Radny Śródmieścia - Daniel Łaga - chce rewolucji w walce z nieprawidłowym parkowaniem w Warszawie. Straż miejska miałaby dzwonić do właściciela pojazdu i ostrzegać, gdy grozi mu odholowanie.Chce też zmian w procedurach obowiązujących straż miejską, a dotyczących zmian w organizacji ruchu. Strażnicy mieliby powstrzymać się przed natychmiastowym odholowaniem samochodu łamiącego zakaz postoju, należącego do mieszkańca Śródmieścia z wykupionym abonamentem w strefie płatnego parkowania. Jak? - Zainteresowany mieszkaniec przekazywałby wraz z dokumentami uprawniającymi do wykupienia abonamentu informację o telefonie komórkowym, pod którym można się z nim skontaktować - objaśnia radny. - Pod wskazany numer strażnik miejski dzwoniłby i jeżeli w ciągu 20-30 minut mieszkaniec odjechałby samochodem, funkcjonariusze odstępowaliby od interwencji. Radny propaguje też nowość. Uważa, że kierowcy mogliby umieszczać w aucie kartkę z telefonem w widocznym miejscu i parkować "na grzecznego". Jeśli nie ma miejsca, kierowcy zastawiają swoim samochodem inne auto i zostawiają telefon, by można było ich wezwać do natychmiastowego odjechania. Daniel Łaga zaczął rozpowszechniać akcję "na grzecznego" na Facebooku. Rzeczniczka straży miejskiej Monika Niżniak nie mówi pomysłowi z dzwonieniem do kierowcy "nie". - Każde rozwiązanie może być brane pod uwagę. Zobaczymy, co powiedzą radni. Na razie jednak strażnik, który widzi samochód zaparkowany w strefie obowiązywania zakazu i znaku T-24 mówiącym o odholowaniu na koszt właściciela pojazdu, nie ma innej możliwości jak odholować auto. Nie wie przecież, czy stoi ono dwie minuty, czy rzeczywiście było tam przed ustawieniem znaku. A gdy dochodzi do zmiany organizacji ruchu, znaki pojawiają się kilka dni wcześniej, jest też informacja na stronach internetowych np. Zarządu Dróg Miejskich czy w mediach.