Przystanek autobusowo-tramwajowy pod pl. Zamkowym w Warszawie.
Jak widać na jezdni znaki poziome, wcześniej poziome, a kierowcy... jak widać
(536-65 fot. jola michasiewicz)
W Warszawie od dawna problemem jest jeden z bardziej ruchliwych i niebezpiecznych przystanków – przystanek pod pl. Zamkowym, gdzie pasażerowie wysiadają wprost pod koła samochodów. To jedno z ostatnich takich rozwiązań w mieście. Oczywiście są tutaj właściwe znaki drogowe, także te na jezdni, jednak kierowcy... - widzimy na powyższym foto. W latach 2011-14 było tu 15 wypadków (sześć osób zostało rannych, jedna zginęła). Jedną z bardziej radykalnych propozycji rozwiązań jest zamknięcie przejazdu Trasą W-Z dla prywatnych samochodów. Organizacja Zielone Mazowsze proponuje zastosowanie tutaj tzw. przystanków wiedeńskich. Jedyne w Warszawie powstały przed trzema laty na ul. Kawęczyńskiej na Pradze. Jezdnia jest tam podniesiona do poziomu chodnika. Odpowiedzialny za stołeczny transport wiceprezydent Jacek Wojciechowicz przyznał na łamacy “Gazety pl Warszawa”, że ten projekt podoba mu się bardziej niż planowane wcześniej przeszklone wiaty. - Mniej ingeruje w zabytkową przestrzeń i byłby wygodniejszy dla pasażerów. Widziałem to w Łodzi i bardzo mi się spodobało, bo jest niedrogie, a daje bardzo dobry efekt - ocenia. Zastrzega jednak, że nie chce dodatkowych utrudnień dla kierowców. Część z nich i tak trudno przekonać do utrzymania obecnych ograniczeń w ruchu na Trasie W-Z. - Jeden pas z jezdnią podniesioną na wysokości przystanków powinien wystarczyć. Kierowcy będą tam musieli zwolnić do 20-30 km na godz. Decyzja ma być podjęta w czerwcu, ciekawi jesteśmy rozwiązań.