Przegląd prasy

Kluczyki były w zasięgu ręki… zabił trzy osoby

29 sierpnia 2009

Trzech braci zginęło w wypadku w Gdyni po zderzeniu z samochodem, którym kierował pijany kierowca bez prawa jazdy. Wyjeżdżający z podporządkowanej ulicy hyundai został uderzony przez opla, który pędził główną ulicą. Strzałka szybkościomierza opla zatrzymała się po zderzeniu na 160 kilometrach - powiedziała Joanna Kowalik-Kosińska z biura prasowego pomorskiej policji. Siła uderzenia rozerwała na części hyundaia i odrzuciła na kilkadziesiąt metrów. Dwaj jadący nim bracia w wieku 19 i 15 lat zginęli na miejscu. Mimo iż najprawdopodobniej mieli zapięte pasy, zostali wyrzuceni z auta. Lekarz pogotowia próbował jeszcze reanimować ich 9-letniego brata. Dziecko zmarło jednak w szpitalu. Według ustaleń policji opla omegę prowadził 19-letni mieszkaniec Gdyni. Tego dnia miał urodziny. - Impreza przeniosła się z mieszkania do samochodu. W pewnym momencie postanowił przejechać się oplem, którego ojciec wraz z nim kupił dwa tygodnie wcześniej. Nie miał prawa jazdy, pięć razy oblewał teorię. 19-latek wyszedł ze zderzenia bez szwanku, podobnie jak jego pasażerowie: dwie 19-letnie dziewczyny z Mrzezina i 20-latek z Gdyni. Uciekli z miejsca wypadku. Jeszcze w nocy policjanci zatrzymali kierowcę opla. W jego organizmie było ponad dwa promile alkoholu. Za prowadzenie samochodu po pijanemu i spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczkę z miejsca wypadku i nieudzielenie pomocy ofiarom grozi mu do 15 lat więzienia - mówi Joanna Kowalik-Kosińska z KWP w Gdańsku. Problemy będą mieli też jadący z nim pasażerowie. Jeżeli tak zdecyduje prokurator, odpowiedzą za nieudzielenie pomocy ofiarom wypadku - wyjaśnia Kowalik-Kosińska.