(Fot.: PD@N 412-3jm)
Nowela ustawy - Prawo o ruchu drogowym dotycząca obowiązku używania przez pieszych elementów odblaskowych czeka na podpis i następnie publikację. Przepis zacznie obowiązywać za rok, ale jest. Przypomnijmy - po bardzo wielu latach działań. Przed nami kolejna ważna zmiana w kodeksie drogowym. Tu mamy na myśli zobowiązanie kierowcy do zatrzymania się przed pasami, do których zbliża się pieszy z zamiarem wejścia na nie.
Dzisiaj pieszy ma pierwszeństwo w momencie, gdy już na tych pasach jest. Często zdarzenia na pasach były kwalifikowane jako wtargnięcie na pasy przez pieszego. Poniżej wypowiedź Janusza Jokiel z Małopolskiego Ośrodka Ruchu Drogowego w Krakowie właśnie w sprawie oceny biegłego sądowego, który w sprawie potrącenia na pasach 88-pieszej stwierdził, że kierowca jechał z prędkością 65 km na godzinę, czyli o 15 więcej, niż jest dopuszczalne w tym miejscu, ale w jego opinii nie zdążyłby zareagować, nawet gdyby jechał z dopuszczalną prędkością.
Janusz Jokiel: Jak to jest możliwe, że IGNORAT staje się biegłym sądowym i wprowadza w błąd polski wymiar sprawiedliwości. Biegłemu w tej sprawie należy postawić zarzut nieznajomości prawa lub co gorsze porozumienia z kierowcą będącym sprawcą wypadku. W polskim prawie drogowym istnieje przepis § 47 ust. 4 rozporządzenie Ministrów Infrastruktury oraz Spraw Wewnętrznych i Administracji z dnia 31 lipca 2002 r. w sprawie znaków i sygnałów drogowych (Dz.U.2002.170.1393 z póź. zm.) cytuję: “4. Kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6, D-6a albo D-6b jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących lub wjeżdżających. “! Przypominam ignorantom, że znaki D-6, D-6a i D-6b to przejścia dla pieszych, przejazdy rowerowe i przejścia pieszo-rowerowe. Przepis ten w sposób jednoznaczny określa obowiązki kierowcy w sytuacji, kiedy zbliża się do oznakowanego znakiem pionowym przejścia dla pieszych. Kierowca taki widząc pieszego, który przechodzi przez przejście lub na nie wchodzi, winien wcześniej tak zmniejszyć prędkość, aby pieszy czuł się bezpiecznie. Zmniejszenie prędkości sprowadza się w skrajnym przypadku do zatrzymania. Gdzie występują przejścia? Przecież nie na pustyniach i w szczerych polach. Są one sytuowane na obszarach zamieszkanych i tam, gdzie inny równoprawny uczestnik ruchu drogowego (pieszy) musi przedostać się na druga stronę ulicy np. do sklepu, szkoły, pracy, do domu bądź będąc na zdrowotnym spacerze. Na to nakłada się przepis Prawa o Ruchu Drogowym art. 26 ust. 1 nakazujący kierującemu zbliżającemu się do przejścia dla pieszych zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu! Więc skąd mają problem IGNORANCI? Zasłaniają się przepisem ustawy o ruchu drogowym art. 14 ust.1a zabraniający pieszemu wejść na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych. Ale o czym zapominają, albo co gorsza przemilczają: 1. Taki sam przepis Prawa o Ruchu Drogowym art. 33 ust. 4 zabraniający kierującemu rowerem na przejeździe dla rowerów wjechania bezpośrednio przed jadący pojazd został uchylony. Czy to oznacza, że rowerem mogę wjeżdżać pod samochód, ale będąc pieszym już nie? 2. Jest fundamentalny przepis Prawa o Ruchu Drogowym art. 5 ust. 1 cytuję: “1. Uczestnik ruchu i inna osoba znajdująca się na drodze są obowiązani stosować się do poleceń i sygnałów dawanych przez osoby kierujące ruchem lub uprawnione do jego kontroli, sygnałów świetlnych oraz znaków drogowych, nawet wówczas, gdy z przepisów ustawy wynika inny sposób zachowania niż nakazany przez te osoby, sygnały świetlne lub znaki drogowe.”. Proszę spokojnie i ze zrozumieniem przeczytać wyżej cytowany przepis! Co to oznacza? Oznacza to nic innego jak to, że jeżeli mam określony sposób zachowania przy pomocy znaku drogowego D-46 (przejście dla pieszych) to kierowca jest zobowiązany do takiego zmniejszenia prędkości (łącznie do zatrzymania), aby pieszy mógł bezpiecznie wejść na przejście i przejść przez nie na drugą stronę ulicy. W tej sytuacji zastosowanie § 47.4 z rozporządzenia o znakach na podst. art. 5.1 Prawa o Ruchu Drogowym ma wyższość nad ustawą i w sytuacji normalnej należy wyłączyć przepis art. 14.1a Prawa o Ruchu Drogowym. Moim zdaniem “wtargnięcie” mogłoby mieć jakieś uzasadnienie, ale tylko w przypadku zdarzenia, które stało się bez możliwości przewidzenia w normalnym zachowaniu. Zwykłe wchodzenie na przejście i spokojne przechodzenie na drugą stronę jezdni nigdy nie pozwala na zastosowanie art. 14.1 Prawa o Ruchu Drogowym. Zwracam uwagę, że stosowanie art. 14.1 ustawy ponad § 47.4 rozporządzenia o znakach podważa kanony zasad ruchu drogowego, gdzie np. znaki i sygnały drogowe mają pierwszeństwo nad przepisem ogólnym ustawy o pierwszeństwie z prawej strony na skrzyżowaniu. Reasumując wydaje się, że niektóre sądy wraz z prokuraturą opierając się na kuriozalnych opiniach “biegłych” pochylają się z większą troską nad mordercą (być może nieumyślnym), który lekceważąc prawo i zasady bezpiecznego poruszania się po drogach zabija na przejściu dla pieszych innego pełnoprawnego uczestnika ruchu drogowego. Pieszy przechodził przez przejście dla pieszych i wierzył, że jest tam legalnie. Obecnie nie żyje. Jest mu obojętne czy został zabity maczetą czy przez niezdyscyplinowanego kierowcę. Niekiedy wymiar sprawiedliwości patrzy obojętnie na los poszkodowanych rodzin, a dziwnie utożsamia się z losem kierowcy, jak gdyby widzieli się niedługo w jego roli. Stąd wiele wyroków kończy się zawieszeniem kary, a w skrajnych przypadkach nie znalezieniem winy u kierowcy. Być może moja ostatnia opinia jest przesadna, ale moralnie można ją uzasadnić.
Janusz Wojciechowski: Posłanka PO Beata Bublewicz proponuje daleko idące zmiany w kodeksie drogowym. Kierowcy mieliby obowiązek zatrzymać się i przepuścić pieszych już wtedy, gdy zbliżają się do przejścia. "Słuszna idea, mądry pomysł, popieram w stu procentach, a nawet w dwustu" - pisze na swoim blogu w Onecie Janusz Wojciechowski. Europoseł idzie nawet dalej niż Bublewicz. Proponuje, aby za każde potrącenie pieszego na pasach odpowiada kierowca. "Nie ważne - wtargnął, wpadł, czy się zatoczył – zdarzyło się na pasach, znaczy kierowca winien, koniec kropka. Koniec tego durnego domniemania, że jak jest wypadek, to zawsze winni są piesi, ewentualnie jeszcze cykliści" - przekonuje. "Jeśli pieszy zbliża się do przejścia, zwraca się twarzą w jego kierunku, to samochody - stop! Nawet jeśli pieszy jest jeszcze na chodniku. Tak jak to jest na przykład w Londynie. Tam pieszego szanują wszędzie, a na pasach to już pieszy rządzi, nawet jeśli ma czerwone światło. I w ogóle w cywilizowanym świecie piesi są na pasach świętymi krowami, a u nas kurami niestety" - tłumaczy dalej Wojciechowski. "Będę usilnie lobbował za projektem posłanki Bublewicz, ale szybkiego sukcesu mu nie wróżę. Dać pieszemu pierwszeństwo przed kierowcą, to znaczy kazać silniejszemu ustępować przed słabszym... to u nas bardzo trudne do zaakceptowania. Bardzo trudne do zaakceptowania w państwie, gdzie wciąż rządzi prawo silniejszego" - kończy swój najnowszy wpis europarlamentarzysta.
Jak wynika z policyjnych statystyk w ubiegłym roku kierowcy zginęło na pasach 212 osób, rannych zostało 3376. Łącznie na przejściach dla pieszych w 2012 r. doszło do 3342 wypadków. Tylko ta liczba obrazuje jak ważne jest dokonanie takiego wymogu prawnego, co wielokrotnie podkreślała i podkreśla przewodnicząca parlamentarnego zespołu ds. bezpieczeństwa na drodze. Według nieoficjalnych informacji uzgodnienia rządowe w tym zakresie mają się ku końcowi. Czy do końca roku - jak to jest zapowiadane - przepis trafi do kodeksu drogowego?