W ubiegły weekend kierowca zaparkował swój pojazd właściwie, gdy wrócił do samochodu okazało się inaczej. Otóż - kiedy parkował, na jezdni nie było pasów, ale już później tak. Nadto za szybą mandat. Jak ustalono pasy zostały domalowane później. Wiceburmistrz Bielan (miejsce zdarzenia) Kacper Pietrusiński potwierdził to i wyraził nadzieję, że straż miejska skończy na upomnieniu kierowcy. Tak miało się zakończyć zdarzenie nazwane przez specjalistów zmianą organizacji ruchu, która - przypomnijmy -nie działa wstecz. A jednak. Może i na jezdni nie było pasów, ale i tak kierowca zostanie ukarany mandatem - zdecydowała straż miejska. Kierowca opowiada: - Od strażniczki usłyszałem, że im wcale nie o pasy chodziło, chociaż to one były na zdjęciu. Zarzucili mi, że nie zostawiłem półtora metra przejścia dla pieszych. Dostałem wybór: przyjąć mandat 100 zł albo iść do sądu. Rzeczniczka straży miejskiej Monika Niżniak twierdzi: przyczyną podjęcia interwencji było uniemożliwienie pieszym bezkolizyjnego poruszania się chodnikiem. Dlaczego w wezwaniu jest wspomniane przejście, którego nie było? Tego nie udało nam się ustalić. My finał tego niecodziennego zdarzenia pozostawiamy bez komentarza.