(524-30 fot. jola michasiewicz)
Redakcja portalu INTERIA pl. Wystąpiła z interesującym pomysłem poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego. A mianowicie proponuje wprowadzenie do cyklu świateł na ulicznych sygnalizatorach zielonego pulsującego. Obiecujemy, że zrobimy wszystko, aby to pożyteczne rozwiązanie, znane kierowcom w innych krajach, m.in. w Austrii, we Włoszech i na Litwie, zaczęło być stosowane również w Polsce - czytamy. I dalej: wyobraźmy sobie, że jedziemy z przepisową dla terenów zabudowanych prędkością 50 kilometrów na godzinę i zbliżamy się do skrzyżowania, na którym pali się zielone światło. Nagle, 10 metrów przed sygnalizatorem, zmienia się ono na żółte. Co możemy zrobić? Dodać gazu, jak czyni większość kierowców w Polsce, czyli popełnić poważne wykroczenie i narazić się na mandat, lub nacisnąć z całej siły pedał hamulca, ryzykując, że jadący z tyłu pojazd "zaparkuje" w naszym bagażniku. To drugie - ze względu na drogę hamowania ze wspomnianej prędkości - nie chroni zresztą przed wjazdem za sygnalizator, za którym często znajduje się przejście dla pieszych. Ktoś powie: trzeba jeździć wolniej. Jasne, ale niby dlaczego, skoro na wielu miejskich ulicach znaki podwyższają limit dozwolonej prędkości nawet do 70 km/godz.? Jeden z wysokich rangą rzeczników prasowych policji, zapytany o to przez dziennikarza, zalecał, by z daleka obserwować światła na sygnalizatorze. Jeżeli widzimy, że od dłuższej chwili świeci się zielone - radził - powinniśmy spodziewać się rychłej zmiany i zawczasu zdjąć nogę z gazu. Absurd, ponieważ przy tzw. inteligentnych systemach sterowania ruchem czas zielonego dla poszczególnych kierunków zależy od aktualnej sytuacji na drodze i podlega dużym zmianom. Co zatem miałoby znaczyć owo "od dłuższej chwili"? I podsumowuje: pomocne w takich przypadkach mogłoby być właśnie wprowadzenie do cyklu zmiany świateł pulsującego zielonego, które ostrzegałoby kierowców, że za kilka sekund na sygnalizatorze pojawi się żółte, a następnie czerwone. Kto jest wystarczająco blisko - bezpiecznie i legalnie przejedzie przez skrzyżowanie. Kto wie, że nie zdąży - jest odpowiednio wcześniej o tym poinformowany, w porę zahamuje i nie popełni wykroczenia. Ciekawi jesteśmy opinii naszych Czytelników.