Legislacja

Rażące naruszenie kodeksie i natychmiast tracisz prawo jazdy

4 czerwca 2014

7156bec53d59994d2af639425ef399d81600166e

(495-11)

W maju policjanci zatrzymali 1,2 tys. dokumentów. To prawie tyle, ile łącznie w 2013 i 2012 r.. Tak działa zasada zero tolerancji wobec kierowców łamiących przepisy.Polecił ją stosować komendant główny policji Marek Działoszyński. W piśmie, które rozesłał do podwładnych, wytknął im m.in., że dotychczas byli zbyt pobłażliwi wobec piratów drogowych i że trzeba z tym skończyć- donosi "Dziennik Gazeta Prawna". W I kwartale tego roku w czasie kontroli drogowych funkcjonariusze zatrzymali prawo jazdy 144 osobom (i następnie skierowali odpowiednie wnioski do sądów o orzeczenie zakazu prowadzenia pojazdów), tak w kwietniu zrobili to już 541 razy, a w maju aż 1244.Dla porównania w całym 2013 r. było takich przypadków 768, a w 2012 r. - 727. Jeśli policja utrzyma tempo, to jeszcze w tym roku uprawnienia - jeśli tak orzeknie sąd - może stracić nawet kilkanaście tysięcy kierowców. Policji sprzyjają przepisy. Nie ma w nich katalogu przypadków, gdy funkcjonariusz może zatrzymać prawo jazdy i skierować odpowiedni wniosek do sądu. W praktyce więc bierze się pod uwagę, czy naruszenie kodeksu drogowego było rażące.

Szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz chce, by policja "natychmiast" zabierała prawo jazdy tym kierowcom, którzy rażąco łamią przepisy, np. jadą dwa razy za szybko. I zapowiada, że nie zrezygnował z pomysłu obowiązkowych alkomatów dla wszystkich kierowców. Błyskawiczna utrata prawa jazdy za szybką, niebezpieczną jazdę - takie zalecenie dla policji ma szef MSW. Według Bartłomieja Sienkiewicza taka reakcja powinna być stosowana przez policjantów m.in. wobec kierowców dwukrotnie przekraczających dozwoloną szybkość, a zwłaszcza na obszarze zabudowanym. Zdaniem ministra Sienkiewicza rząd, a dokładnie odpowiedzialny za to resort minister Elżbiety Bieńkowskiej, nie powinien rezygnować z pomysłu obowiązkowych alkomatów w każdym samochodzie. A tego właśnie chce Bieńkowska, proponując montowanie alkolocków (instalacji uniemożliwiającej uruchomienie auta w przypadku wykrycia alkoholu) u kierowców-recydywistów. - I to jest bardzo rozsądne podejście. Natomiast cała rzecz polega i na kalkulacji finansowej, i na kosztach z tym złożonych. Alkolocki u recydywistów to bardzo dobra rzecz, ja jednak mam nadzieję, że alkotesty (czyli w praktyce alkomat w każdym samochodzie) zostaną, ponieważ są potrzebne - skomentował w "Kontrwywiadzie" w RMF FM minister Sienkiewicz.

Jak tłumaczy nam Mariusz Wasiak z Komendy Głównej Policji, policjant może zatrzymać prawo jazdy na podstawie własnej oceny zachowania kierowcy na drodze. - Decyzję, czy doszło do rażącego zagrożenia bezpieczeństwa na drodze, funkcjonariusz podejmuje w oparciu o swoje doświadczenie. Tak więc wiele zależy od konkretnego policjanta. Proszę jednak pamiętać, że on jest szkolony m.in. po to, by móc takie sytuacje oceniać – dodaje. Niemniej ostateczna decyzja, czy odebrać kierowcy uprawnienia, należy do sądu, który z opinią policjanta może się nie zgodzić. Ale czasem dochodzi również do sytuacji, gdy to sąd po poznaniu wszystkich faktów na temat kierowcy podejmuje decyzję o odebraniu mu prawa jazdy, choć policja o to nie wnioskowała. Jak na zwiększoną liczbę wniosków o odebranie uprawnień zareagują sędziowie? - Procent pozytywnie rozpatrywanych wniosków będzie zależeć od okręgów, m.in. od tego, czy sędziowie mieli osobiście doświadczenie z ofiarami wypadków drogowych, czy np. w ten sposób nie ucierpiał ktoś z ich rodziny – tłumaczy Brunon Hołyst, profesor kryminologii. - Ale wydaje mi się, że sędziowie nie będą łagodni, ponieważ ta sprawa jest teraz bardzo głośna, a skutki społeczne są rozległe.