Rozmowy

Zbigniew Drexler. Zmiana przepisów nie jest metodą na poprawę brd pieszych

11 grudnia 2017

Zbigniew Drexler. Zmiana przepisów nie jest metodą na poprawę brd pieszych
Zbigniew Drexler, ekspert z zakresu prawa o ruchu drogowym, autor książek (fot. J. Michasiewicz)

W Sejmie poprzedniej kadencji przez około dwóch lat toczono dyskusje nad zmianą przepisów regulujących postępowanie, zarówno kierujących jak i pieszych, na przejściach przez jezdnię, to jest w miejscach oznaczonych na jezdni w celu jej przekraczania. Stwierdzę tu: na szczęście nic „lepszego” nie wymyślono, ponieważ obowiązujący obecnie (od wielu lat) art. 26 ust. 1. ustawy - Prawo o ruchu drogowym, w brzmieniu: Kierujący pojazdem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na przejściu, w sposób optymalny, dla obydwu stron, kwestię tę ustala. Powodem zaś toczących się bezowocnie dyskusji jest przekonanie niektórych osób tworzących prawo, że zmiana przepisów jest najlepszym sposobem poprawiającym bezpieczeństwo na przejściach, co jest poglądem dość często spotykanym również w innych sytuacjach ruchu drogowego. Propozycje zmiany przepisów powinny natomiast być rozpatrywane jako ostatni wniosek po analizie wykazującej, że obowiązujące przepisy są uczestnikom ruchu dostatecznie znane (propagowane, nauczane) i egzekwowane.

W przytoczonym wyżej art. 26 ust. 1 ustawy są użyte dwa bardzo istotne określenia (czcionka półgruba), których treści wielu kierujących nie potrafi wyrazić choćby opisowo własnymi słowami, nie mówiąc już o rozumieniu ich istoty.

Sformułowania te bardzo klarownie określają sposób postępowania. Pozwalam sobie przytoczyć je wraz z krótkim komentarzem. Oto brzmienie art. 2 pkt 22 i 23 ustawy:

22) szczególna ostrożność [oznacza] ostrożność polegającą na zwiększeniu uwagi i dostosowaniu zachowania uczestnika ruchu do warunków i sytuacji zmieniających się na drodze w stopniu umożliwiającym odpowiednio szybkie reagowanie;

23) ustąpienie pierwszeństwa [oznacza] powstrzymanie się od ruchu, jeżeli ruch mógłby zmusić innego kierującego do zmiany kierunku lub pasa ruchu, albo istotnej zmiany prędkości, a pieszego – do zatrzymania się, zwolnienia lub przyspieszenia kroku;.

Z obowiązku zachowania szczególnej ostrożności wynika, że oprócz zwiększenia uwagi kierujący ma dostosować swoje zachowanie do warunków i sytuacji zmieniających się na drodze, co w przypadku przejścia dla pieszych oznacza upewnienie się czy nie ma na nim pieszego, lub czy nie wkracza na nie. Postawienie na przejściu choćby jednej nogi przez idącego stwarza nakaz ustąpienia mu pierwszeństwa przez kierującego (przepuszczenia przed sobą). Aby obowiązku tego nie naruszyć kierujący znajdujący się jezdni, zbliżając się do przejścia, musi być przygotowany do zatrzymania się. Ruch może kontynuować w zależności od sytuacji, to jest wówczas, gdy ma widoczność przejścia i jego otoczenia w stopniu dającym mu przekonanie, że nie dojdzie do kolizji z pieszym. Jeżeli przejście jest zasłonięte, na przykład przez nieprawidłowo parkujący pojazd, kierujący zbliżając się do przejścia musi zachować taką prędkość, jak gdyby wiedział, iż w niewidocznym polu znajduje się przechodzień. Dopiero, gdy upewni się, że nie ma pieszego może kontynuować jazdę. Takie postępowanie wynika z wymienionych w pkt 22 sformułowań: do warunków i sytuacji zmieniających się na drodze, co szczególnie realizuje się na skrzyżowaniu i przejściu, oraz do sformułowania: odpowiednio szybkie reagowanie, co nakazuje jazdę z odpowiednio dobraną prędkością (z zasady niewielką) umożliwiającą zatrzymanie się, gdy sytuacja będzie tego wymagała, to jest gdy pieszy jest blisko na przejściu a jego ruch może doprowadzić do kolizji.

Kolejny zaś  punkt  23. określa jak realizuje się obowiązek ustąpienia pierwszeństwa w stosunku do pieszego. Na uwagę zasługuje tu sformułowanie powstrzymanie się od ruchu, co oznacza, że dotyczy ono nie tylko kierującego jadącego ale również zamierzającego ruszyć, jeżeli tym manewrem zmusiłby pieszego do zatrzymania się, zwolnienia lub przyspieszenia kroku.

Jaki łatwo zauważyć opisane tu postępowanie wobec pieszego na przejściu jest analogiczne jak wobec pojazdu na drodze z pierwszeństwem, zbliżającego się do skrzyżowania. Kierujący na drodze podporządkowanej dojeżdżając do skrzyżowania z bardzo ograniczoną widocznością drogi z pierwszeństwem musi liczyć się z koniecznością zatrzymania się (co w praktyce często czyni) w celu upewnienia się czy może wjechać na skrzyżowanie nie powodując kolizji z pojazdem na drodze z pierwszeństwem. Jeżeli zaś skrzyżowanie znajduje się w tak zwanym polu z dużą widocznością, i nikt do niego się nie zbliża, może bezpiecznie kontynuować jazdę bez ograniczenia prędkości wynikającego ze zbliżania się do tego miejsca drogi.  W przypadku przejścia dla pieszych - ono jest traktowane jak droga z pierwszeństwem, zaś jezdnia, po której zbliża się do niego kierujący - jak droga podporządkowana.

Można zapytać czy mając tak dobre przepisy należy dążyć do ich zmiany? Z merytorycznego punktu widzenia na pewno - nie. Należy je wdrażać i egzekwować.

Inicjatorzy zmiany przepisów często powołują się na inne państwa, w których kierujący mają ustępować pieszym znajdującym się na chodniku i zamierzającym przejść przez jezdnię. Nie wyobrażam sobie egzekwowania tego przepisu w każdych warunkach, a więc na ulicach o dużym ruchu i szerokich chodnikach, oraz o wąskich chodnikach i dużym ruchu. Jak kierujący w każdych warunkach i okolicznościach ma „wyłuskiwać” pieszych zamierzających przekroczyć jezdnię, spośród tych, którzy kontynuują ruch po chodniku, lub stoją na nim w pobliżu przejścia?! Ponadto czy można regulować pierwszeństwo pomiędzy uczestnikami ruchu znajdującymi się na swoich” częściach drogi (pieszy na chodniku, kierujący na jezdni) a więc, na których ruch jest bezkolizyjny. Pierwszeństwo można regulować, gdy ci uczestnicy ruchu znajdują się na „wspólnej”, kolizyjnej części drogi, a więc na przejściu dla pieszych, lub gdy jeden z nich narusza powierzchnię drogi dla niego nieprzeznaczoną, a więc pieszy wchodząc na jezdnię lub kierujący wjeżdżając na chodnik.

Jakkolwiek przepisy nakładają na kierującego zbliżającego się do przejścia dla pieszych bardzo rygorystyczne obowiązki, to jednak - aby zapewnić możliwie pełne bezpieczeństwo pieszym - ustawodawca, również na nich, nałożył pewne ograniczenia. Wymienić tu należy zwłaszcza obowiązek zachowania szczególnej ostrożności i zakaz wchodzenia na jezdnię bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych. Chodzi o to, aby w razie nagannego postępowania kierującego, co niestety nierzadko się zdarza, nie dochodziło do kolizji.

Na zakończenie chcę jeszcze raz podkreślić, że ciągłe zmienianie przepisów, czyli tworzenie niestabilnego prawa (tak często dziś praktykowane!) nie jest metodą na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego. Sądzę, że dopóty, dopóki na drogach będą istniały przejścia dla pieszych nic lepszego się nie wymyśli. Pamiętać też trzeba, iż każda, nawet najmniejsza zmiana przepisów w tym zakresie, dotyczy milionów uczestników ruchu, a to jest też ważnym argumentem za pozostawieniem ich w spokoju.

Zbigniew Drexler