We Wrocławiu kolejny tragiczny wypadek jadącego na sygnale ambulansu. Tymczasem eksperci badają przyczyny. Dziennikarze portalu INTERIA pl szeroko analizują zachowania kierowców w stosunku do pojazdów uprzywilejowanych, jeden z nich przez tydzień pracował w kolumnie karetek pogotowia. Opisuje swoje doświadczenia, rozpoczyna następująco: oczywiście wcześniej uzyskał uprawnienia niezbędne do kierowania pojazdem uprzywilejowanym. Swój artykuł rozpoczyna następująco - wielu kierowców, widząc mknące na sygnałach pojazdy uprzywilejowane, np. karetki pogotowia, myśli sobie: taki to ma dobrze, nie stoi w korkach, nie zatrzymuje się na czerwonym świetle, wszyscy zjeżdżają mu z drogi! Czy tak rzeczywiście jest? Czytamy o braku reakcji na sygnały karetki, o tym, że inni uczestnicy ruchu drogowego wcale nie ustępują drogi, że karetka często musi się zatrzymywać, bo kierowcy nie kwapią się zatrzymywaniem i przepuszczaniem karetki. Karetka często stoi więc, wyje syrenami i miga niebieskimi lampami, a czas płynie nieubłaganie. Kierowca karetki często korzysta z megafonu, przy pomocy którego instruują kierowców, którzy często nie wiedzą co mają zrobić. Piesi też nie są bez winy, przebiegają po pasach bo właśnie mają zielone światło, karetka musi używać klaksonu i gwałtownie hamować. I dlatego właśnie często ambulans jedzie zbyt długo. Kierowca karetki konkluduje: Tak bardzo chciałoby się zatrzymać, wyjść i zapytać: - Co robisz, bezmyślny człowieku? Dlaczego tak postępujesz? Czy nie wiesz, że ja jadę komuś na ratunek? A przecież wystarczy pomyśleć, że ja też mogę kiedyś potrzebować pomocy. Moi najbliżsi też kiedyś mogą oczekiwać na karetkę. Jak czułaby się ta elegancka pani z vana rzucająca pod naszym adresem wulgarne słowa, gdyby to ona leżała na jezdni, a karetka nie mogłaby dojechać z powodu kogoś postępującego podobnie? Czy te dziewczyny rozbawione pojawieniem się karetki też by się tak śmiały, gdyby ta karetka jechała do ich matki lub ojca? A ten młodzian z papieroskiem, idący złośliwie powolutku po przejściu? Też by tak postępował, gdybyśmy jechali ratować życie jego bratu? Co by wtedy powiedzieli, gdyby karetka po drodze napotkała kierowców i pieszych podobnych do tych, których opisałem? Wystarczy tylko trochę wyobraźni. To tak niewiele i tak wiele zarazem!
Gorąco zachęcamy do lektury tego interesującego artykułu.