Opublikowaliśmy szczegółową informację o prawomocnym wyroku dla egzaminatora nauki jazdy, który został uznany winnym. Sąd Rejonowy w Nowym Targu skazał Edwarda R., na 1,5 roku bezwzględnego więzienia (art. 177 § 2 Kodeksu Karnego w zw. z art. 162 Kodeksu Karnego). Uznał egzaminatora za winnego niezatrzymania samochodu przed niestrzeżonym przejazdem kolejowym i nieudzielenia pomocy zmarłej 18-latce [kliknij] [kliknij]. Sąd Okręgowy podtrzymał wyrok. Zapowiedzieliśmy też dyskusję, której nie podejmowaliśmy do czasu właśnie prawomocnego rozstrzygnięcia sądowego. Niech to będzie rozmowa z perspektywy odpowiedzialności, niebezpieczeństw pracy instruktora nauki jazdy, egzaminatora, predyspozycji do zawodu, też stresu egzaminacyjnego itd. Głos na naszych łamach zabrali: egzaminator Tomasz Matuszewski i instruktor nauki jazdy - Sławomir Moszczyński [kliknij]. Dziś zachęcamy do lektury wypowiedzi egzaminatora - Romana Uździckiego. Redakcja
***
Nie wybielam i nie oczerniam
Jeszcze jeden głos w sprawie tragedii w Szaflarach
W teraźniejszym świecie staramy poruszać się utartymi szlakami, które chcemy, aby zapewniały nam przede wszystkim poczucie bezpieczeństwa. Zapotrzebowanie na poczucie bezpieczeństwa przez wszystkie osoby (a nawet zwierzęta) żyjące na tej planecie jest nieograniczone. Pomimo tego dość często dochodzi do wyłomów w naturze, do incydentów. Te dopiero powodują otwieranie nam oczu na otaczający nas świat. Ba, niektóre kraje na incydentach i wyrokach sądów z nimi związanych budują i udoskonalają swój stan prawny.
Od czasu do czasu środowiskiem instruktorskim i egzaminatorskim wstrząsa informacja o nieodwracalnych skutkach zdarzenia drogowego, które wystąpiło podczas szkolenia lub egzaminowania. Nie mówimy tutaj o drobnych otarciach karoserii czy też drobnych stłuczkach. Skutki poważnych zdarzeń drogowych są niewyobrażalne dla osób, które zginęły, dla bliskich osób tych osób, które straciły życie lub stały się kalekami oraz również dla tych, którzy w tym czasie realizowały swoje zadania zawodowe - uczyły, bądź egzaminowały. Ich sytuacja jest również nie do pozazdroszczenia. One również nigdy nie zasną spokojnie.
Dlaczego tak się dzieje?
Analiza przypadku w Szaflarach pozwala postawić tezę, że w przypadku tego typu zdarzeń nic nie jest proste. Dlatego chciałbym być następną osobą, która postawi wielowątkowe pytanie - dlaczego egzaminator zachowuje się tak, jak się zachowuje? Dlaczego wielokrotnie tak trudno podjąć właściwą decyzję? Jak zapewnić bezpieczeństwo osobie egzaminowanej, sobie i innym uczestnikom ruchu drogowego? Dlaczego w zawodzie egzaminatora lub instruktora funkcjonują osoby, których w ogóle nie powinno ich tam być? Dlaczego tak trudno coś ustalić, ujednolicić i przyjąć jako prawo obowiązujące w danej społeczności? Dlaczego, dlaczego, dlaczego…
Kaganiec, czyli wszyscy jesteśmy niewolnikami tej samej instrukcji egzaminowania.
Stało się tak, i to na drodze najpierw rewolucyjnych, a później ewolucyjnych rozwiązań, że mamy instrukcję egzaminowania. Pamiętam czasy, gdy instrukcja ta miała postać kilku lub kilkunastu stron formatu A5 a pracuję w zawodzie raptem bez mała 30 lat. Moi starsi koledzy mawiają, że kiedyś była to kartka o formacie A4. Rozumiem, że trzeba wykonać określone zadania, że muszą być kryteria, że są jakieś zasady, że nie wolno nikogo krzywdzić i nikomu nie wolno dać niczego „za darmo”, ale (Panie i Panowie ustalający obowiązujące prawo) dajcie proszę egzaminatorom odetchnąć. Nie spychajcie proszę egzaminatorów do narożnika. Nie uściślajcie jeszcze bardziej zasad egzaminowania i kryteriów oceny z tym związanych - bo to rodzi jeszcze więcej pytań i wątpliwości.
Prawie każdego da się wychować, czy też wytresować. Również egzaminatora. Jako egzaminator nadzorujący w WORD w Zielonej Górze wielokrotnie oglądam, przeglądam, kontroluję egzaminy przeprowadzane przez moich młodszych kolegów. Cóż stwierdzam - moi koledzy, moi podwładni zachowują się jak szczury. Szczury, to bardzo inteligentne zwierzęta. Jednym z ich charakterystycznych zachowań jest to, że poruszają się tunelami to tak, jak egzaminator. Często zdarza mi się dokonywać kontroli i oglądać filmy z przeprowadzanych egzaminów - rzadko zdarza mi się w protokole pokontrolnym zmieniać nazwy ulic i wymieniania nawet nazwy manewrów wykonywanych na tych drogach czy też ulicach, które odbywają się „na ich trasach egzaminacyjnych” - tutaj parkowanie, zawracanie, tutaj w lewo, tutaj w prawo, itp.
Czy egzaminator w myśl obowiązującego prawa popełnia błąd? NIE! Ale coś tutaj jest nie bardzo w porządku. Czy egzaminator w Szaflarach wydając polecenie przejazdu przez przejazd kolejowy popełnił błąd? Zdecydowanie NIE! Egzaminator może polecić wykonanie praktycznie wszystkiego co akurat nie jest sprzeczne z przepisami i nie zagraża bezpieczeństwu ruchu. Pytanie - po co ma to robić? Po co jeździć drogami gruntowymi, po co wyjeżdżać poza obszar zabudowany, po co wykonywać np. manewr parkowania 5 razy? Egzamin praktyczny dla kierującego pojazdem nigdy nie da odpowiedzi na pytanie - czy ta osoba jest do końca właściwe przygotowana do samodzielnego kierowania pojazdem? Nigdy nie wiemy jak się ona zachowa np. w czasie deszczu, na drodze pokrytej śniegiem, poza obszarem zabudowanym. My, egzaminatorzy dajemy wiarę (i potwierdzamy to własnym podpisem), że osoba egzaminowana jest należycie przygotowana do samodzielnego kierowania pojazdem nawet wtedy, kiedy tak naprawdę nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić. W pewnym sensie ufamy, że tak jest. Dlatego też proszę o to, żeby i nam jako egzaminatorom zaufano, że podpisując się pod pozytywnym wynikiem z egzaminu państwowego dajemy świadectwo (ale nie gwarancję), że ktoś potrafi, że umie, że może samodzielnie. Reszta zależy od kierującego (lub nie).
Instrukcja egzaminowania na przestrzeni wieków zmienia się co 5 lat. Czas więc na zmianę. W mojej opinii powinna to być bardziej uogólniona dyspozycja właściwych i pożądanych zachowań w ruchu drogowym egzaminowanych podczas jazdy przy jednoczesnej zwiększonej autonomii egzaminatora odnośnie podjęcia decyzji dopuszczającej (lub nie) osobę egzaminowaną do ruchu drogowego. Jak będzie? Zobaczymy. Rola ministerstwa ds. transportu (w obecnym czasie Ministerstwa Infrastruktury) jest nie do przecenienia. Bardziej trafione (lub nie) zapisy przełożą się na bezpieczeństwo ruchu drogowego.
Czego mi brakuje? Brakuje mi przejrzystości, transparentności i jasności a tak naprawdę w tym wszystkim prostoty. Jak ktoś kiedyś powiedział „z niewolnika nie ma pracownika”, czy też „człowiek jak woda (czy też prąd) zawsze pójdzie po najmniejszej linii oporu”. System składania skarg został rozdmuchany do granic możliwości - można skarżyć na każdego i w każdy możliwy sposób. I tego obawia się każdy egzaminator. Swojego czasu mój wielki mentor - Pan Leszek Gaj pracownik Ministerstwa Infrastruktury, wieloletni przewodniczący Komisji weryfikacyjnej kandydatów na egzaminatorów i egzaminatorów zwykł mawiać; „Ludzie mają prawo pisać skargi, a my mamy prawo na nie odpowiadać”. Dawało to poczucie dystansu, bezpieczeństwa i pewnej ochrony w trudnym zawodzie egzaminatora egzaminatorów. Mało jest teraz ludzi tego formatu. Dziękuję Ci Leszku za tę i inne nauki.
Czego mi brakuje? Przede wszystkim brakuje mi odwagi egzaminatorów. Od kilku lat, dość często spotykam się z wykładnią sądów podważających decyzję egzaminatorów pomimo „niby jasnego” zapisu w rozporządzeniu o egzaminowaniu odnośnie przerwań egzaminu. Zaczęły się właśnie prace ministerstwa w sprawie zmniejszenia tego zjawiska, które w zdecydowany sposób zmniejsza prestiż zawodu egzaminatora i uniemożliwia podjęcia właściwej decyzji. Często rozumiem egzaminatorów, że nie przerwał egzaminu bo… się nie nagrało, ale logika wskazywała na coś zupełnie odrębnego. Dzisiaj zrobiło się tak, że egzaminator ma „wielu Panów” (egzaminator nadzorujący, dyrektor, marszałek województwa, SKO, WSA, NSA) a tak naprawdę nie ma obrońców. Nikt za nim nie stoi - jest sam. Egzaminator boi się, lub obawia (nawet pod pręgierzem utraty uprawnień) podjęcia decyzji o przerwaniu egzaminu. Nikt bowiem nie skarży się na egzamin, który opatrzony jest wpisem POZYTYWNY.
Pamiętam sprzed kilku lat pismo bodajże Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego, w którym było napisane, że „immamentną cechą każdego egzaminatora powinna być… (pomimo obowiązującej sztywno instrukcji egzaminowania) pewna refleksyjność. I o tą refleksyjność wołam…
Dlaczego często (jako egzaminator nadzorujący) spotykam się z zarzutem, że egzaminatorzy inaczej interpretują zachowania innych egzaminatorów tego samego WORDu, PORD-u, MORDu lub innych w „niejako podobnych sytuacjach egzaminacyjnych”. Faktem jest, że każda sytuacja drogowa jest inna i wymaga gruntownej analizy, ale zazwyczaj jest tak, że są to tzw. sytuacje proste. Problem powstaje wtedy, gdy potrzebne są rozwiązania dotyczące sytuacji systemowych, np. „szkoła częstochowska sygnalizowania jazdy po rondzie” (jadący po rondzie ma to sygnalizować włączonym kierunkowskazem podczas jazdy po obwiedni wyspy).
Wielokrotnie prosiłem (a teraz wzywam) o właściwe kształtowanie polityki dotyczącej bezpiecznych zachowań w ruchu drogowym. Jednym z takich elementów (bardzo istotnym) jest egzaminowanie. O kreowanie takiej polityki, gdzie każdy egzaminator będzie mistrzem w zawodzie a nie tylko wyrobnikiem lub wiecznym czeladnikiem. Jedną z moich propozycji, niezwykle istotną z punktu egzaminatora nadzorującego powinny być coroczne spotkania (szkolenia) tychże egzaminatorów w Ministerstwie ds. transportu w celu opracowania bądź ujednolicenia zasad egzaminowania w skali kraju. Egzaminatorzy nadzorujący chcą współpracować z ministerstwem - proszę, dajcie im szansę.
„Gorzkie żale wylewają się” ze słów zapisanych tym, co opisałem. Nie boję się poddać opinii osób, które sądzą inaczej. W opinii mojej jest moc emocji, ale zarazem i refleksji. Kto chce, pochyli się nad tym, kto nie chce będzie nadal robił swoje. Pytanie stawiam takie: Na czym bardziej nam zależy? Czy Szaflary muszą się powtórzyć?
Podsumowanie: Jeden z moich kolegów egzaminatorów kiedyś mi powiedział jedno zdanie, które pamiętam do dzisiaj. To zdanie chciałbym odnieść do działań Ministerstwa Infrastruktury dotyczących egzaminowania i egzaminatorów, Ministerstwa, które bez wątpienia między innymi kształtuje politykę dotyczącą bezpieczeństwa ruchu drogowego. To nie są proste sprawy, ale Panowie, „proszę zastanówcie się kim chcecie być! Przewodnikami stada, czy poganiaczami bydła”?
Ps. Chciałbym poznać Szaflary z innych stron. Ale od tego czasu będzie kojarzyć mi się tylko z jednym zdarzeniem. Brońmy się z takim szufladkowaniem.
Roman Uździcki - egzaminator nadzorujący, WORD Zielona Góra, pedagog, nauczyciel akademicki
Czekamy na dalsze wypowiedzi: tygodnik@prawodrogowe.pl