Przegląd prasy

O oznakowaniu uliczek osiedlowych

29 października 2011

96c0102f6178405d1f6ff5745f00df5b23822278(Fot.: PD@N 401-42jm)

 

Prawo pozwala na karanie kierowców na drogach wewnętrznych, ale tylko wtedy, gdy taki teren oznakowany jest jako “strefa ruchu”. I na uliczkach osiedlowych po staremu: samochody na potęgę zastawiają przejścia, zajmują koperty dla niepełnosprawnych, zalegają na trawnikach, piesi wcale nie mają pierwszeństwa, osiedla stają się bezpłatnymi i często chronionymi parkingami. Dlaczego - otóż - jak tym razem podnosi “Gazeta Wyborcza Kraków” - spółdzielnie mieszkaniowe i administratorzy nie korzystają z przepisów. Przypomnijmy - rok temu do walki z beztroskimi kierowcami powstało narzędzie - nowela ustawy – Prawo o ruchu drogowym. Znowelizowane prawo pozwala na interwencję straży miejskiej i policji, ale jeden z warunków wymaga, by zarządca drogi wewnętrznej oznaczył teren jako “strefa ruchu”. I tu niespodzianka - wbrew temu, czego się można było spodziewać, spółdzielnie mieszkaniowe czy wspólnoty wcale się do tego nie kwapią. W całym Krakowie na taki ruch zdecydował się zaledwie ich niewielki odsetek. Problem ten dotyczy także innych miast w Polsce. Co w sytuacji, gdy strefa ruchu nie jest na osiedlu wytyczona, a sąsiad tak postawił samochód na osiedlowej uliczce, że nie możemy wyjechać? - Jeżeli brakuje znaku wyznaczającego strefę ruchu, ale jest inny, np. zakaz postoju, wtedy też możemy interweniować - takie uprawnienia dają nam nowe przepisy. Jeżeli innych znaków też nie ma, trudno jest znaleźć podstawę prawną do interwencji, bo ten teren jest traktowany jako droga wewnętrzna - tłumaczy Krzysztof Dymura, zastępca naczelnika małopolskiej drogówki. Marek Dworak, dyrektor Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego, radzi: Jeżeli zarządca nie kwapi się do oznakowania terenu, a mieszkańcy czują taką potrzebę, rada osiedla powinna na nim to wymóc. To nie jest przecież duży koszt. Państwo nie nakłada takiego obowiązku, pozostawiając tę kwestię samorządności obywateli.