Przegląd prasy

Wziął samochód rodziców i… zabił

23 sierpnia 2009

Nastolatek zabił na Grochowie w Warszawie młodą kobietę i uciekł z miejsca wypadku informuje “Życie Warszawy”. Sąd dla nieletnich zdecyduje, jak go ukarać. Późnym wieczorem kierowca forda potrącił 19-latkę, która nagle wyszła zza autobusu i wtargnęła na jezdnię. Odbiła się od forda i wpadła pod nadjeżdżający autobus – relacjonuje policjant. Sprawca wypadku – młody kierowca forda – uciekł. Musieliśmy za pomocą specjalnego urządzenia podnieść autobus, aby wyciągnąć ciało. Niestety pomimo reanimacji dziewczyna zmarła – opowiada strażak. Rozpoczęto poszukiwania samochodu pirata drogowego. Patrol straży miejskiej znalazł porzuconego w krzakach forda. Miał rozbitą przednią szybę i wgniecioną maskę. Pojazdem jechała czwórka młodych osób. Zostawili go i poszli obejrzeć skutki wypadku, stali w tłumie gapiów i oglądali ciało zmarłej dziewczyny – opowiada Joanna Węgrzyniak, oficer prasowy południowopraskiej policji. Dziwnie zachowujących się młodych ludzi wyłuskali policjanci. Jednak nie było już wśród nich sprawcy wypadku. Mateusz S. (16 lat) zdołał dotrzeć do domu. Jak relacjonowała portalowi TVN Warszawa jego matka, był roztrzęsiony. Uciekł z miejsca wypadku, bo nie wiedział, co robić – twierdziła. Matka wraz ze znajomą zawiozła chłopaka na komisariat policji. Nastolatek nie miał prawa jazdy, wziął samochód rodziców, chciał się popisać przez rówieśnikami. Policjanci sprawdzili, czy Mateusz S. był trzeźwy lub pod wpływem narkotyków. Test wykazał, że palił marihuanę. Matka Mateusza stwierdziła w TVN Warszawa, że zapalił już po wypadku “z nerwów”.