Dzięki światłom włączonym przez cały dzień na polskich drogach ginie mniej osób – wynika z raportu Instytutu Transportu Samochodowego. Niezależnie od pory dnia czy roku na włączonych światłach jeździmy od 17 kwietnia 2007 r. Obowiązek taki nałożyła ustawa, której wnioskodawcy argumentowali, że ograniczy ona liczbę śmiertelnych ofiar wypadków drogowych w naszym kraju. Tymczasem w 2007 r. na polskich drogach zginęło 6 proc. osób więcej niż w 2006 r. Zrodziło to pytania o skuteczność nowych przepisów. Sprawą zajął się Instytut Transportu Samochodowego. Inżynierowie ruchu przeanalizowali statystki od maja do września 2007 r. i porównali je z wynikami za analogiczne miesiące w roku poprzednim. Dlaczego właśnie ten okres? Wszystko przez to, że już od 10 lat Polacy jeżdżą na światłach od 1 października do ostatniego dnia lutego. Miarodajne wyniki mogło dać więc wyłącznie porównywanie statystyk za miesiące, w których rok wcześniej nie było obowiązku jazdy na światłach. Specjaliści ITS wyliczyli, że liczba ofiar śmiertelnych w zderzeniach czołowych samochodów osobowych w ciągu dnia od maja do września 2007 r. zmniejszyła się o 31 osób w stosunku do tego okresu w roku 2006. Wzrost bezpieczeństwa nie jest może imponujący, ale naukowcy podkreślają, że jeszcze przed wejściem w życie nowych przepisów aż 75 proc. aut osobowych jeździło w Polsce z włączonymi światłami w ciągu dnia. Światła za dnia włączało natomiast wówczas tylko 58 proc. kierowców ciężarówek. Tymczasem po wprowadzeniu takiego obowiązku w wypadkach z ich udziałem zginęło aż o 61 osób mniej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego. Dzięki światłom włączonym przez cały dzień na polskich drogach ginie mniej osób - podsumowują swoje badania pracownicy Instytutu Transportu Samochodowego.