadzi Stowarzyszenie "Kontakt". Od czterech lat organizuje zajęcia dla kierowców. - I od czterech lat nie otrzymałam z sądu żadnej informacji o osobach, które dostałyby w wyroku decyzję o konieczności udziału w zajęciach - mówi pani psycholog. Na zajęcia trafiają kierowcy, którzy indywidualnie dostrzegą konieczność pomocy. - Albo ci, do których sama dotrę swoimi kanałami - mówi Wąsowska. Jej zdaniem, takie zajęcia wielu osobom otwierają oczy choćby na problem siadania za kółkiem po kilku głębszych. - Pokazuję im filmy, dyskutujemy - dodaje psycholog. O konieczności terapii przekonany jest także Aleksander Czop z lubelskiego Ośrodka Leczenia Uzależnień. - Prowadziłem takie zajęcia dla skazanych, którzy siedzą w areszcie. Widziałem, że tego potrzebują. Ważne, by zobaczyli, że po alkoholu może być dużo gorzej - mówi terapeuta. I dodaje, że dotyczy to również tych, którzy nie trafiają za kratki, tylko dostają wyroki w zawieszeniu. Siennica Nadolna. Kilka dni temu głośno było o 36-letnim kierowcy, który w Siennicy Nadolnej wjechał w grupę pieszych. Rannych zostało 10 osób, w tym dzieci. W nocy z wtorku na środę mężczyzna w celi aresztu popełnił samobójstwo. Zdaniem psychologów, mógł nie dostać wystarczającego wsparcia ze strony terapeutów. - Sumienie jest potężnym sędzią. Sama świadomość, już po wytrzeźwieniu, jakie stworzył zagrożenie mogła go pchnąć do samobójstwa - mówi Jolanta Wąsowska.