Rozmowy

Mariusz Sztal: - Prawo jazdy tak naprawdę jest…

19 lutego 2024

Mariusz Sztal: - Prawo jazdy tak naprawdę jest…
Mariusz Sztal, absolwent Wydziału Transportu Politechniki w Radomiu (dziś Uniwersytet Radomski im. Kazimierza Pułaskiego), od 2004 r. instruktor nauki jazdy, dziś współwłaściciel Ośrodka Szkolenia Kierowców IntroHL w Warszawie, b. egzaminator Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Warszawie, ekspert bezpieczeństwa ruchu drogowego [kliknij] (fot. screen)

Dlaczego osoby po zażyciu substancji psychoaktywnych siadają za kierownicą? Jak można temu przeciwdziałać? Te i inne podobne, niezwykle ważne pytania padają w dyskusjach w medialnych dyskusjach po śmiertelnym wypadku drogowym w Wawrowie (woj. lubuskie 9/10 luty 2024 r.). Dziś wypowiedź naszego eksperta brd Mariusza Sztala.

Po tragicznym wypadku drogowym, w którym ofiarą był 10-letni chłopiec sprawca wsiadł za kierownicę pod wpływem narkotyku w przestrzeni medialnej wypowiadało się wielu ekspertów. W tym gronie - jak pisaliśmy [kliknij] dr Ewa Odachowska-Rogalska, która zwróciła uwagę nad widoczną tendencję zwiększającej się liczby tych, którzy prowadzą samochód po zażyciu substancji psychoaktywnych [klikij]. W tym samym programie „Wstajesz i wiesz” stacji telewizyjnej TVN24 ze swoją - niezwykle ważną - refleksją podzielił się w widzami bezsprzeczny ekspert brd - Mariusz Sztal. W przekonaniu, iż jest ona istotnym przyczynkiem do refleksji nad przywołaną kwestią cytujemy. Oto co powiedział: - Mam wrażenie, że prawo jazdy w Polsce stało się takim dokumentem – tylko. A tak naprawdę to nie jest dokument, to jest pewnego rodzaju rodzaju licencja, która daje społeczną gwarancję na to, że ktoś jest poprawny tzn. ma wiedzę, ma umiejętności, ale też zachowuje się w sposób poprawny. Więc utrata tego prawo jazdy jest odebraniem tej licencji. Zwróćmy uwagę na to, jak społecznie traktujemy lekarza, któremu cofnięto licencję za błędy w sztuce. Jego nikt na blok operacyjny nie wpuści. Podobnie jest z policjantem, który zostaje wykluczony ze służby, również musi oddać broń. Natomiast tutaj mamy takie przyzwolenie społeczne troszkę. Jeżeli ja słyszę jeszcze, że w tym konkretnym wypadku są osoby, które pomagały to jestem przerażony, bo pokazuje, że rzeczywiście godzimy się na pewne sytuacje. To, że nikt nie zakładał, że to się wydarzy dzisiaj - to jest jedna sprawa, ale potencjalność ryzyka z uwagi na to społeczne przyzwolenie jest olbrzymia!

Róbmy wszystko, aby społeczeństwo obudzić! Mówmy głośno, Czekamy na także Państwa opinie, chętnie je opublikujemy, ale zdecydowanie wyłącznie te merytorycznie. (jm)