Rozmowy

Stefan Rzońca. Czy kierowcy „dojrzeją” do tego czasu?

26 lutego 2020

Stefan Rzońca. Czy kierowcy „dojrzeją” do tego czasu?
Stefan Rzońca, instruktor nauki jazdy (od 1989 r.), pasjonat motocykli (fot. Jolanta Michasiewicz)

Rozmawiajmy, proponujmy zmiany lub nie, ale zawsze dla poprawy bezpieczeństwa na drogach. Każdy głos jest ważny, część z nich powodujące wiele emocji. Zbigniew Uszczyński zaproponował wprowadzenie tzw. bezpiecznej strefy przejścia. Wywołał poważną dyskusję. Portal MOTO.pl skomentował: - Wystarczyłaby zmiana rozporządzenia w sprawie znaków i sygnałów drogowych. Dzięki temu przepis byłby jasny dla wszystkich użytkowników dróg, a korzystanie z przejść dla pieszych byłoby bardziej intuicyjne - nikt nie miałby wątpliwości, kto ma pierwszeństwo. Dziś Stefan Rzońca, także instruktor nauki jazdy, doświadczony, bo pracujący w tym trudnym zawodzie od 1989 roku. To apel do kierowców, ale nie tylko. Redakcja

Wszyscy zainteresowani bezpieczeństwem na naszych drogach dyskutują, zarówno w swoich kręgach jak i na forum publicznym, jak wcielić w życie „zdrowe” zasady współistnienia wszystkich uczestników ruchu drogowego. Trudno jest pogodzić kierowców, szybko pędzących w swoich „bolidach”, z bardzo powolnymi pieszymi, którzy zajęci często swoimi sprawami (telefony) nie przejmują się „zbytnio” bezpieczeństwem, także swoim bezpieczeństwem wchodząc zdecydowanie na wyznaczone przejście. Już za kilka miesięcy prawdopodobnie wejdą w życie zmiany - mające na celu zwiększenie ochrony pieszego. Obawiam się jednak, czy kierowcy „dojrzeją” do tego czasu, aby to odczuli niechronieni niczym piesi.

Nie jestem zwolennikiem radykalnych zmian w zasadach ruchu drogowego, proponuję wyegzekwować już istniejące - od dawna! Nic nie zmieniałbym w zapisach - z całym szacunkiem do kol. Zbigniewa [publikacja w tyg. PRAWO DROGOWE@NEWS. 24.2.2020. Zbigniew Uszczyński - „Wprowadźmy tzw. bezpieczną strefę przejścia” - przyp. red.] - niech stare zasady pozostaną.

Czy jest sposób, aby pieszy mający zamiar wejścia na oznaczone przejście był z odpowiedniej odległości dostrzeżony przez „galopującego” swym stalowym rumakiem kierowcę? Znając życie - powiem - jest to trudne, nawet śmiem twierdzić - niemożliwe. Wszyscy widzimy na co dzień te pędzące samochody i to nie tylko osobowe, ale i ciężarówki. Widzimy je, jak w obszarach gdzie obowiązują ograniczenia prędkości do 50 km/h, oni jadą powyżej 60-70 km/h. Jeśli są drogi o podwyższonej prędkości do 70 km/h - wszyscy pędzą 80-90-tką, chociaż jest zapis ograniczający prędkość ciężarówkom D.M.C. pow. 3,5 t tylko do 50-ki. Robi się bardzo niebezpiecznie na drodze dwujezdniowej, gdzie wyznaczono przejścia dla pieszych. Część kierowców zauważywszy pieszego hamuje, doprowadza to, albo do seryjnych zderzeń pojazdów wpadających na siebie, albo do wyprzedzania tuż przed przejściem - co jest wysoce karygodne.

Jak teraz rozwiązać ten problem skutecznie? Zapewne część specjalistów natychmiast zaproponuje, aby nie podnosić prędkości na drogach w obszarze zabudowanym - niech zawsze będzie tylko 50-tka! Jestem innego zdania. Nie po to budujemy obwodnice miejskie i drogi szybkiego ruchu, aby w obszarach zabudowanych na szerokich jezdniach jeździć powolutku. Można by zmusić „włodarzy” do stosowania, albo sygnalizacji świetlnej przynajmniej na drogach dwujezdniowych, gdzie piesi mieli by przycisk do włączenia sobie zielonego sygnału zamierzając przejść bezpiecznie, albo budowy infrastruktury z przejściem nad ziemią. To jednak są koszty i to ogromne, jednak zdecydowanie trzeba coś robić bo bezpieczeństwo kosztuje. Jeśli brakuje funduszy na infrastrukturę drogową (na TV publiczne jednak są), pozostaje konieczność zmuszenia kierowców do wolniejszej jazdy. Nikt z naszych rodaków jadąc po niemieckich drogach nie popisuje się osiągami swego auta, wszyscy jadą poprawnie przestrzegając zasad panujących w tym kraju. Nikt nikogo nie wyprzedza jeśli trzymany jest limit prędkości. Trzeba więc, pozostawić zapisy w naszym prawie, ale konsekwentnie i skutecznie zmuszać kierowców do ich przestrzegania. Denerwują mnie panujące w naszej Policji - akcje, nagłaśniane często w mediach o doraźnych kontrolach, czy zaostrzeniach w stosunku do kierowców.

Niech każdy uczestnik ruchu wie, że od dzisiaj nawet za najmniejsze przekroczenia prędkości ponad limit będą zastosowane kary przewidziane w prawie. Niestety narażam się teraz wielu kierowcom, ale wydaje mi się, że to jest konieczność.

Stefan Rzońca (Białystok)