Legislacja

Na egzamin pojazdem osk? (cz. 8). W odpowiedzi ministrowi

26 lutego 2012

66f92c34ca76ebefadd8c38e7a46b5597d219873cad7a37b2abebe0291dcbfe5e50b21a8619b5cf2

(Fot.: PD@N 416-27 i 29jm)

Od kilku tygodni monitorujemy losy poselskiej interpelacji nr 873 posła Dariusza Piątkowskiego w sprawie ustawowego obowiązku korzystania z samochodów pozostających w dyspozycji wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego podczas zdawania egzaminu państwowego na prawo jazdy kategorii B. Na pytania zgłoszone 26 stycznia br. minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej odpowiedział 15 lutego. Czyli w ustawowym terminie 21 dni. Na łamach tygodnika w tym czasie publikujemy także Państwa wypowiedzi w sprawie dopuszczenia do egzaminu pojazdów ośrodków szkolenia kierowców. Przygotowujemy zestawienie zgłoszonych postulatów, wniosków, propozycji rozwiązań, argumentacji za i przeciw. Zachęcamy do dalszych opinii, poniżej treść odpowiedzi ministerstwa oraz kilka dalszych Państwa opinii, w tym także te stanowiące komentarz do listu otwartego. Czekamy na dalsze: tygodnik@prawodrogowe.pl

Odpowiedź na interpelację poselska nr 873

Tadeusz Jarmuziewicz - sekretarz stanu w Ministerstwie Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej

Szanowna Pani Marszałek! Odpowiadając na pismo nr SPS-023-873/12 przekazujące interpelację posła Dariusza Piontkowskiego w sprawie ustawowego obowiązku korzystania z samochodów pozostających w dyspozycji wojewódzkich ośrodków ruchu drogowego podczas zdawania egzaminu państwowego na prawo jazdy kategorii B, przedstawiam następujące wyjaśnienia.

Obecnie obowiązujące przepisy ustawy z dnia 20 czerwca 1997 r. Prawo o ruchu drogowym oraz przepisy ustawy z dnia 5 stycznia 2011 r. o kierujących pojazdami określają, że pojazdy wykorzystywane podczas egzaminu państwowego na prawo jazdy nie muszą stanowić własności wojewódzkiego ośrodka ruchu drogowego. Takie rozwiązanie daje WORD możliwość wykorzystywania także pojazdów stanowiących własność ośrodków szkolenia kierowców.

Odnosząc się do pytania dotyczącego możliwości wprowadzenia do prawa rozwiązania polegającego na wykorzystaniu w trakcie egzaminu praktycznego na prawo jazdy wyłącznie samochodów będących własnością ośrodków szkolenia kierowców, należy wskazać, że w ocenie resortu wiązałoby się to z koniecznością poniesienia przez osobę egzaminowaną dodatkowych kosztów uczestnictwa tego pojazdu w egzaminie. Każdy ośrodek szkolenia kierowców musiałby ponieść koszty dodatkowego wyposażenia technicznego pojazdów przeznaczonych do szkolenia i egzaminowania. Każdy z pojazdów musiałby być wyposażony w urządzenia do rejestracji przebiegu egzaminu zapewniające kompatybilność nagrań, brak możliwości ingerencji w przebieg nagrania oraz gwarantujące odpowiednie zabezpieczenie i przechowywanie nagranego przebiegu egzaminu. Koszty instalacji takiego systemu będą należały do ośrodka szkolenia kierowców. Należy wskazać, że za niezawodność rejestracji przebiegu egzaminu oraz bezpieczeństwo rejestrowanych danych obecnie odpowiada wyłącznie WORD. W przypadku pojazdów ośrodków szkolenia kierowców trudno byłoby mieć pewność co do bezpieczeństwa danych zgromadzonych w zainstalowanych w pojazdach systemach rejestrujących przebieg egzaminu. Zarejestrowany przebieg egzaminu, zgodnie z przepisami ustawy, stanowi podstawowe narzędzie przy rozpatrywaniu skarg na przebieg egzaminu państwowego. Możliwość jakiejkolwiek ingerencji w nagranie lub np. wyłączenie nagrywania przebiegu egzaminu w jego trakcie mogłoby stać się przyczyną wielu nadużyć. Dodatkowo należy wskazać, że w przypadku wykorzystywania pojazdów ośrodka szkolenia kierowców ich stan techniczny za każdym razem musiałby podlegać ocenie, ponieważ zwykle pojazdy te są mocno eksploatowane. Proponowane rozwiązanie znacząco podwyższyłoby koszty uzyskania prawa jazdy oraz prowadzenia działalności gospodarczej przez przedsiębiorców prowadzących ośrodki szkolenia kierowców.

Odnosząc się do pytania dotyczącego braku równości obywateli wobec prawa, należy wskazać, że w tym przypadku w ocenie resortu takie naruszenie nie występuje. Każda z osób egzaminowanych przystępujących do egzaminu na prawo jazdy kategorii A1, A2, A i B przystępuje na pojeździe zapewnionym przez WORD, ponieważ są to najpopularniejsze kategorie i najtrudniej byłoby zagwarantować odpowiednie przygotowanie techniczne tych pojazdów. Jest to sytuacja jak najbardziej jednolita. W przypadku wyższych kategorii prawa jazdy za zapewnienie pojazdów także odpowiada WORD, z tym że ze względu na znacznie mniejszą liczbę egzaminów w tym zakresie pojazdy te nie muszą być w jego posiadaniu.

Odnosząc się do pytania dotyczącego liczby pojazdów, jakimi dysponują ośrodki szkolenia kierowców, uprzejmie informuję, że resort nie gromadzi takich informacji. Resort nie posiada także informacji na temat ilości wymienianych samochodów w związku z decyzjami WORD ani o kosztach, jakie ponoszą ośrodki szkolenia kierowców w tym zakresie.

Odnosząc się do pytania dotyczącego wymiany pojazdów przez WORD, należy wskazać, że mają one status wojewódzkich samorządowych osób prawnych i jako takie zobowiązane są do stosowania ustawy o zamówieniach publicznych. Każdorazowo przy wymianie pojazdów egzaminacyjnych poszczególne WORD przeprowadzają postępowanie o udzielenie zamówienia publicznego, przeprowadzając zwykle przetarg nieograniczony. W przepisach ustawy o kierujących pojazdami przewidziano, że umowa dotycząca pojazdów w WORD nie może być zawarta na okres krótszy niż 4 lata. Wprowadzono także obowiązek powoływania przez dyrektorów WORD do komisji przetargowej podejmującej decyzję o zakupie pojazdów do przeprowadzania egzaminów na prawo jazdy przedstawicieli organizacji społecznych zrzeszających przedsiębiorców prowadzących ośrodki szkolenia kierowców.

Podsumowując, pragnę podkreślić, że wprowadzenie do prawa polskiego rozwiązania polegającego na wykorzystywaniu w trakcie egzaminu praktycznego na prawo jazdy wyłącznie lub na życzenie osoby egzaminowanej samochodów będących własnością ośrodków szkolenia kierowców mogłoby przyczynić się do znacznego wzrostu kosztów uzyskania uprawnienia do kierowania pojazdami dla poszczególnych obywateli.

Z poważaniem

Komentarze:

WŁODEK: Proponuję, aby urządzenia rejestrujące egzamin były własnością WORD-u i były przenośne! Wystarczy ogłosić zgodnie z prawem przetarg na stworzenie takiego urządzenia by można było w 5 minut zainstalować w dowolnym pojeździe, również w ciężarowym. To w zamian za przetargi na samochody. Z pewnością kwoty będą niższe, więc pieniądze z opłat egzaminacyjnych wzmocnią budżet WORD-ów.

INSTRUKTOR: 1. Co z tego, że pojazdy są mocno eksploatowane, skoro przechodzą badania techniczne i są sprawne. Po za tym, zdarza się, że pojazdy egzaminacyjne są w takim stanie, że kursanci mają problemy np. z ruszaniem. Czy w takim przypadku, zagwarantowane jest odpowiednie przygotowanie techniczne pojazdów? Dwa razy podczas egzaminu kursantowi zgaśnie samochód i 112 zł zostaje w WORD. Oby tak dalej!

2. Obecnie na rynku jest tyle urządzeń rejestrujących, że nie ma żadnego problemu z doborem i montażem. Nie ma też żadnego problemu, by egzaminatorzy wsiadali do samochodu ze swoim nośnikiem danych, na których rejestrowany byłby przebieg egzaminów.

3. To wielka szkoda, że resort nie gromadzi i nie posiada danych w zakresie wymienianych pojazdów przez OSK i ponoszonych przez nie kosztów. Takim działaniem, resort tylko wspiera korupcję, jaka występuje przy wyborze samochodów egzaminacyjnych. Bo jak inaczej nazwać cały ten proceder, jeśli WORD-om dealerzy użyczają pojazdy za śmieszne kwoty miesięcznie, dobrze wiedząc, ze OSK muszą takie same pojazdy kupić po cenie rynkowej, pokrywając tym samym ich straty.

4. A już totalną bzdurą jest teza o wzroście kosztów uzyskania uprawnienia, jeśli osoba egzaminowana chciałaby zdawać egzamin na pojeździe OSK. Czym resort może taką wypowiedź poprzeć, jeśli nie posiada danych o kosztach wymiany taboru. Bo zakup urządzenia rejestrującego, to jest pikuś w porównaniu z zakupem samochodu, czy motocykla.

Panie i Panowie instruktorzy oraz właściciele OSK. Jak długo damy się jeszcze wodzić za nos? Jak długo będziemy zbierać baty, za nieudolne i mijające się ze zdrowym rozsądkiem ustawy? Czy w tym chorym kraju, jedynym rozwiązaniem, by dojść swoich racji i praw, jest pospolite ruszenie? Jeśli tak, to ruszmy swoje cztery litery i pokażmy, że nas jest więcej niż dyrektorów WORD, że my też jako podatnicy, pracodawcy i nauczyciele, mamy swoje prawa, swoje pragnienia. Że też chcemy mieć możliwość wyjazdu na urlop, a nie tylko harować po to, by jakiś dealer mógł zbić na nas majątek. A może należałoby ten resort zaskarżyć do trybunału europejskiego za nierówne traktowanie osób zdających w Polsce względem innych krajów europejskich, wszak po za jeszcze Litwą, w żadnym innym kraju nie ma tak głupich i utrudniających życie przepisów. Zróbmy coś, bo dalej tak być nie może. Nasi reprezentanci nas wydoją, wykończą i zmuszą do upadku wiele mniejszych ośrodków.

J.G. - Pan Minister jest perfekcyjny w czytaniu Ustawy z dnia 20 czerwca 1997 i cieszy fakt, że dba o finanse osób egzaminowanych. Warto jednak, aby przypomniał sobie takie powiedzenie, że "aby się napić piwa nie trzeba kupować całego browaru". Jeżeli osoba zdająca jeździłaby na egzaminie samochodem OSK to logiczne jest, że cena za egzamin powinna to uwzględniać i należałoby ją w tym przypadku obniżyć, a OSK nie będąc zmuszanymi do częstej wymiany samochodów, albo jazdę egzaminacyjną fundowałyby kursantowi gratis, albo wykonywałyby za niewielką odpłatnością. Sprawa rejestracji przebiegu egzaminu pozostawałaby w dalszym ciągu w gestii WORD-u, jedyne co trzeba by było zrobić to przystosować cały zestaw do szybkiego montażu w każdym samochodzie, a OSK zadbałyby w wyposażenie swoich pojazdów w gniazda zapalniczek podłączonych niezależnie od pozycji kluczyka w stacyjce. Takie rozwiązanie stosował już WORD w południowej Polsce. A w kwestii sprawności pojazdów, Panie Ministrze jak idzie Pan do lekarza to za każdym razem musi on zdawać LEP? Czy stwierdzenie "pojazd jest mocno eksploatowany" jest równoznaczne ze stwierdzeniem "pojazd nie jest sprawny technicznie"? Pozdrawiam J.G.

Z.P.: Witam wszystkich. Oczywiście jestem zbulwersowany (żeby nie powiedzieć dosadniej) stanowiskiem Pana Jarmuziewicza. Zachowuje się On jak kameleon zmieniając zdanie w zależności chyba od pogody. Kiedy byliśmy ostatni raz w Sejmie podczas procedowania wniosku opracowanego przez Klub Poselski PiS w lipcu chyba ub. roku, to Pan Jarmuziewicz przyparty (dosłownie i w przenośni) przez nas do ściany wyraził się, cyt. "nie będziemy umierać za wniosek o samochody osk na egzaminie". Byli przy tym obecni: Zbigniew Popławski, Krzysztof Szymański, Rafał Matuszak, Michał Łydka i Wojciech Szemetyłło z organizacji szkolących oraz inni. Co się zatem stało, co się zmieniło, że Pan Jarmuziewicz zastosował kolejną woltę i zmienił zdanie? To jest chyba jeden z wielu powodów, aby nie ufać już tej władzy.

Myślę, że ogólnopolska akcja z podpisami, a nawet akcja protestacyjna jeżeli nie pomogą podpisy będzie chyba właściwą naszą reakcją. Pozdrawiam.

ANTEK: Obserwując te wszystkie nieudolne działania różnego rodzaju stowarzyszeń w oczy kłuje mnie przede wszystkim fakt, że wszelkie postulaty wysuwane przez te stowarzyszenia to ewidentnie postulaty WŁAŚCICIELI ośrodków, które mają przede wszystkim sprawić, aby to WŁAŚCICIELOM było dobrze.

Co do punktu pierwszego - ja postuluję, aby na potrzeby egzaminu wewnętrznego udostępnić ośrodkom jak najmniejszą pulę pytań, będącą jedynie wycinkiem całej, niejawnej bazy pytań i wprowadzić penalizację wszelkich prób oferowania czy wypuszczania na rynek tej bazy. Co to da systemowi szkoleniowemu? Konieczność rzetelnego przygotowania teoretycznego kursantów do egzaminu. Czym to będzie skutkowało dla WŁAŚCICIELI? Koniecznością przeprowadzenia profesjonalnych, żmudnych wykładów, połączonych z regularnym sprawdzaniem bieżącej wiedzy kursantów, byciem "na bieżąco" ze zmianami w kodeksie, porządnym zapleczem dydaktycznym, a to są przecież koszty. Tyle że koszty to brzydkie słowo dla LOBBY WŁAŚCICIELI.

Co do punktu drugiego - "tylko w Polsce i na Litwie przeprowadza się egzaminy na samochodach ośrodka egzaminowania" - może dlatego, że oba te kraje są pod koniec Rankingu Percepcji Korupcji (CPI)? Dopóki przegląd da się załatwić "korespondencyjnie" za flaszkę u diagnosty, kumpla brata szwagra, chroń nas Boże przed pomysłem egzaminowania na autach ośrodków. I nie chodzi mi tu o stopień wyeksploatowania pojazdów obecnie używanych do szkoleń czy egzaminowania, bo jest on pewnie podobny, ale po co nowemu na rynku OSK kupować drogie Suzuki Swift czy Renault Clio, jak można szkolić na 12-letnim Lanosie - długość ma? Ma! Przegląd ma? Ma, a jakże! No to jazda, można nawet kupić od razu dwa Lanosy, i tego drugiego garażować na placu WORD-u dla swoich kursantów! Sądzicie, że tak nie będzie? Polak potrafi...

Jeśli już coś tu ustalać, to raczej obowiązek zakupu aut przez WORD w celu wyeliminowania manewrów typu wynajem na zasadach, na które OSK nie mają szans, i oczywiście negowania wszelkich dumpingowych propozycji cenowych przy zakupie. Jak WORD będzie musiał wydać sporą kasę na zakup nowych aut, to nie będzie tego robił co trzy lata.

Co do punktu trzeciego - z jednej strony pomysł jest dobry, problem jednak w tym, że zacznie się walka innymi instrumentami - gdy ustalona zostanie cena minimalna na poziomie np. 1800 zł, to zaraz ośrodek, który szkolił za 1000 zł ogłosi wszem i wobec, że u niego za ten 1800 zł to się ma 50 godzin jazd oraz lekarza, książki i egzamin gratis. I za chwilę będzie to samo, tylko kursant więcej zapłaci. I w tym przypadku mam inny pomysł - jestem za przeprowadzeniem ogólnopolskiej kampanii informacyjnej, co powinien każdy OSK zapewnić kursantowi podczas kursu - trąbiłbym o co najmniej trzydziestu 60-minutowych jazdach, bez stawania na kawki, herbatki, pogadanki i załatwianie spraw instruktora, o 4 godzinach jazd poza obszarem zabudowanym z odpowiednią ilością przebytych kilometrów, o jazdach nocnych, o co najmniej 30 godzinach lekcyjnych szkolenia teoretycznego, po którym dopiero można zacząć szkolenie praktyczne. O tym, że w pojeździe podczas szkolenia może przebywać w sumie tylko dwóch kursantów. Zwróciłbym tu też uwagę na to, co i kiedy podpisują - karta ma być wypełniana na bieżąco, z zaznaczeniem jazd poza obszarem i po zmroku, z danymi instruktora, z którym faktycznie się jeździło - skończyłyby się kombinacje, rozpisywanie jazd na "wirtualnych" instruktorów i weekendy.

Kolejnym sposobem na wyeliminowanie ośrodków typu "700 zł" byłby nakaz zatrudniania instruktorów na umowę o pracę na taką część etatu, jaka wynika z ilości przeprowadzonych szkoleń. No ale którzy WŁAŚCICIELE ośrodków pójdą na coś takiego - z jednej strony, tak poinformowany kursant, oczekujący rzetelnego szkolenia wyeliminowałby pseudoośrodki, ale przecież wtedy ile roboty będą mieli wszyscy - trzeba by zacząć RZETELNIE SZKOLIĆ i uczciwie wszystko rozliczać, a w ilu szkołach nie stanowi to problemu? Z pewnością część tak właśnie, uczciwie funkcjonuje, ale jeśli jeszcze nie padły, to pewnie wegetują i nie mają siły przebicia, aby zmusić resztę do takiego działania. Może to właśnie my, instruktorzy NIE-WŁAŚCICIELE powinniśmy zewrzeć szeregi i powalczyć o normalne zasady zatrudnienia, komfortowe warunki pracy, brak ograniczeń w kilometrach podczas szkolenia? To piękna wizja, ale nawet mi brak wiary w to, że coś się zmieni...

Niedawno gdzieś w Polsce zrobiło się głośno o kontrolach UKS, który porównywał liczbę wydanych zaświadczeń z zadeklarowanymi wpływami, które się potężnie nie zgadzały. Nawiasem mówiąc gratulacje dla WŁAŚCICIELI tych ośrodków za niebywały geniusz... A gdyby tak zaprosić na kontrolę Inspekcję Pracy i zestawić ilości wyjeżdżonych przez instruktorów godzin z poziomem i formą ich zatrudnienia? I jakby się tak okazało, że to żadne dzieło czy zlecenie tylko normalna praca, której stosunek należy uregulować umową o pracę i zapłacić zaległe składki za np. 5 lat wstecz - wtedy to mamy jak w banku, że żaden OSK "700 zł" już nigdy się nie pojawi a i cena minimalna ustali się sama w tydzień w całym kraju.

No ale przecież LOBBY WŁAŚCICIELI chce zrobić źle tym innym, a sobie chce zrobić dobrze...

Dlatego gorąco odradzam INSTRUKTOROM podpisywanie się pod tym listem otwartym, w którym to WŁAŚCICIELE tak ładnie mówią o zapominaniu o prawach instruktorów. Powyższe zmiany nic nam, INSTRUKTOROM nie dadzą. A jeśli ktoś sądzi, że zmiany po myśli WŁAŚCICIELI przełożą się na masowe podwyżki dla instruktorów, niech podpisuje. Nadzieja zawsze umiera ostatnia...

INSTRUKTOR:Od dbania o BRD jest POLICJA!!!! Od szkolenia OSK!!!! Od egzaminowania WORDY!!!! Żeby szkolenie miało sens kursant ma prawo ustalić termin egzaminu w dniu rozpoczęcia szkolenia, egzamin Państwowy ma kosztować co najmniej 500,00 złotych, a nie jak do tej pory to my instruktorzy prosimy dokup parę godzin przed egzaminem bo nie dasz rady a co odpowiada kursant nie, nie, pójdę może mi się uda i tak to wygląda!!!! I od razu sprawa jakości szkoleń została by załatwiona a tak pod płaszczykiem BRD chcecie łoić kasę z OSK a także z klientów chcecie z młodych kierowców zrobić kierowców rajdowych (przejazd po płycie poślizgowej) większej głupoty wymyśleć się nie da, no przepraszam bardzo na pewno się da. Pozdrawiam.

KUBA: Chyba po raz pierwszy czytam komentarz, w którym ktoś zabiera głos w sprawie ochrony interesów instruktorów. Brawo!!! Tylko czy instruktorzy są tak naprawdę zainteresowani walką o swój byt skoro razem z właścicielami OSK tworzą stowarzyszenia?? Gdzie często prezesem takiego stowarzyszenia jest właściciel OSK?? Moim zdaniem dopóki instruktorzy nie stworzą swojej własnej autonomicznej silnej organizacji, która będzie na tyle mocna by ich reprezentować nic się nie zmieni. Nadal będą pracować za 5 zł/godzina lub 20 zł/godzina jeśli dadzą do nauki swój własny samochód. A paliwo kosztuje 6 zł. I TO JEST CHORE!!!

Marcin K.: Fajnie, że pojawia się kolejna inicjatywa, która ma na celu "uporządkowanie" sfery szkolenia i celowanie w jakość, a nie najniższą cenę. Niestety boję się, że również te działania nie przyniosą oczekiwanego efektu, bo grupa osób, którym zależy na jakości i normalności w nauce jazdy oraz całej branży szkoleniowej jest zdecydowanie za mała - jest to szacuję kilka procent ogółu. Niestety pozostali to wszyscy panowie i panie dorabiający po godzinach w innej pracy i mający głęboko w nosie profesjonalne prowadzenie szkoły i kształcenie przyszłych kierowców. Osobiście uważam, że zawód instruktora powinien być m.in. wpisany do karty praw nauczyciela i mieć szereg przywilejów, które uczyniłyby ten zawód prestiżowym.

Wiele razu już o tym pisałem! Serdecznie wszystkich pozdrawiam.

 

ANTONI:INSTRUKTORZY chcą mieć lepiej? To dajcie szansę OSK, które dają Wam robotę. Wiadomo, że właściciel chce dobrze dla siebie. I co w tym złego? Chcecie nadal zarabiać grosze, to wypisujcie takie komentarze i miejcie wszystko w poważaniu. Przeczytałem uważnie list do ministra. Może nie zawiera wszystkich postulatów, które ja bym chciał przeforsować, ale jest napisany dobrze. Rozmawiałem z kolegami - wszyscy się cieszą, że coś się rusza. Jesteśmy skłonni wyjechać na ulice, jak będzie trzeba. Moi pracownicy też poparli ten list - dlaczego? Bo wiedzą, że jak na rynku będzie lepiej, to im będzie się wiodło. Co do egzaminu wewnętrznego wszyscy czekamy na decyzję w jakiej formie go przeprowadzać - no tak, ale co to obchodzi instruktora? Tym martwi się kierownik OSK. Zaczęła krążyć dość niepokojąca informacja, że trzeba będzie płacić za dostęp do bazy pytań i zmienić oprogramowanie - ale co to może obchodzić instruktora? Nic, przecież on odbębni swoje i czeka na wypłatę. Po przetargu w WORDzie trzeba kupić auta, ale co to obchodzi mojego instruktora na jakim będzie szkolił? Co do aut na egzamin, to przecież istnieją obwarowania, jaki to ma być samochód. Nikt gratami nie będzie jeździł, bo ustawa to powinna regulować i reguluje. Co do ceny minimalnej, to już rozmawiałem z autorami listu i proponuję zabieganie o ustalenie ceny za godzinę jazdy i godzinę teorii. To miałoby sens. Jeszcze raz apeluję o to, aby Instruktorzy wspierali w tej sprawie swoich pracodawców. A Tych, którzy myślą, że prowadzenie OSK, to łatwy chleb, zapewniam, ze tak nie jest. Trzymajmy się razem, a będzie lepiej i nam i Wam i naszym Klientom! I przepraszam za ironiczny ton, ale czasem trzeba dosadnie przedstawić sprawę!

Janusz Ujma:Na ten temat pisałem kilkakrotnie felietony. (...) Sekretarz stanu w MTBiGM p. T. Jarmuziewicz jak zwykle na interpelację posła Dariusza Piątkowskiego - daje odpowiedź wymijającą. Ja pytam: kto tworzy tak lobbowane prawo pod WORD i potem się nim zasłania? Chcemy uczciwych przejrzystych zasad, a nie ciągłego nas lekceważenia i ogrywania. Jeśli WORD-y chcą mieć do egzaminowanie samochody - TO NIE TYLKO NA KATEGORIE "B" (przednie cwaniactwo!), ale NA WSZYSTKIE KATEGORIE, na które egzaminuje. Dysponując takimi stawkami za egzaminowania chyba nie ma problemów. Obecna sytuacja stwarza dla tych OSK, którzy wypożyczają do egzaminowania samochody, że ich kursanci mają leprze możliwości zdawania i stwarzają sytuacje korupcjogenne. To można było usprawiedliwić na początku - ale nie teraz!

ANDRZEJ:Kwestia kompatybilności systemu nagrywania jest do ustalenia z WORD, egzaminator przychodzi z dyskiem twardym na egzamin i wpina w istniejącą w samochodzie instalację, a po egzaminie zabiera dysk ze sobą i jest nadal przechowywany tak jak dotychczas. Chętnie przystosuję samochód do przeprowadzania egzaminów państwowych i nie będzie to wielki koszt, a z pewnością przyniesie to wymierne korzyści w niedługim czasie. Pozostaje jeszcze kwestia obecności i zajmowanego miejsca przez instruktora, nie wyobrażam sobie sytuacji, gdzie podstawiam samochód na egzamin i nie siedzę po prawej stronie mojego kursanta zdającego egzamin. Kolejny problem do rozwiązania to sposób planowania egzaminów, jaki jest sens planowania oddzielnie egzaminu teoretycznego i praktycznego, jeżeli kursant musi ukończyć cały kurs, aby przekazać dokumenty do WORD i tam dowiaduje się, że nie ma możliwości zaplanowania pełnego egzaminu. Jeżeli jest możliwość rozdzielenia terminu egzaminu teoretycznego i praktycznego, to należałoby również rozdzielić część teoretyczną i praktyczną szkolenie. Moja propozycja to po odbyciu części teoretycznej szkolenia kursant zdaje egzamin teoretyczny państwowy i dopiero po zaliczeniu takiego egzaminu rozpoczyna szkolenie praktyczne zakończone państwowym egzaminem praktycznym na samochodzie osk. Część teoretyczna egzaminu na prawo jazdy może się odbywać w starostwie i myślę, że nie trzeba posiadać uprawnień egzaminatora żeby włączyć program komputerowy generujący pytania, oraz nadzorować prawidłowy przebieg tego egzaminu

Krzysztof Żuk:Szanowny Pan Jarmuzewicz, podobnie jak jego koledzy z ministerstwa, martwi się za nas. Poradzimy sobie z rejestrowaniem przebiegu egzaminu, a najprostrzym rozwiązaniem jest przynoszony przez egzaminatora dysk. Odpowiedź na interpelację posła Piontkowskiego oceniam jako wymijającą, nieszczerą i ogłupiającą. Osoba nie znająca tematu, może przyjąć stanowisko Pana Jarmuzewicza jako wyraz troski o finanse OSK i portfel zdającego egzamin. A skoro przy portfelu egzaminowanego! Dlaczego "troskliwy" Pan sekretarz nie jest w stanie zauważyć niesprawiedliwości przy opłatach za egzamin praktyczny. Kosztuje on 112,00 zł niezależnie od tego, czy klient jeździł 40 min., czy oblał na placu bo nie ruszył - przyczyna: zaciągnięty hamulec awaryjny. To tak trudno z pozycji ministerstwa dokonać odpowiednich korekt w przepisach. Wszak egzamin praktyczny dzieli się na 2 części: plac i ruch miejski - proporcje bodaj 30 do 70% Czy taki stan rzeczy to nie są przypadkiem nieuzasadnione dochody?

 

BOGUSŁAW NIEWIARA: Witam, jestem praktykującym instruktorem nauki jazdy od kilku lat i w pełni popieram treść listu. Bardzo cieszę się, że w końcu ktoś poruszył naszą kwestię jako najmniej docenianej grupy zawodowej. Ja jednak optowałabym też za tym, aby zmienić wymagania jeżeli chodzi o uzyskanie uprawnień instruktora i egzaminatora. W kwestie wchodziłby wiek kandydata na instruktora. Nie jest pewna czy 21-latek ma wystarczające doświadczenie, aby szkolić młodych adeptów. Jeżeli chodzi o egzaminatorów, to nie uniżając nikomu kandydat mający wyższe wykształcenie może spokojnie robić kurs na egzaminatora. W mojej opinii powinien oprócz tego mieć jeszcze co najmniej 3 lata praktyki na stanowisku instruktora i zobaczyć czym to pachnie. Czy sama praktyka zaledwie kilkudziesięciogodzinna wystarczy do tego, aby dobrze egzaminować? Co to znaczy dobrze egzaminować? Przede wszystkim dobrze zaznajomić się z postawą zdającego, umieć przewidzieć jego zachowanie. Proszę mi wytłumaczyć jakim egzaminatorem będzie kobieta, której znudził się 10-letni staż pracy w bibliotece, ale że ma prawo jazdy i jako tako sama porusza się autem, za namową męża postanawia zrobić kurs, zdać egzamin i uprawiać nowy zawód. Egzaminuje z kodeksem w ręku i kończy egzamin kandydata bo twierdzi, że aby zmienić pas ruchu, to z tyłu musi być puściutko i najlepiej ani jednego pojazdu. Ludzie z czym do czego? Egzamin na prawo jazdy to jeden z najtrudniejszych egzaminów w życiu młodego człowieka. Czy wyższe wykształcenie bez żadnego doświadczenia jest wystarczjące, aby ocenić umiejętności kandydata na kierowcę?

 

Rafał Bednarski: W całej rozciągłości zgadzam się z Panem Bogusławem. na każde odpowiedzialne stanowisko potrzebne jest doświadczenie tylko nie na ETAT EGZAMINATORA wystarczy mieć wyższe wykształcenie, ukończony kurs i zdany egzamin z paragrafów. To my instruktorzy meczymy się z ludźmi od ich pierwszej jazdy, aby nauczyć ich jak najwięcej a jesteśmy zawsze szkalowani za ilość wypadków za jakoś wyszkolenia itp. Nasze kochane państwo nie daje nam się skupiać na wyszkoleniu kierowców tylko cały czas serwuje nam zmiany samochodów, instrukcji egzaminowania, przepisów i wymagań oraz coraz więcej biurokracji. Pozdrawiam wszystkich ciężko pracujących instruktorów

 

SB W-wa: Popieram i podpisuje się dwoma rękoma pod inicjatywą kolegów z Pomorza, jednakże co do samochodów to mam inny punkt widzenia. Jaki my OSK mamy w tym interes, w tym że będę musiał podstawić na 3 godziny samochód z instruktorem pod WORD i jeszcze być posądzonym przez kursanta o wyciąganie dodatkowych 150 zł? Już w chwili obecnej na uprzejmą nieśmiałą sugestię instruktora o potrzebie wykupienia kilku lekcji, patrzą jak na złodzieja i myślą- no tak specjalnie mnie nie nauczył ażeby wyciągnąć kasę. Przecież nie pracujemy dla idei. Twierdzę, że ośrodek, który, ma godziwie skalkulowana cenę stać na wymianę samochodów po 4 czy 5 latach eksploatacji, natomiast tych co konkurują tylko ceną niestety nie. Dla tych, co wystawiają się w tzw. zakupach grupowych, nie raz mi się ciśnie na usta słowo witamy w gronie bankrutów. Możliwość podstawiania dowolnych samochodów na egzamin, będących na wyposażeniu ośrodka spowoduje jeszcze większą nie uczciwą konkurencję, bo na jakiegoś ,,rupcia” będzie stać każdego i ci ludzie po naprawdę minimalnych cenach, praca dla pracy będą też szkolić. Proponuje zadbać, o dobre relacje z WORD, PORD i innymi MORD, ażeby przy zawieraniu przetargów były zabezpieczone nasze interesy,(zniżki, serwis itp.) Tam są też normalni ludzie, którzy chcą z nami rozmawiać. W warszawskim WORD po części uwzględnił sugestie stowarzyszenia ,,samochód na 4 lata, w tym okresie, przy wymianach samochodów żadnych zmian konstrukcyjnych jeśli chodzi o trakcje (skrzynia biegów itp.)” (po przykrych doświadczeniach z Toyotą). Podziwiam determinację kolegów z Pomorza widzę w Was duży potencjał, ale wydaje mi się że powinniśmy się wspólnie zastanowić jak przeciwdziałać praktykom dumpingowym dotyczącym ceny za szkolenie. Jeśli to pokonamy nie będziemy się martwić o samochody i naszą przyszłość.