Magiczna granica 100 tys. przekroczona. W niespełna 130-tysięcznym Płocku mamy zarejestrowanych 108,5 tys. pojazdów! A w 100-tysięcznym powiecie ziemskim jest ich... 131 tys. - Jest ciasno i niebezpiecznie - przyznaje drogówka. Pod względem liczby samochodów na jednego mieszkańca byliśmy trzecim ośrodkiem w kraju - zaraz po Warszawie i Katowicach. Ale ich wciąż przybywa i przybywa. Na przełom czerwca i lipca ratuszowy wydział komunikacji zarejestrował ich już dokładnie 108 649. Jednak zdaniem dyrektor wydziału komunikacji starostwa powiatowego w Płocku Teresy Szpakowicz, należy założyć, że od 10 do 15 proc. tych pojazdów pozostaje zarejestrowanych, choć w rzeczywistości od lat nie są one w stanie jeździć. I natychmiast pojawiają się kłopoty z tak wielką liczbą pojazdów np. poważny kłopot to parkingi. Na niektórych osiedlach nie ma nie tylko jak przejechać, ale i przejść pomiędzy autami. Problem widzą policjanci z wydziału ruchu drogowego komendy miejskiej: - Bywa, że jedna rodzina ma dwa, trzy auta i wszystkie wyruszają na drogi. Do tego dochodzą pojazdy firm zajmujących się transportem, zwłaszcza na terenie powiatu - mówi zastępca naczelnika wydziału Zbigniew Kopczyński. - To wszystko sprawia, że natężenie ruchu jest ogromne i na płockich ulicach jest naprawdę niebezpiecznie. Kierujący muszą zachowywać najwyższą ostrożność, bo o kolizje i wypadki nie jest tu trudno. Za coraz powszechniejszą dostępnością do pojazdów, także jednośladów, nie nadąża infrastruktura drogowa Płocka, mimo że jest zmieniana i unowocześniana.